Odwróciłem się
by zobaczyć co się stało z Chanyeolem. Ten akurat kucał i zbierał coś z ziemi.
Podszedłem do niego i już miałem zapytać czy wszystko okey, kiedy ten oznajmił,
że zgubił kilka części swojej bransoletki. Chciałem wyjąć telefon w celu
poświecenia trochę po trawie, ale nim zdążyłem nawet zaoferować swoją pomoc Chan
oznajmił, że nic się nie stało i ruszył dalej. Zwróciłem uwagę na to, że
naciąga rękaw na gołą skórę, lecz w tym momencie nie myślałem nad tym za bardzo.
- Jesteś
pewien, że nie chcesz poszukać? Chętnie ci pomogę – zaoferowałem, lecz ten
odmówił. Nie zamierzałem się z nim kłócić ani się narzucać, więc po prostu
kontynuowałem nasz wspólny spacer. – Chłodno jest ostatnio – skomentowałem
pogodę, nawiązując do jego ściągnięcia rękawów.
- To fakt – przytaknął
z lekkim uśmiechem po tym jak zadrżał z zimna.
- Spędzasz
święta w szkole czy wracasz do domu? – zadałem kolejne pytanie nieco pewniej. Chciałem
czymś zalepić niezręczną ciszę, a ten temat wydawał mi się najprostszy, jako że
święta zbliżały się wielkimi krokami. Chwilę czekałem na odpowiedź, lecz mi nie
przeszkadzało. Widać chłopak musiał pomyśleć nad swoimi słowami.
- Najpewniej
spędzę je w szkole, nie za bardzo mam, gdzie wracać - wzruszy ramionami. -
Nigdy jakoś szczególnie nie obchodziłem świąt.
- Też nie –
odpowiedziałem po kiwnięciu głową. – Znaczy w dzieciństwie obchodziłem, ale
teraz to zbytnio nie mam nawet z kim. Więc jakbyś potrzebował czyjegoś
towarzystwa to będę dostępny. – Poczułem po tym na sobie wzrok chłopaka i
zauważyłem jego delikatny uśmiech.
- Dziękuję, to
miłe z twojej strony – uśmiechnął się nieco szerzej. - W sumie, gdyby znalazło
się więcej uczniów zostających na święta w szkole, moglibyśmy zorganizować
sobie jakieś swoje spotkanie - stwierdził trochę niepewnie.
- Co roku
dyrektor organizuje w dniu świąt takie spotkanie. Serwują wtedy typowy obiad
świąteczny i oferują różne gry czy tym podobne. Jak ktoś chce może wziąć
udział, a jak nie to nie musi – powiedziałem. – Za niedługo będą o tym
informować.
- Ah, serio?
Nie wiedziałem... To w sumie miłe ze strony dyrektora. Po raz pierwszy będę
miał jakiekolwiek święta – zaśmiał się smutno.
W sumie to nie
wiedziałem już co na to odpowiedzieć. Było wiele możliwości. Mogłem go
pocieszyć, zapytać, mogłem kontynuować ten temat, ale mimo wszystko jakoś tak brakowało
mi odpowiednich słów. Szczególnie, że nie do końca czułem tę magię świąt jak inni.
Nie wiem czy to przez sposób w jaki mnie wychowano czy z też z innych powodów,
ale wydawało mi się dniem jak co dzień. Tylko takim wymuszającym na wszystkich
specyficzne zachowania. Czy nie lepiej było, by po prostu każdy je spędzał jak
chciał? Czy serio potrzeba było jakieś specyficznej daty w kalendarzu, by
chcieć spotkać się z tymi, na których ci zależy?
- Pewnie byłeś
już na takim spotkaniu? – zaczął jakby ostrożnie, najwidoczniej chcąc znów rozpocząć
rozmowę.
- A… Nie, nie
byłem… nigdy nie czułem zbytnio potrzeby ani nie miałem z kim iść –
odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Rozumiem...
Mam nadzieję, że w tym roku pójdziesz. - uśmiechnął się ciepło. - Mimo
niepewności, sam chętnie pójdę zobaczyć co i jak.
Sam kiwnąłem
głową, choć nie byłem pewien czy w tym roku zrobiłbym wyjątek… Może jakby Sasza
chciałby pójść? Ale czy ten nie wróciłby na święta do rodziny? W sumie nie
rozmawiałem z nim o tym. Będę musiał go o to później zapytać i wtedy ustalić co
będę robił w te święta. Najwyżej jak okaże się, że ten nie zostaje to wtedy
może pójdę z Chanyeolem? Nie byłem pewien.
- Może tak
zrobię – odwzajemniłem jego uśmiech.
- Pewnie
będzie to miłe spotkanie – powiedział cicho. - I dobra okazja do poznania
bliżej innych uczniów.
- Możliwe... –
odparłem. – Ja zamierzam już wracać, a ty?
- Też będę już
wracał, robi się zbyt chłodno – stwierdził.
- Znając moje zdrowie,
jeżeli za długo bym pobył na zewnątrz to skończyłoby się na przeziębieniu… -
powiedziałem wesołym tonem, choć była to prawda. Zimna zwykle oznaczała
przynajmniej jedno poleżenie w łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz