Kolejne rozdanie kart. Dla niektórych szans by wznieść się na same wyżyny hierarchii, a dla niektórych możliwość upadku na sam dół, żyjąc przez najbliższe 4 miesiące w cieniu i pogardzie innych. Dotychczas natrafiło mi się jedynie jedno losowanie. Mimo to nigdy nie odgrywałem ważnej roli w całej tej maskaradzie. Zdarzyło mi się jedynie dryfować, gdzieś na granicy średniego i niskiego szczebla. Przyznam szczerze, iż również nie przykładałem wysokiej wagi do całej kasty. Prawda, jako tako stosowałem się do swojej roli, lecz nie pozwalałem by przejęła ona stery nad moim tutejszym życiem. Każdy odnosił się do tego inaczej, niektórzy odliczali dni do nowego rozdania żyjąc na przełomie ekscytacji i strachu, natomiast niektórzy mieli to jedynie w głębokim poważaniu. Sam nie wiem w której grupie się znajduję. Moje wszelkie "starania" ograniczały się jedynie do minimalnego stosowania się do mojej danej pozycji, oraz przejawy szacunku do tamtejszej pary królewskiej. Co z resztą nie było jakże trudne, ponieważ myślę, że jak każdy inny w tej szkole utrzymywałem dość przyjacielskie stosunki z Charles'em. Zważając, że przez pierwsze tygodnie mojego tutaj pobytu to on pomagał mi wejść w swoją rolę nerd'a, która została mi przydzielona na samo powitanie. Co do Naomi - byłej już królowej, przyznam szczerze, nawet nie miałem okazji do bliższego kontaktu. Uczęszczaliśmy co prawda do jednej klasy, jednakże trudno mi sobie przypomnieć chociażby jedną, nawet krótką rozmowę z Azjatką.
Dzisiaj nadszedł dzień zmian. Nie byłem nastawiony, jakoś pesymistycznie, jednak nie odczuwałem presji czy zdenerwowania. Nie uczęszczałem do Charleston High zbyt długo, było to jedynie parę miesięcy, i mimo codziennej styczności z kastą wciąć mógłbym powiedzieć o sobie jako o nowicjuszu w danym temacie. Właściwie wiedziałem tyle ile potrzebowałem by nie narobić sobie dodatkowych kłopotów. Nie przejmowałem się jaka tym razem nadarzy mi się karta. Szczerze, nie wierzyłem czy aby w ogóle coś się zmieni. Spodziewałem się, że nawet przy tym rozdaniu zachowają się granice monotonności oraz codzienności ról. Niezmienność pary królewskiej - Charles'a oraz Naomi, jak i moje błąkanie się pomiędzy średnim szczeblem hierarchii. Jedyną, rzeczą która mnie zastanawiała było to kto zostanie celem. Któremu nieszczęśnikowi trafi się poniżana karta błazna - Joker. W historii mojego pobytu tutaj, spotkałem zarówno żeńską jak i męską wersje tej roli. Nie ważne, jak ta osoba by próbowała chować się w cieniu, prawie że nieuniknione było nieszczęście schowane za tym przydomkiem. Co mówi chociażby los dwóch ostatnich. Pierwszy Joker, którego poznałem była dziewczyna. Zdarzyło mi się złapać z nią bliższy kontakt przez parę pierwszych dni mojej edukacji tutaj, jednak już po tygodniu czy zaledwie dwóch - zniknęła. Nauczyciele tłumaczyli, iż została ona wydalona jednak między uczniami chodziły odmienne plotki na temat jej permanentnej już tutaj nieobecności.
Przy poprzednim losowaniu, a zarazem moim pierwszym, na kartę Joker'a natrafił chłopak, Azjata. Uczęszcza on do naszej szkoły do dnia dzisiejszego, chociaż los również nie był łaskawy dla niego. Chodzi on do innej klasy, przez co nawet nie nadarzyła mi się szansa do poznania go czy chociażby poznania jego imienia jednak przez usta innych uczniów przewijały się różne historie które podobno napotkały chłopaka.
Byłą to jedyna strona rozdania która mnie ciekawiła - przyszły nieszczęśnik oraz więzień pogardy tej karty. Jednak nie czułem strachu iż padnie ona na mnie. wciąż szczerze nie wierzyłem iż będę odgrywał jakąkolwiek znaczącą role w przedstawieniu przed masterami tej gry oraz jej widownią - nami samymi.
Jednakże szał nowej kasty rozpoczął się, a poszukiwania kart niczym jajek wielkanocnych czy prezentów pod choinką wystartował. Mimo mojego nijakiego nastawienia, może wręcz sceptycznego uczestniczyłem w tym dzikim polowaniu nie chcąc zostać jako jedyny bez karty. Przechadzając się w poszukiwaniu karty zastanawiałem się co tym razem mogłem natrafić. Ostatnim razem, było to dość szybkie i nie wymagało ode mnie żadnego wysiłku. Liczyłem jedynie, że nie natrafię na rolę w rodzaju Posłańca czy Pochlebcy, bo sam nie wiem czy mój honor oraz ego by to zniosły. Przewidywałbym wtedy podobny los jak Joker z 3 losowania. Szczerze, najchętniej zdobyłbym kartę spoza rang, Cień bądź Bad Boy. Role, które byłyby mi najbardziej na rękę.
Minęła dość dłuższa chwila nim bezużytecznie chodząc w tą i z powrotem rozmyślając nad cała istotą kasty, wyłoniłem się ze swojego zamyślenia. Dałbym głowę,że bez skupienia szlajałem się przez dobrą godzinę jak nie ponad, jednak już na dłuższą metę irytujący dźwięk szurania nie dawał mi spokoju. Dopiero gdy przystanąłem, on również zamilkł. Obejrzałem się za siebie, jak i przed siebie jednakże byłem tutaj sam. Spojrzałem na podłogę, i dopiero tam spotrzegłem wystający lecz niewielki kawałek papieru. Jednak dopiero gdy go uniosłem, zorientowałem się co to jest. Na karcie trzymanej przeze mnie w ręku widniał wizerunek mężczyzny, jednak bez korony bądź fikuśnej czapki błazna, obok którego widniała wielka litera J.
- Jack... - mruknąłem pod nosem do samego siebie - a więc jednak, zostałem przydupasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz