2 września 2017

Od Fabiena C.D: Chanyeol'a

    Przez chwilę biłem się z myślami, czy podejść do osoby leżącej na ławce.Czy też nie. Co prawda wyglądał na ucznia i mógł być nieprzytomny, jednak takie sytuacje niezwykle mnie stresowały. Może po prostu sobie leżał? Z drugiej strony kto by leżał w takim mrozie od tak. Po za tym znam siebie, będę miał wyrzuty sumienia jeżeli nie zareaguję…  Marszcząc brwi w końcu podszedłem bliżej.
    Zerknąłem na chłopaka, i miałem delikatnie go dotknąć w momencie gdy ten akurat zerwał się z ławki tak szybko, że aż upadł zdenerwowany, po to by równie szybko się podnieść. Zszokował mnie, przez chwilę nawet jego niezdarność wytłumaczyłem sobie faktem iż mógł być pijanym, jednak gdy się odezwał, rozwiałem te wątpliwości.
   - Nic ci nie jest? Podszedłem, bo pomyślałem, że mogłeś się słabo poczuć… -Rzuciłem ze zmartwieniem lecz wciąż zachowując nutkę dystansu, bezpieczeństwa. Dlaczego ciągle trwała we mnie obawa, że zostanę zbesztany czy wyśmiany? Przecież nie każdy tylko czeka żeby mnie poniżyć
   - N-nie, nic mi nie jest. - Zaczął, jednocześnie o mało ponownie nie kończąc na ziemi potknąwszy się o własne nogi, widać że chciał coś powiedzieć, jednak w końcu zamilkł i tylko patrzył zawstydzony gdzieś w nieokreślony punkt.
   -Jesteś pewny? Mogę ci pomóc pójść do pielęgniarki…lub chociaż dostać się do pokoju… o ile chcesz -,,Zbyt się narzucasz’’ Zarzuciły mi moje myśli, może faktycznie? Skoro mówił, że wszystko z nim w porządku, to czy nie powinienem zostawić go samemu sobie? Ale znowu z drugiej strony, widziałem przecież jego stan i niezależnie od tego co mówił nie był on najlepszy
   - Tak, tak, jestem pewny... – Upierał się, patrząc na mnie kątem oka, postanowiłem więc w końcu odpuścić, mimo że sądziłem, że pielęgniarka powinna go obejrzeć -Jeśli chcesz... Możemy gdzieś razem pójść. Nudno tu trochę o tej porze –Zaproponował, dość przyjaźnie, chwilę się zastanowiłem, ale w końcu zgodziłem się, nie wydawał się groźny
   -Jak się nazywasz? –Zapytałem swoim łagodnym tonem, po części czując trochę dumy, że pierwszy raz, zupełnie nie uciekam przed ludźmi, staram się nawet rozmawiać mimo świadomości ryzyka, które krążyło nad moją głową jak widmo, powodując niepokojące dreszcze, gdzieś tam, głęboko w moim wnętrzu.
  - Ja? – Zamrugał jakby nie rozumiejąc pytania - Ah, no tak... Jestem Chanyeol, ale mów mi Chan. A ty? –Fabien – Zastanowiłem się chwilę, lecz stwierdziłem że nie chcę przedstawiać mu się po ,,ksywce’’  – Po prostu Fabien
   - No to, jak długo tu jesteś? – Zapytał jakby od niechcenia by po chwili dodać - Ja jestem tu od niedawna. – Nie rozumiałem, czemu szuka tematów na siłę, skoro sam zaproponował spacer, ale już mniej chętnie, kontynuowałem, marszcząc przy tym brwi.
   -Także od niedawna, ponadto mieszkam z współlokatorem który chyba niezbyt mnie trawi i myślę o poszukaniu innego pokoju…ale co właściwie robiłeś na tej ławce? – Pod koniec zdania mój głos nieco złagodniał, wyglądało na to że go spłoszyłem, wyglądał na zmieszanego…Relacje z ludźmi były naprawdę skomplikowane, lub to ja reagowałem zbyt odstraszająco.
   - Cóż, prawdę mówiąc to było przypadkiem. Nie mam za wielu znajomych ani nie mam współlokatora, więc trochę mi się nudziło. Nie do końca wiem jak to się stało, ale tak jakoś przysnąłem po krótkim spacerze...
   - Jest nas dwóch w braku posiadania znajomych –Rzuciłem nagle, nieco ponuro i schowałem dłonie do kieszeni płaszcza, wzrok wbijając w ziemię, choć w rzeczywistości, aż tak mnie to nie bolało, nie posiadanie nikogo obok siebie było bezpieczne.– Nie sypiasz zbyt dobrze w nocy, że usypiasz tak łatwo? Nie zrozum mnie źle, nie wyśmiewam cię… sądzę jednak że kiedyś możesz sobie zrobić krzywdę w ten sposób, zasypiając gdy temperatura spadnie jeszcze znaczniej, miej to na uwadze.
Zamyślił się, także wbijając wzrok w ziemię.
   - Cóż, za dobrze faktycznie nie sypiam. Co nie znaczy, że łatwo mi zasnąć byle gdzie. – Dodał, uśmiechając się lekko pod nosem. - I dziękuję za troskę. – Tu uśmiechnął się nieco szerzej
Sam jak miałem w zwyczaju, jedynie uniosłem kącik ust.
   -Myślę że to nie jest jakaś szczególna troska, a jedynie…normalna reakcja? W każdym razie nie masz za co dziękować – Mój głos przybrał już o wiele przyjaźniejsze tony – Właściwie…skoro w pokoju jesteś sam, to może…szukałbyś współlokatora? – Nie znałem go co prawda, ale uznałem że będzie lepszy od traktującego mnie jak powietrze Lucasa, postanowiłem, że pomimo iż żołądek skręcał mi się aktualnie w supeł, spróbuję jeszcze raz zamieszkać z losową osobą, pomimo tych dwóch niepowodzeń. Jeżeli się nie powiedzie, porozmawiam z rodzicami o moim budżecie i tym czy mogę zamieszkać jednoosobowym pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz