Pytanie Lau
jeszcze przez długi moment pobrzmiewało w mojej głowie, robiąc dziurę w stałym
chaosie myśli. To zabolało tak jakby właśnie zwrócił mi uwagę za złamanie
zasady o której nie miałem pojęcia. Czy to co mu odpowiedziałem aż tak
zabrzmiało dla niego? Chyba będę mu coś musiał wyjaśnić, ale nie wiem czy
jestem na to gotowy i czy to odpowiedni czas i miejsce...
Sięgnąłem po
gumkę na szafce. Przeczesałem włosy dłonią i związałem je w kucyk.
- Słuchaj... -
starałem się w myślach szybko i sensownie złożyć słowa, które mam zamiar mu
powiedzieć - Mogę zabrzmieć jak idiota, lecz od dziecka starałem się być kimś
kto nawet nie istnieje. A przynajmniej nie istnieje tak jak ja go sobie
wyobrażałem. Agresja to miała być część tej przeklętej maskarady. -
schowałem zmęczoną twarz w dłonie.
Zapadła chwila
ciszy, która dłużyła się niemiłosiernie...
- Udam... że
to rozumiem. - powiedział łagodnie, mimo to marszcząc brwi.
Spojrzałem na
niego z lekkim uśmieszkiem.
- W każdym razie
to między nami to byłem szczery ja. - słowa coraz trudniej przechodziły
mi z myśli na zewnątrz.
Jak dziwnie
musiało to brzmieć z mojej strony. Pomyśleliby ludzie, że mnie podmienili na
lepszy model.
- Miło
słyszeć. - chłopak jakby dalej niezbyt rozumiał.
Tym lepiej dla
mnie. Nie muszę mu na razie nic tłumaczyć albo tak mi się zdaje że nie muszę.
Jak to jest
słysząc jako dzieciak, że twój ojciec to gangster? Nic nadzwyczajnego. Krótko
mówiąc: zaczynasz rozpowiadać dzieciakom na dzielnicy, że ojciec nas zostawił
dla naszego bezpieczeństwa. Wierzą ci, dlatego starasz się udawać kogoś
ważniejszego od nich by mieli do ciebie jeszcze do tego większy szacunek.
Tracisz znajomych, ponieważ ich matki zabraniają bawienia się z przyszłym
kryminalistą. Jako nastolatek na serio mieszasz się w złe towarzystwo. Alkohol,
narkotyki, dziewczynki... Większość z tego nie wychodzi, lecz mi się udało nad
tym przynajmniej zapanować. Dla mamy i Mikołaja, bo to było dla nich
ciężarem. A skoro wspomniałem o dziewczynach, to o nich też pora coś wyjaśnić.
Żyjąc w świadomości wysokiego statusu swego ojca nie chcesz go zawieść (jeśli
kiedykolwiek go spotkasz) więc nawet wybory sercowe przysłaniasz rozsądkiem.
Szukasz odpowiedniej dziewczyny, nawet jeśli jedyna kobieta którą kochasz to
twoja mama. Ogółem starasz się robić wszystko co możliwe by w chwili spotkania
było ojcu cholernie żal, że nie mógł tego obserwować na własne oczy. Teraz
to postanowienie nie istnieje gdy znam prawdę. Jestem o warstwę lżejszy.
Pozostało jednak wiele wątpliwości do rozwiania. "W świecie młodych
dorosłych nic nie jest łatwe", jedyne co powiedziała kiedyś moja
matka kiedy spytałem o zdjęcie jej i jakiegoś mężczyzny z wyciętą twarzą. Nie
rozumiałem o co jej chodzi i też nie mogłem od niej uzyskać odpowiedzi. Obecnie
mam ochotę ją za to uściskać, bo dobrze zrobiła. Czasem lepiej później
niż wcześniej się o czymś dowiedzieć.
Wyrwany z
zamyślenia zauważyłem, że leżałem na plecach wbijając wzrok w sufit. Szybko się
ogarnąłem i wziąłem z ziemi części garderoby. Nie wiem czy było to moje czy
Lau. Za dużo roboty z przebieraniem wśród tej sterty. Po prostu wyjąłem z szafy
co było pod ręką i ubrałem to. Mając wychodzić, przypomniała mi się istotnie
ważna rzecz. Wyrwałem na szybkiego kartkę z notesu i zapisałem na niej swój
numer telefonu. Odłożyłem to na biurku Lau.
- W razie
gdybyś czegoś chciał, jak na przykład spotkać się dzisiaj, to dzwoń. Nie będzie
mnie cały dzień, może dłużej. A jak nie ja odbiorę to rozłącz się i spróbuj
później. - rzuciłem - Nara...
Zakładając kaptur,
znów się zawiesiłem. Czy aby nie rozgadałem się za bardzo? Nie, zawsze tyle
ostrzegam. Dobra, mogę wyjść. Pewnie, lecz z wątpliwościami opuściłem pokój i
ruszyłem korytarzem. Oprócz zrzucenia skóry towarzyszyło mi to uczucie jakbym
czegoś zapomniał pomimo tego, że miałem co potrzebowałem przy sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz