17 stycznia 2016

Od Charliego

- Niee! Jimmy! Jimmy, oddychaj! Proszę Jimmy, nie rób mi tego ty mały skurwielu… - ignorowałem spojrzenia ludzi w klasie. I tak by mi nie pomogli. Zapewne nawet nie byli w stanie. W końcu ON był już martwy. - No nie będę ci przecież robił usta-usta. - Warknąłem pod nosem. Rano jeden trup przy łóżku, teraz drugi na korytarzu. I niby ja mam się tym zająć? Ciekawe, kto był odpowiedzialny za to wszystko. Jeśli tylko się dowiem, że to przez Mepha to go chyba w nocy uduszę.
A tak z innej beczki… Czy oni tu w ogóle nie odkurzają ani nic?! Żeby ani jednego gniazdka nie było. To już przesada. Konsola? Jest. Ładowarka? Jest. Gniazdko? Nie ma! I co ja mam zrobić?! Jeszcze cały dzień przede mną, a ja już nie mam konsoli. Myślałem, że umrę na drugiej lekcji. Chyba z dziesięć minut mi zajęło, aby zrozumieć, że konsoli padła bateria. Drugie dziesięć ją opłakiwałem wyglądając, co najmniej jak ”dziecko depresja”, czyli Mike. No a potem to był koniec lekcji i jakoś udało mi się dostać na drugą lekcję. Oczywiście wyglądając jakby mi umarła ciocia czy coś.
Na przerwie zamierzałem iść do pokoju i choć trochę podładować swój sprzęt. Nie zrobiłem tego jednakże, bowiem uświadomiłem sobie, że nie ma wystarczająco czasu. A też i nie zostawię jej w pokoju, aby ładowała się do czasu, kiedy wróciłbym do niej na następnej przerwie. To całe dwie godziny! A to z kolei pozostawiło mnie opłakującym swój stan na korytarzu i z konsolą w lewej dłoni, a wtyczką w prawej. Zostało mi pięć minut do następnej lekcji, a ja wciąż kręciłem się przy każdej ścianie patrząc w górę i w dół w poszukiwaniu jakiegoś ukrytego gniazdka. Może gdzieś je przeoczyłem? W pewnym momencie nawet rozważałem odłączenie komputera nauczyciela, ale wolałem nie ryzykować. Jeszcze odebrałby Jimmiego na całą lekcję, dzień, tydzień, może i miesiąc! I co ja bym wtedy biedny począł?
No. W każdym razie, podczas kiedy ja tak mniej więcej na czworaka przyglądałem się ścianie, ktoś do mnie podszedł. Nawet nie skupiłem się na wypowiedzianych przez daną osobę słowach. Nawet nie wiedziałem czy ów osoba jakiekolwiek słowa wypowiedziała. Byłem zbyt zajęty swoimi poszukiwaniami. Musiałem znaleźć źródło prądu. Wnet jednak poczułem czyjąś stopę na swoim udzie.
- No czego chcesz, co? - spojrzałem na ów osobę, która śmiała mnie przeszkodzić w tej jakże zacnej wyprawie po wielce mi potrzebną energię, do kontynuacji wybijania plagi zombie. 

[Ktoś coś? Tylko ten... Gryzę za kontrolę mej postaci...]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz