1 lipca 2017

Pokaz Talentów: Naomi Hideyoshi

-"Pokaz Talentów"- siedziałam na swoim łóżku wpatrując się w ulotkę, która była chyba rozdawana wszystkim, napotkanym na korytarzu uczniom. W mojej poprzedniej szkole takie konkursy, czy festiwale były bardzo popularne. Prawie zawsze brałam udział, w większości pod namową nauczycielki. Nie powiem ciekawe doświadczenie, nawet raz byłam na podium w wyższym szczeblu. Westchnęłam, jak ja dawno nie grałam. Ostatni raz dotykałam klawiszy pianina jakieś kilka dobrych lat temu. Spojrzałam ponownie na kartkę. "Formularze o przystąpienia do konkursu prosimy odebrać w sekretariacie"
***
Za tydzień ma to się odbyć, a ja nie mam pomysłu jaką piosenkę mam zagrać. Przez bite trzy godziny przeglądałam utwory, które mogłabym zagrać. Jednak żadna piosenka nie przykuła mojej uwagi wystarczająco mocno. Tak, tak za bardzo chce znaleźć tą idealną, nic nie poradzę na to, że taka już jestem. Ostatecznie wybrałam "Brothers" Fullmetal Alchemist. No to czas, zacząć ćwiczyć.
***
Jak się okazało nie tylko ja grałam na pianinie, grał też Charlie i paru innych.Pokaz miał się odbyć niedługo, każdy chciał skorzystać z tutejszego pianina. Jako, że było jedno trzeba było się nim podzielić. Każdy miał określony termin możliwości korzystania z instrumentu. Codziennie starałam się przegrać na nim z co najmniej godzinę aby odzyskać wprawę. Dodatkowo, ulepszałam piosenkę. Tydzień przed samym konkursem, byłam przygotowana na 99 procent.
Nie rozumiałam ludzi, którzy pytali się "Hej, hej wysłuchasz mnie?" , a później wielki zachwyt bo zostali pochwaleni. Tylko przez kogo? Znajomi zawsze będą mówić, że ci dobrze wychodzi, chociaż tak nie jest. Później wielkie płacze, że nie zajęło się miejsca, a przecież tak dobrze mi szło. Nie lubię nie szczerości. No ale cóż powiesz, a się obrażą. Niektórzy biorą sobie tak bardzo wszystko do serca.
***
Nadszedł wreszcie wyczekiwany dzień. Od rana pracownicy szkoły krzątali się kończąc przygotowywać salę. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, jak przystało na prestiżową szkołę. Ja natomiast poszłam się przebrać. Ubrałam się w klasyczny strój, czyli czarna spódniczka, biała bluzka i na to czarna marynarka. Pół godziny przed, wszyscy zaczęli się zbierać w sali, jako, że nie było oddzielonego pomieszczenia dla występujących usiadłam sobie na końcu widowni. Gdzieś tak dwa, trzy występy przed wychodziło się i szło do sali koło sceny, gdzie można było poczynić ostatnie przygotowania. Jako, że byłam w połowie, nie śpieszyło mi się. Uczestnicy prezentowali najróżniejsze talenty, chociaż nie wiem czy niektóre można tak nazwać. Bo chyba bekanie na zamówienie to tak średnio. Chociaż w sumie, można było się pośmiać. Naprawdę niektórzy potrafili dostarczyć rozrywki.
Wreszcie zbliżała się moja kolej, nogi od siedzenia zdążyły mi już trochę zdrętwieć.
Kiedy znajdowałam się już w pomieszczeniu z innymi dwoma uczestnikami wcale nie czułam stresu. Zawsze mówiłam co ma być co będzie. Po wyczytaniu imienia po prostu miałam wejść na scenę i zagrać tak jak ja potrafię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz