1 kwietnia 2017

Rozdanie Kart #5: Charles Anson

Kolejne rozdanie kart. Już nawet się zbytnio nie skupiałem na tym, gdzie mogą być pochowane. Poniekąd nudziło mnie to. Z jakiegoś powodu karta króla się ciągle mnie kleiła. Wiele osób uznałoby to za szczęście. Dla mnie to było niczym pech. Prześladowało mnie to w kółko i nie zezwalało na luźną zabawę. Dlatego też postanowiłem zagrać we własną grę. Postanowiłem zebrać do pięciu kart, a następnie zaczepić pierwszą lepszą osobę z mojego rocznika. Tak jak zebranie kart nie było zbyt trudne, tak wyczekiwanie w miarę pustym miejscu już tak. Chciałem się upewnić, że nikt nas nie podsłucha, ani nie przeszkodzi.
- Czy twoja grupa nie szuka właśnie kart? – usłyszałem znajomy mi głos żeński.
Spojrzałem w kierunku dziewczyny z rok niższej klasy. Powoli wyłoniłem się z mojego ukrycia – wnęki pod schodami, która była widoczna zaledwie z połowy pierwszych schodków. Wyjąłem z kieszeni pięć kart i je jej pokazałem.
- Ach, znowu Król? – oparła się o barierkę. – Wiesz, powinieneś przestać marudzić. Wiele osób by sporo oddało za to woje ”przekleństwo” czy jak ty to tam zwiesz. Właściwie to w moim roczniku jest taki jeden dyktator, który zdobywa swą rangę za pomocą przemocy czy zastraszania. Ty nie musisz nawet tego robić… No chyba, że jednak tak jest – powiedziała spokojnie, a kącik moich ust uniósł się w delikatnym uśmiechu.

- Znasz mnie. Wiesz, że jestem niezwykle spokojną osobą. Aczkolwiek masz rację. Raz czy dwa skorzystałem z cudzej pomocy, aby osiągnąć swoją pozycję. A teraz jak już chcę z tym skończyć, to akurat sam znalazłem tę kartę – oparłem się o ścianę.
- No i w czym problem? Widziałam tam kartę króla, ale i Asa, Jokera oraz jakąś czerwo. Zostaw króla na podłodze i tyle – wzruszyła ramionami. Miała niezwykle proste podejście do wszystkiego. Niezwykle nudne zresztą.
- Oj, Julie… Ty w ogóle nie umiesz się bawić. Chcę szczerze oddać swój los w cudze dłonie… A teraz idź już, bo mi jeszcze odstraszysz ”klienta” – zaśmiałem się, widząc zbliżającego się do nas chłopaka.
- Król będzie handlował ze swoim głupkiem – westchnęła. – Rób jak uważasz. Ale jak sam skończysz z jokerem, ja ci nie pomogę. Jeff również nie będzie się w to mieszał.
I po tych słowach najzwyczajniej odeszła, a ja wyszedłem ze swojej kryjówki i podszedłem do Azjaty.
- Hej, Kaito – przywitałem go z miłym uśmiechem.
- Cześć – mruknął z opuszczoną głową.
- Coś taki smętny? Za niedługo z samego dołu możesz wzbić się na samą górę. A ja zamierzam ci w tym pomóc – mój uśmiech się poszerzył, co mogło wyglądać podejrzanie.
- Huh? A niby czemu miałbyś mi pomagać? – zapytał podejrzliwie.
- Bo los tak zadecydował - siegnąłem do kieszeni i pokazałem mu cztery karty: Król, 5, as i Joker - znalazłem je. Żadna mi się nie podoba. Dlatego zagramy w grę. Jeszcze nikt nie oddał króla. To twoja wielka szansa.
- Ech, no okey. Ale co to za gra? – zapytał niepewnie.
Nie odpowiedziałem na jego pytanie. W zamian przetasowałem karty znajdujące się w mojej dłoni, a następnie rozłożyłem je w wachlarzu, obrazkami do dołu. Wyciągnąłem tak przygotowane karty w stronę chłopaka i powiedziałem, aby którąś wybrał. Azjata się nie stawiał ani nie zadawał zbędnych pytań. Chwycił pierwszą od prawej i odkrył piątkę – kujona. Zaśmiał się zapewne z ulgi, lecz ja nie zamierzałem jeszcze go pocieszać ani mu gratulować. W końcu pozostały jeszcze trzy karty.
- Podrzyj ją – powiedziałem stanowczo, lecz Kaito spoglądał na mnie zaledwie w niedowierzaniu, więc postanowiłem zapewnić go, że nie żartuje. - Chyba nie chcesz denerwować króla na ostatnie minuty przed końcem kasty – skrzywiłem się lekko.
Widać albo moja ”groźba” podziałała, albo się zwyczajnie namyślił, ponieważ chwycił ją w obie dłonie i przedarł na pół tym samym sprawiając, ze nie była już użyteczna. Ponowie przetasowałem karty i tym razem ja wyciągnąłem z pozostałych asa. Och, teraz ta gra była niezwykle ekscytująca. Król i Joker. Będzie to samo co zawsze, albo zamienimy się rolami.
- No, no – potasowałem pozostałe dwie karty - albo wracamy do tego co było, a ty znów jesteś celem, albo zamienimy się rangami. Wybierz uważnie.
Wyciągnąłem przed siebie obie dłonie. W każdej miałem po jednej karcie leżącej twarzą do dołu. Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy która, gdzie się znajduje, aby się upewnić, że wszystko jest w pełni oddane szczęściu, albo pechowi. Zależy od tego jaki będzie efekt końcowy. Kaito chwycił kartę z mej prawej dłoni, a ja szybko spojrzałem na tą, znajdującą się na lewej. Uśmiechnąłem się do samego siebie i stwierdziłem, że nie ma tu już co mówić, ani po co dalej stać przy Azjacie. Powinienem w sumie spróbować poszukać czegoś jeszcze inaczej zostanę z Jokerem. Nawet nie spodziewałem się, że Kaito mnie spróbuje zatrzymać.
- Zamieńmy się – powiedział po tym jak do mnie podbiegł.
- Po co? – uniosłem brew. Czyżby był głupszy ode mnie?
- Nie mów, że wolisz być Jokerem? Zawsze mogę się zamienić z kimś innym – odpowiedział.
- Mówiłem, że to tylko zabawa dla mnie. Idź za nim kto inny odda króla i skończysz z żadną kartą. ja jeszcze sobie poszperam tu i tam – odparłem obojętnie.
- Ech? – dalej był zadziwiony moim zachowaniem.
- Sio~ Nie ma cię tu – mruknąłem, gdyż tylko marnował swoją okazję na królewską koronę. Było jeszcze trzech króli, a jak ten się nie pośpieszy, któraś z tych kart może zostać oddana i ten skończy ponownie na poszukiwaniu jakiejkolwiek rangi.
I najwidoczniej tyle starczyło dawnemu Jokerowi. Kiwnął głową i szybko odszedł w stronę pokoju, gdzie to czekał już komitet. Ja poszperałem w różnych kontach, lecz… Albo wszystkie karty zostały zebrane, albo zwyczajnie nie mogłem niczego zauważyć. Westchnąłem ciężko i sam ruszyłem w stronę komitetu. Teoretycznie nie musiałem tego robić. Nawet jakbym nie oddał Jokera, to bym otrzymał daną rangę, ale mimo wszystko nie zamierzałem się ”poddawać”. Otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju z uśmiechem, a tam zastałem dwóch z trzech przedstawicieli. Chłopak z maską pandy nie znajdował się między ich dwójką. Cóż. Miał inne sprawy do załatwienia.
- Z samej góry, na sam dół – powiedziałem, pokazując swoją kartę, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz