Cisza narastała między nami, mimo gwaru który panował w okół. Nie umiałem jednak określić, czy dla niego była niezręczna, czy tylko dla mnie, lekko oblizałem wargi. Zadałem oczywiste uniwersalne pytanie, które zazwyczaj zadają ludzie w chwili poznawania się
-Czym się interesujesz? –Możliwe, iż okaże się nawet że zainteresowania mamy podobne, wątpiłem w to co prawda, lecz podobno wszystko było możliwe.
- Hm... Nigdy nie miałem konkretnych zainteresowań. –Pytanie które mu zadałem zdawało się go zaskoczyć, zastanowił się chwilę - Kiedyś tańczyłem, poza tym lubię śpiewać... Lubię dużo rzeczy. A ty?
-Ja…uwielbiam sztukę i spacery –Mruknąłem by po chwili dodać –Sądziłem że lubię też samotność ale chyba wole poznawać osoby, które po prostu ze mnie nie kpią
- O tak, sztuka i spacery też są fajne. – Przytaknął mi, lecz po chwili zmarszczył brwi. - Ktoś z ciebie kpił? Dlaczego? Oczywiście jeśli nie chcesz, nie musisz nic mówić...
Długą chwilę zajęło mi zastanawianie się czy chce o tym mówić, lecz w końcu stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia i przemówiłem
-Cóż, sporo osób, czasami przez małomówność, czasami przez moją ,,urodę’’, akcent, pochodzenie, zdarzali się i tacy którym przeszkadzało że mam rude włosy. Tak jak wspominałem, nie jestem zbyt lubiany, sądzę, że jako cel mógłbym mieć naprawdę sporo problemów – Po tych słowach wzruszyłem ramionami i spuściłem wzrok z westchnieniem, czułem się trochę, jakbym użalał się nad sobą. Sam o to pytał, ale wydawałem się sobie żałosny.
Chłopak zaś w tym czasie ponownie zmarszczył brwi w irytacji, patrząc wprost na mnie
- Ludzie to jednak najpodlejsze istoty na świecie.- Prychnął z odrobiną pogardy - Nie martw się, ja taki nie jestem i nie będę. Sam nie doświadczyłem od ludzi niczego dobrego
-Cóż, nienawidząc ludzi, sam zwiększasz ilość podłości na tym świecie, myślę, że skoro sądzisz, że nie jesteś zły, ludzie wokół także nie są. Zawsze musi panować równowaga, być zło i dobro, ofiara i drapieżnik, po prostu przypadła mi rola ofiary i nie umiem jej ani przyjąć, ani zmienić, sądzę że to moja wina. Jednak nijak sobie z tym nie radzę, dlatego trzymam się w cieniu –Po tych słowach umilkłem i zamyśliłem się, zastanawiając się w między czasie czy nie powiedziałem za dużo. Jednak… po co ukrywać swoje myśli w takiej sytuacji, nie lubiłem takiej bezpodstawnej nienawiści. Sam czułem się zraniony, zrażony, czułem strach. Jednak nie była to nienawiść, zdawałem sobie sprawę, że jeżeli zacząłbym nienawidzić, stałbym się taki sam, jak osoby które były moimi oprawcami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz