Zastanawiałem się przez krótką chwilę co wybrać. Na pewno
nie mógłby być to park albo miasto, straciłem trochę ufność wobec tych dwóch
miejsc.
- Hmm… Co powiesz na bibliotekę? – spytałem.
- Chcesz się uczyć?
- Nie, chciałem poszukać jakiejś ciekawej książki, żebym miał czym umilić sobie
czas. – stwierdziłem. – Nauka mi teraz nie w głowie. – dodałem z lekkim
uśmiechem.
- Co cię interesuje z książek? – uśmiechnął się do mnie. – W sensie, jaki
gatunek?
- Nie przepadam tylko za romansami. – zaśmiałem się. – Chociaż najczęściej
czytam coś z gatunku sci-fi, thriller lub jakieś detektywistyczne książki.
- Hmm... A post-apokaliptyczne?
- Też są ciekawe, chociaż czasem przerażające… - przyznałem szczerze.
- Chętnie przyjmę pomoc. – uśmiechnąłem się. – W takim razie chodźmy, może uda
nam się coś znaleźć.
Wyruszyliśmy więc do biblioteki. Z pewnością nie był to długi spacer, ale
zawsze coś. Z resztą, możemy potem iść gdzieś dalej. Idąc obok Mike’a zerknąłem
na niego kątem oka. Choć przed chwilą przyjacielsko ze mną rozmawiał, odnosiłem
dziwne wrażenie, że wcześniej chłopak
był podenerwowany i miałem przeczucie, że to przeze mnie. Może nie chciał ze
mną wychodzić, a ja go zmusiłem? Może tak naprawdę Mike nie lubi mnie tak
bardzo, jak ja jego, a ja po prostu zabieram mu czas? Podczas wcześniejszej
rozmowy wyglądał na trochę zmieszanego…
Szczerze mówiąc zdążyłem się do niego przywiązać i śmiało nazywałem go
przyjacielem. W czasie naszej krótkiej znajomości był dla mnie milszy niż
ktokolwiek inny. Mógł mnie po prostu zostawić, gdy znalazł mnie wtedy w parku,
ale wyraźnie przejął się moim stanem i uratował mi życie, dzwoniąc po karetkę.
Wydawało mi się też, że jesteśmy całkiem podobni. Ale może on sądził inaczej… W
końcu nie znaliśmy się tak długo. Mike ma chłopaka, najpewniej wielu innych
przyjaciół, więc po co mu ja? Wplątałem go tylko w kłopoty i przeze mnie najadł
się strachu. No i za nim łaziłem, wyciągałem na jakieś spacery… Trudno było mi odczytać
myśli towarzysza, więc zacząłem czuć frustrację na myśl, że w czasie kiedy
uważam się za jego przyjaciela, on może mieć mnie za dodatkowy problem. Choć
wiedziałem, że może tak nie być, a taka rozmowa prawdopodobnie skrępuje Mike’a,
postanowiłem zacząć temat. Wolałem wiedzieć, na czym stoję, a gdyby Mike
faktycznie mnie zbytnio nie lubił, usunąłbym się z jego drogi.
- Mike? Mógłbym zadać ci pytanie? – zacząłem niepewnie.
Chłopak zdążył tylko się odwrócić i rzucić mi szybkie spojrzenie, ale nie
zdążył odpowiedzieć. Spodziewałem się, że nie będzie mieć nic przeciwko, a
nawet jeśli… I tak chciałem o tym porozmawiać.
- Czy nie czujesz się przy mnie niekomfortowo? – rzuciłem prosto. – Wiesz… mam
na myśli, czy do czegoś cię nie zmuszam. Na przykład do przyjaźni. Nie zrozum
mnie źle, po prostu mam wrażenie, że trochę wchodzę ci na głowę albo co…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz