6 września 2017

Od Chanyeol'a C.D: Fabiena

     Znów zapadła cisza, ale w dalszym ciągu mi to nie przeszkadzało. Czasem cisza pozwala zrozumieć więcej, niż słowa. Czy Fabien miał rację? Pewnie tak. W końcu nienawiść rodzi tylko więcej nienawiści. Człowiek mógł kogoś nie lubić, ale nie powinien go nienawidzić. Najlepiej by było, żeby wszyscy się lubili. Ale to niemożliwe, prawda? Zawsze znajdzie się ktoś, kogo nie będziemy darzyć sympatią. Fabien miał też rację z podziałem na ofiary i drapieżniki. Niestety, tych drugich zawsze było więcej...
     Odchyliłem lekko głowę do tyłu, dopiero po chwili decydując się na powiedzenie czegokolwiek.
- Czy czuję do ludzi nienawiść? - zastanowiłem się na głos. - Nie. Zdecydowanie bym tak tego nie nazwał. Ludzie to podłe istoty w moim mniemaniu, ale nie nienawidzę ich. Mogę powiedzieć, że jedyne co względem nich czuję to strach, niepewność i żal. - uśmiechnąłem się z goryczą.
     Fabien najwyraźniej czuł, że powiem coś jeszcze. Nie odpowiedział mi, lecz patrzył na mnie ze spokojem, pozwalając mi mówić. Spojrzałem na niego wciąż z tym samym, słabym uśmieszkiem. W mojej głowie zaczęły kłębić się różne myśli.
     Myślę, że uśmiech tworzy pewną barierę. Odtrąca niechciane pytania innych o to, czy coś jest nie tak, automatycznie daje im do zrozumienia, że nie ma się o co martwić. Ludzie rzadko się wtedy tobą interesują, bo przecież się uśmiechasz, co jest równoznaczne z tym, że wszystko okej i nawet nie trzeba o to pytać.
     Nie, nieprawda. Oni po prostu nie potrafią zauważyć sztucznej radości. Tak łatwo nas zmanipulować, wystarczy się tylko uśmiechnąć, a sprawnie unikniemy tłumaczenia innym, że w rzeczywistości coś rozrywa nas od środka, że co noc zdzieramy sobie gardło krzycząc w poduszkę.
     Od pewnego czasu przestałem w ogóle rozumieć ludzi. Zamiast tego zacząłem się ich bać. Nie ważne jak ktoś wyglądał, jak się zachowywał. Nie ufałem nikomu. Uciekałem od innych. Przyszedł czas, że całe moje życie polegało tylko na tej ucieczce. A teraz jestem tutaj, bez ludzi, których kiedyś znałem, w nowym miejscu, w nowej szkole. Mogłoby się zdawać, że z dala od swoich dawnych problemów i przeszłości. Ale czy tak było naprawdę... Nie mogłem stwierdzić. Przeszłość potrafi zostawić zbyt głębokie rany, które czasem można już tylko zakryć, ale nie można się ich pozbyć.

~Było ciemno i cicho, a w mroku, który co jakiś czas na sekundę przerywały światła aut jadących ulicą za oknem, mieniła się szkarłatna krew.
Krew. Dużo krwi.
W powietrzu unosił się mdły zapach, przyprawiający go o zawroty głowy. A może to przez ten widok?
Nie mógł się ruszyć, kiedy natrafił wzrokiem na nich wszystkich. Martwe spojrzenia, martwe ciała, skalane intensywną czerwienią.
To był koniec.~

     Westchnąłem lekko. Zastanawiałem się, czy powiedzieć to, co chciałem. W końcu otworzyłem usta.
- Wiesz... Nie chcę żebyś miał mnie za jakiegoś aspołecznego dupka, który nikogo nie lubi. Po prostu... Zaufałem ludziom zbyt wiele razy, a oni zbyt wiele razy to wykorzystali. Nawet i bez cudzego zaufania potrafią kogoś zranić... - zawahałem się przez chwilę, ale ostatecznie zebrałem się na nieco odwagi. W końcu mówiąc to nie zdradzałem sekretów z przeszłości. - Strata matki, siostry, a potem ojca... To wszystko przez ludzi. Moje obawy i traumy... To oni w ogromnym stopniu się do tego przyczynili. Zdaję sobie sprawę, że to zostało w przeszłości. Wiem, że nie wszyscy ludzie tacy są. Wielu z nich jest nawet bardzo miłych. Jednak strata bliskich była wystarczająco bolesna. Bardzo trudno jest mi ponownie obdarzyć kogoś zaufaniem. Czasem mogę się też czegoś przestraszyć, z powodu braku częstego kontaktu z ludźmi potrafię nieświadomie kogoś zranić, a potem tego żałuję. Nawet mój charakter stał się inny niż kiedyś. Ludzie mówią, że nie jestem normalny. Nie zdziwię się, jak nie będziesz chciał znać kogoś takiego jak...
     Urwałem gwałtownie, słysząc znów ten przeszywający dźwięk. Przycisnąłem dłonie do skroni, gdy ból wypełnił moje ciało. Oprócz tego dźwięku nie słyszałem nic. Zamknąłem oczy, więc nie widziałem co się dzieje. Nawet gdyby Fabien postanowił teraz ode mnie po prostu uciec, nie wiedziałbym o tym. I nie zdziwiłbym się. Miałem jednak wrażenie, że czuję nadal jego obecność. Zrobiło mi się przykro, że musiał oglądać mnie w takim stanie.

<Fabien?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz