1 października 2017

Od Rui C.D Larsa

Portugalczyk nie wykazywał zbytniego zainteresowania tym, że ktoś pukał do drzwi. Pochłonięty był grą w FIFE na swoim kochanym smartfonie, wtedy świat zewnętrzny mógł dla niego przestać istnieć. Chyba, że w rolę wchodziła pewna osoba, to już zmieniało nastawienie Jeffa, który łaskawie wracał do dziwnej - jego zdaniem - rzeczywistości. Dziękować mógł swojemu głupiemu szczęściu, nie był sam w pokoju, przez co nie musiał ruszać mięśni szkieletowych do wstawania z wygodnego łóżka. Mike, nowy współlokator zaś poszedł otworzyć drzwi, za którymi stał Niemiec. Może nie dosłownie, ale w dużej mierze ten blondyn zdrowo namieszał lizbończykowi w głowie, przez co dostał bzika na jego punkcie. Brunet stał chwilę w drzwiach, nieco zaskoczony widokiem jaki zastał. Rzuciwszy niemieckie „hej” na powitanie, uśmiechnął się do swojego kolegi, który przyszedł. Ten chwile wpatrywał się w przyjaciela.
- Mieszkasz z tym kretynem? – odpowiedział w zamian niewiele wyższy chłopak, marszcząc przy tym brwi.
- Z Ruiem?- spytał dla pewności. Blondyn skinął głową potwierdzająco. -  Od niedawna. Dopiero co się wprowadziłem, bo nie chciałem być sam – odsunął się lekko od framugi, by zrobić przejście.
Błękitnooki wszedł do środka, rzucając od razu w kierunku fiołkowookiego: „Przywitać się kurwa z gościem wypada”, ledwie przekraczając próg drzwi. Szatyn oderwał się od telefonu, usłyszawszy dopiero głos chłopaka.
-Hm? A. Cześć Lars – uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu, energicznie wstając z łóżka. Cisnął telefonem gdzieś za siebie na posłanie, jeszcze takim maniakiem nie był.
- Musimy pogadać- odparł po chwili namysłu, stając obok łóżka należącego niegdyś do Kaito. Rui spojrzał zaś pytająco na Larsa, zastanawiając się czy ten przypadkiem nie pamięta wydarzeń z nocy. Niższy zdawał się być śmiertelnie poważny, a to tylko zaciekawiło tzw. dupka.
- Chcecie żebym wyszedł?- wtrącił się niepewnie brunet. Z tego co Jeff zdołał zauważyć przez parę dni żyjąc z Mikiem, że chłopak wycofywał się od razu jeśli była sprawa, która go nie dotyczyła. Nie rozumiał tylko czemu niziołek wolał sam się ulotnić, w końcu mógł zostać w pokoju, a ci udali by się  w jakieś ustronne miejsce. Miał równe prawa do tych czterech ścian. Może miał lepsze zajęcie, kto tam wie.
- Ta, lepiej tak, co masz oglądać jak dostaje wpierdol – odpowiedział żartobliwie Niemiec. Współlokator przez chwile analizował słowa przyjaciela, po czym pokręcił głową mówiąc: „Pytam na serio”.  Rui tylko pokiwał łbem w odpowiedzi, uśmiechając się lekko, jak zwykle sztucznie. Jakoś nie potrafił zrobić tego naturalnie.
- No widzisz Mike, kolega mnie tu popiera – rzekł blondyn, prawdopodobnie zadowolony. Czarnowłosy podszedł do stolika, na którym leżał telefon. Wziął go, a nim wyszedł z pokoju powiedział po niemiecku do Larsa, aby nie poplamił dywanu. Portugalczyk tak czy siak nie zrozumiał ani słowa, nie znał w końcu niemieckiego.
Szatyn podniósł w końcu wzrok na swój obiekt westchnień. - O czym chcesz pogadać? – spytał po tym jak znajomy opuścił lokum. Chłopak o jasnych włosach, usiadł na posłaniu przyjaciela, wierząc że te było czyste. Mike dbał w końcu o swoją część, Rui wprawdzie też, ale ktoś taki jak Lars nie miał do tego przekonania. Takie z resztą odnosił wrażenie Jeff. Błękitnooki był przewrażliwiony na swego rodzaju „zarazki”, klamkę od drzwi nim za nią złapał czyścił szmatką, tak samo w przypadku pukania. Przecierał miejsce na drzwiach, by móc zabrać się do tej czynności.
- No o wczoraj – odparł, przyjmując wygodną pozycję do siedzenia.
Fiołkowooki usiadł na wprost Niemca, uważnie mu się przyglądając.  - Zamieniam się w słuch – oparł łokcie na kolanach, a na splecionych palcach podbródek.
-Wkurwiasz mnie – blondyn zmrużył hipnotyzująco błękitne oczy. - Ustalmy to szybko: byłeś schlany, na nic nie liczysz, udajemy że do niczego nie doszło? – zaproponował jedno z rozwiązań. Oczywiście, niezbyt przypadło ono wyższemu do gustu. Między innymi dlatego, że faktycznie liczył na coś, a odpuszczać nie zamierzał.
- Wiesz, że i tak prędzej czy później to się powtórzy. – zaczął, szybko starając się zmagazynować w ten czas parę argumentów. - Udawanie jest bez sensu, ale jeśli tobie tak będzie lepiej się żyło, może się zgodzę na taki układ. – odparł drapiąc się po policzku, gdzie pojawiał się powoli zaczątek zarostu. Pomyśleć, że kilka dni temu dopiero co się golił.
- Czemu to miałoby się powtórzyć? – mruknął, krzyżując dłonie na torsie. Portugalczykowi zdawać się było iż Lars, nie jest przygotowany na tę rozmowę. Sam z resztą jakoś specjalnie nie był. Musiał ratować się wszystkim co mógł wykorzystać, byleby wygrać.
- Jak ja będę pijany to się do ciebie przylepie, a to z tego co zauważyłem, działa w dwie strony. Fart fartem, że za dużo nie wypiłem. Inaczej skończyło by się to tak jak nie chcesz. Chociaż byłeś aż za bardzo chętny – zauważył, przeciągając się. Zawiesił wzrok na milczącej twarzy chłopaka, który najwidoczniej nie miał jak się odgryźć. Zadowolony był, w końcu udało mu się trafić w sedno.  Po chwili grobowej ciszy, którą zakłócało jedynie wydychane powietrze, blondyn podniósł się z siedzenia. Podszedł do Ruiego, który uniósł brwi zastanawiając się, czy niższy przypadkiem nie chce mu przywalić. Ten zaś chwycił go za włosy i pociągnął za nie, by wstał. Zaskoczony, a zarazem bardziej ciekawy co takiego Niemczyk wymyślił, posłusznie wstał, dając mu wolną rękę. Chłopak przybliżył się troszkę do szatyna, ale z ostrożnością i trochę niepewnością, jakby miał się zaraz wycofać. Fiołkowooki złapał go delikatnie w pasie, nie chcąc spłoszyć blondyna, a raczej chcąc zachęcić.
- Czyli liczysz na coś… - stwierdził Lars, lecz ten dźwięczny niemiecki głosik tylko odbił się echem gdzieś tam w umyśle Jeffa. Szyja błękitnookiego, która ładnie prezentowała się, kusiła gorzej niż najlepszy alkohol za free w najdrożej restauracji (tak wiem, niemożliwe ale o to chodzi).  Dlatego, nie czekając na jakieś zaproszenie, przyciągnął go bliżej do siebie ignorując wcześniejsze słowa. Pocałował czule, z pełną uwagą miejsce za uchem, które przypadkiem odkrył, gdy migdalił się z nim po pijaku. Jasnowłosy zadrżał lekko, co tylko wywołało kolejną satysfakcję u Rui. Odsunął się jednak, po niepełnej minucie, oblizując dolną wargę. Pociągający zapach „perfum” (idk czy używa, może być cokolwiek xd) wciąż drażnił jego nozdrza, miał go póki co blisko, więc korzystał. Niemiec pewniej złapał lizbończyka za podbródek i patrzył mu w oczy. Wyższy odwzajemnił ten gest, ale nie na długo. Po zaledwie kilkunastu sekundach, złączył ich wargi w subtelnym pocałunku, obejmując blondyna w pasie. Nie było protestów ze strony drugiego, co ciekawsze, oddał on pieszczotę.
- Ja pierdole, pierwszy raz całuje na trzeźwo faceta – rzucił, odsuwając się lekko od Woods’a.
- Jak wrażenia? – spytał, pozwalając sobie posłać mu zniewalający uśmiech. Chwilowo miał dobry humor, a na jak długo, nie wiadomo.

< Krakersie ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz