28 września 2017

Od Ryan'a C.D: Lars

Pożegnałem się z białowłosym chłopakiem i wszedłem do pokoju ciągnąc za sobą walizkę. Białowłosy, brzmi jak jakaś księżniczka, a przynajmniej z tym mi się to kojarzy. Jak on w ogóle miał na imię? Hmph, chyba nawet się nie przedstawił lub jestem już na tyle zmęczony, że nie zakodowałem jego imienia. No cóż, jazda przez niecałe dwa dni była dość męcząca, a spanie w aucie nie zalicza się do miejsc, w których lubię spać. Tam nie idzie się w ogóle wyspać. Mam nadzieję, że nie było tego po mnie zbytnio widać, choć jeśli pomyliłem numer 259 z 241, wbiłem obcemu kolesiowi do pokoju i bez większego ukrywania obejrzałem sobie go od góry do dołu, gdy ten stał bez koszulki... to wyglądałem pewnie jak napalony koleś na dragach. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie. Może przynajmniej później jakoś się to naprawi, choć nie powiem aby zbytnio na opinii innych mi zależało, ale no jako tako trzeba trochę o to pomimo wszystko dbać.
Rozejrzałem się po pokoju i odstawiłem walizkę na bok. Jutro niedziela, więc z tego co mi ojciec mówił, ktoś podrzuci mi resztę rzeczy około 14. Na pewno nie zrobi tego on ani mama, bo tata pogna do nowej pracy, a ona... w sumie jeszcze nie ma pracy, ale nigdy mnie nie żegna, a i wita spowrotem w domu też nie za często. Ogółem pewnie za szybko ich znów nie zobaczę, choć może to i lepiej.
Pierwsze co zrobiłem po odłożeniu bagaży to położyłem się na łóżku. Pokój jest całkiem ładny, a na pewno lepszy od tego co miałem w poprzedniej szkole. Zaznaczyć też muszę, że tu przynajmniej jestem sam i mam własną łazienkę, więc to w sumie luksusy porównując go do tamtego, w którym byliśmy w trójkę, a dopóki nas nie przenieśli to nawet nie mieliśmy własnej łazienki. Towarzystwo przeboleje, ale nie pałałem radością w momencie dzielenia łazienki z całym piętrem.
                                                                            
 *** 

Myśląc tak o tym co było kiedyś i o tym co nowego może czekać mnie w tej szkole, w którymś momencie zasnąłem i obudziłem się z bólem karku na następny dzień. Po chwili przeklnąłem na głos i wytrzeszczyłem oczy patrząc na godzinę widniejącą na ekranie telefonu. 13.37, no to sobie pospałem. Momentalnie znalazłem się na nogach, a już po chwili w łazience bez połowy garderoby, w której oczywiście zasnąłem. Starając się zrobić to jak najszybciej doprowadziłem się do stanu, w którym mogę pokazać się ludziom i nie będę wyglądał jak bezdomny. Co prawda moje włosy jak zawsze z rana przed doprowadzeniem ich do ładu były ulokowane i wyglądałem trochę jak brązowa owieczka, ale mówi się trudno i poprawi się później. Wyciągnąłem pierwsze lepsze rzeczy z walizki, założyłem na siebie i już chcąc wychodzić zawróciłem uznając w jednym momencie, że bluzka nie pasuje mi do spodni i dość się wygniotła w walizce. Co jak co, ale ubrania muszę mieć czyste, wyprasowane i pasujące do siebie, więc wróciłem to zmienić, a przed budynkiem szkoły znalazłem się o 14. 11. Powiedzmy, że wyrobiłem się w czasie bo akurat trafiłem na jak się okazało w trakcie odbioru swoich rzeczy gościa, któremu tata zlecił przywiezienie moich rzeczy. Nie było tego dużo, ale i tak musiałem zrobić dwie rundki od pokoju na dwór aby donieść pudła, a ostatnią rzeczą, która została było terrarium z wężem. Zadowolony, że wszystko mam już u siebie, a szczególnie mojego pupila wszedłem trzeci raz na trzecie piętro i idąc już korytarzem przypomniałem sobie, że miałem wpaść do chłopaka z wczoraj. Spojrzałem na drzwi z jego numerem, które jak na zawołanie pod moim wzrokiem magicznie się otworzyły akurat, gdy koło nich przechodziłem. Zderzenie mocne nie było, ale wystarczające, abym się zachwiał i niemal upuścił przy tym terrarium. W efekcie końcowym wylądowałem na ziemi, a raczej na kolanie, na którym przy akompaniamencie kolejnego przekleństwa udało mi się utrzymać węża i jego lokum, które do lekkich jednak nie należało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz