Kto by się tego kurwa spodziewał… Sasza ma chłopaka?
Naaah, jestem arcy pewien, że ten baran w chuja chce mnie zrobić, jak zawsze z
resztą. Co jak co, ale do niego zawsze lgnęło najwięcej dziewczyn w szkole lub
ogólnie w naszej okolicy. Niektórzy byli skorzy mu dać za to w pysk, ponieważ
wśród nich były też takie, co znajdowały się w związkach.
Oparłszy się łokciem o parapet i przekładając papierosa
do drugiej dłoni; zlustrowałem uważnie Saszę z jego znajomym na swoich
kolanach. Coś mi tu ewidentnie nie pasuje i nie chodzi mi o to, jak ze sobą
siedzą, tylko bardziej to siedziało w oczach tej ciotki, co ani trochę nie było
wygodne dla mojej osoby.
A gdyby tak…
-Sasza, jest tu gdzieś
strzelnica? Można by się przejść i zobaczyć, co siedzi w tobie i w twoim…
towarzyszu. Co ty na to? – Popatrzyłem uważnie na Rosjanina, wypuszczając z ust
ostatni kłębek dymu i gasząc papierosa na parapecie, pozostawiając idealnie odciśnięty,
czarny krążek.
-Za kogo ty masz swojego
przyjaciela z dzieciństwa? – Spojrzał na mnie rozbawiony - Jasne że znam
strzelnice w okolicy, możemy iść i zobaczyć co umiesz, nawet Mike umie
strzelać.
W odpowiedzi skinąłem lekko głową i
podszedłem do swojego łóżka, zamykając wcześniej okno, po czym otworzyłem
skrzynię, z której wciągnąłem karabin Colt M4 i kilka innych podobnych temu
broni, kładąc je z szacunkiem tuż obok siebie.
-Wybierać, panienki – Popatrzyłem na
nich i ruchem głowy wskazałem na mały arsenał, rozłożony na pościeli,
jednocześnie zastanawiając się, czy nikt się nie przypierdoli na ulicy, że
idziemy samopas z bronią w ręku. Kucnąłem przy łóżku, dotykając piętami ziemi i
wyciągnąłem spod niego czarną torbę, do której bez problemu zmieściłaby się
złożona snajperka – Jak już wybierzecie, to włóżcie do środka, mniejsze ryzyko,
że ktoś wzbudzi panikę w obywatelach tego już prawie martwego kraju.
Odpaliłem kolejnego papierosa i patrzyłem, jak chowają do
środka kilka broni, następnie założyłem tę co zawsze oraz torbę z bronią na
ramię, kierując się w stronę wyjścia, pozostawiając w ślad za sobą chmurę dymu.
[…]
Po dwóch lub trzech godzinach spędzonych na strzelnicy,
spojrzałem na chłopaków. Mój przyjaciel w pełni skupiony i opanowany stał,
lekko pochylony przy broni, a przyjaciel mojego przyjaciela starał się opanować
drżenie rąk, które pewnie było objawione zbyt dużym wysiłkiem.
Podszedłem do Saszy, odkładając okulary, słuchawki i broń
na swoim stanowisku, po czym położyłem dłoń na ramieniu chłopaka. Odczekałem
chwilę i zbliżyłem swoje usta do jego ucha, chcąc, aby usłyszał dokładnie moje
pytanie.
-Stary… Jeżeli ty tak na serio z
tym, że ta pizdeczka to twój chłoptaś, to odpowiedz mi na jedno, bardzo, ale to
zasadniczo bardzo ważne pytanie… On ciebie, czy ty jego? – Posłałem mu z lekka
szyderczy uśmiech, prostując się i krzyżując ręce na piersiach.
Saszeł? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz