-Idziemy dziś na wagary? –Zapytałem, wypalając do końca
papierosa, przy otwartym oknie. Zamknąłem je, zgasiłem fajkę w popielniczce i
spojrzałem na Charliego, który ledwo co się przebudził. Była to dość nietypowa
propozycja z mojej strony, o ile moja praca tego nie wymagała, nigdy z własnej
woli nie uciekłem ze szkoły. Jednakże tym razem ciekawość wygrała z moim
poczuciem obowiązku.
- Cso? – Mruknął w odpowiedzi, pocierając twarz i ponownie wtulając się w poduszkę.
Podszedłem bliżej, usiadłem na brzegu jego rozgrzebanego po całej nocy łóżka
-Pytałem, czy idziemy dziś na wagary –Powtórzyłem swoim poważnym, beznamiętnym tonem.
- Ty i wagary? – Zapytał zdziwiony, szukając dłonią okularów.
Podałem mu szkła, założył je i spojrzał na mnie pytająco. Bez słowa wręczyłem mu kartkę ze swoim zadaniem - Nie spodziewałem się, że będziesz brał w tym udział – Uśmiechnął się i oddał mi świstek papieru.
-Nie interesuje mnie ta głupia zabawa, jednakże zamierzam brać udział w tych zadaniach, przynajmniej przez pewien czas. Ciekawi mnie, czy posuwają się do szpiegowania, czy raczej do prostej gry psychologicznej. Z racji mojego zawodu, dzieciaki bawiące się w szpiegów, nie są mi na rękę. –Oznajmiłem ozięble, mrużąc oczy. Zawsze starałem się zachować ostrożność. Jednakże, nie znaczyło to, iż ktoś węszący wokół mojej osoby, był mi na rękę. Wystarczył drobny błąd i musiałbym wybrać życie tego dzieciaka, lub swoje.
Choć wyglądałem na spokojnego, byłem wściekły, ten cały komitet, posuwał się za daleko. Ponadto zauważyłem już jakiś czas temu, iż nauczyciele i dyrektor, wiedzą o grze. Możliwe, że jakieś bogate dzieciaki wykupiły sobie możliwość takiej rozrywki. To wszystko utrudniało. Cholerna szkoła. Z zamyślenia, wyrwał mnie cichy śmiech mojego ukochanego.
- Zatem chodźmy do tej restauracyjki może?
-Tej którą polecił ci twój… następca? – Uniosłem delikatnie kącik ust, mimo wszystko, cieszyłem się, iż Charlie był królem przez tak długi czas. I że teraz także miał wysoką rangę. Widziałem nie raz aktualny cel i nigdy nie pozwoliłbym by mojego ukochanego doprowadzono do takiego stanu. Mimo wszystko, zapewnienie mu ochrony niemalże na cały czas, nie było takie łatwe.
- Ano – Kiwnął uroczo główką- muszę dokończyć zadanie
-A więc postanowione… - Mruknąłem i pocałowałem go delikatnie.
- Brałeś już prysznic?
-A co? –Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Bo ja akurat będę się tam wybierał
-Chętnie się tam z tobą wybiorę – Stwierdziłem, choć brałem już prysznic. Nie było chyba nic dziwnego w tym, że nie chciałem marnować takiej okazji. Charuś bowiem rzadko proponował coś podobnego. Poszliśmy więc razem do łazienki, gdzie po raz drugi wraz z swoim chłopakiem, umyłem zęby. Następnie wziąłem się za ubrania, jego ubrania. Zdjąłem mu ostrożnie koszulkę
- Och jaki ty pomocny – Stwierdził roześmiany
Cała złość ze mnie wyparowała, pocałowałem go ponownie, powoli zsuwając i jego spodnie. Odwzajemnił pocałunek. Poranek naprawdę miałem udany, tak czy inaczej, tego dnia nie pojawiłem się w szkole.
- Cso? – Mruknął w odpowiedzi, pocierając twarz i ponownie wtulając się w poduszkę.
Podszedłem bliżej, usiadłem na brzegu jego rozgrzebanego po całej nocy łóżka
-Pytałem, czy idziemy dziś na wagary –Powtórzyłem swoim poważnym, beznamiętnym tonem.
- Ty i wagary? – Zapytał zdziwiony, szukając dłonią okularów.
Podałem mu szkła, założył je i spojrzał na mnie pytająco. Bez słowa wręczyłem mu kartkę ze swoim zadaniem - Nie spodziewałem się, że będziesz brał w tym udział – Uśmiechnął się i oddał mi świstek papieru.
-Nie interesuje mnie ta głupia zabawa, jednakże zamierzam brać udział w tych zadaniach, przynajmniej przez pewien czas. Ciekawi mnie, czy posuwają się do szpiegowania, czy raczej do prostej gry psychologicznej. Z racji mojego zawodu, dzieciaki bawiące się w szpiegów, nie są mi na rękę. –Oznajmiłem ozięble, mrużąc oczy. Zawsze starałem się zachować ostrożność. Jednakże, nie znaczyło to, iż ktoś węszący wokół mojej osoby, był mi na rękę. Wystarczył drobny błąd i musiałbym wybrać życie tego dzieciaka, lub swoje.
Choć wyglądałem na spokojnego, byłem wściekły, ten cały komitet, posuwał się za daleko. Ponadto zauważyłem już jakiś czas temu, iż nauczyciele i dyrektor, wiedzą o grze. Możliwe, że jakieś bogate dzieciaki wykupiły sobie możliwość takiej rozrywki. To wszystko utrudniało. Cholerna szkoła. Z zamyślenia, wyrwał mnie cichy śmiech mojego ukochanego.
- Zatem chodźmy do tej restauracyjki może?
-Tej którą polecił ci twój… następca? – Uniosłem delikatnie kącik ust, mimo wszystko, cieszyłem się, iż Charlie był królem przez tak długi czas. I że teraz także miał wysoką rangę. Widziałem nie raz aktualny cel i nigdy nie pozwoliłbym by mojego ukochanego doprowadzono do takiego stanu. Mimo wszystko, zapewnienie mu ochrony niemalże na cały czas, nie było takie łatwe.
- Ano – Kiwnął uroczo główką- muszę dokończyć zadanie
-A więc postanowione… - Mruknąłem i pocałowałem go delikatnie.
- Brałeś już prysznic?
-A co? –Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Bo ja akurat będę się tam wybierał
-Chętnie się tam z tobą wybiorę – Stwierdziłem, choć brałem już prysznic. Nie było chyba nic dziwnego w tym, że nie chciałem marnować takiej okazji. Charuś bowiem rzadko proponował coś podobnego. Poszliśmy więc razem do łazienki, gdzie po raz drugi wraz z swoim chłopakiem, umyłem zęby. Następnie wziąłem się za ubrania, jego ubrania. Zdjąłem mu ostrożnie koszulkę
- Och jaki ty pomocny – Stwierdził roześmiany
Cała złość ze mnie wyparowała, pocałowałem go ponownie, powoli zsuwając i jego spodnie. Odwzajemnił pocałunek. Poranek naprawdę miałem udany, tak czy inaczej, tego dnia nie pojawiłem się w szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz