-Jest idealnie
–Powiedziałem z uśmiechem, gdy tylko wziąłem do ust łyżkę zupy. Mike jak zwykle
wydawał się tak słodko przejęty całą sytuacją, a był to po prostu zwykły obiad.
Chyba nie za szybko uda mi się zmienić w nim takie odruchy, jak ten wieczny
stres, przed każdą najmniejszą rzeczą.
Jednakże nie przeszkadzało mi to, że może to być powolny proces. Byłem w stanie poczekać, bardziej martwiło mnie to, jak bardzo skryty jest. Przez trzy miesiące związku, nawet nie wspomniał o tym mężczyźnie, nie mówiąc już o tym, iż nie wspominał o niczym szczególnym. Wywoływało to we mnie pewien rodzaj niepokoju. Unikał wychodzenia do ludzi, rozmawiania o swojej przeszłości, czy lękach, cały czas udawał, że wszystko jest dobrze. Ile jeszcze zamierzał grać? Powinienem któregoś dnia z nim o tym porozmawiać, pytanie tylko, czy będzie chciał…
Jednakże nie przeszkadzało mi to, że może to być powolny proces. Byłem w stanie poczekać, bardziej martwiło mnie to, jak bardzo skryty jest. Przez trzy miesiące związku, nawet nie wspomniał o tym mężczyźnie, nie mówiąc już o tym, iż nie wspominał o niczym szczególnym. Wywoływało to we mnie pewien rodzaj niepokoju. Unikał wychodzenia do ludzi, rozmawiania o swojej przeszłości, czy lękach, cały czas udawał, że wszystko jest dobrze. Ile jeszcze zamierzał grać? Powinienem któregoś dnia z nim o tym porozmawiać, pytanie tylko, czy będzie chciał…
-Smacznego – Kiwnął głową
z uśmiechem, odpowiedziałem tym samym i chwilę milczałem. Czułem, że ta cisza
zaraz zrobi się niezręczna i już otworzyłem usta by coś powiedzieć, kiedy to
Miki się odezwał - jeśli chcesz to możemy tu też zostać na noc... W sensie, że
nie musimy się śpieszyć z powrotem – Zamyśliłem się nad tymi słowami, czy mój
niewinny, na co dzień brunecik, właśnie zaproponował mi seks?
-Oczywiście, że
jeżeli chcesz, możemy tu zostać na noc –Potwierdziłem z lekkim zadowoleniem,
nieznacznie podkreślając słowo ,,noc’’ jakby upewniając się przy tym, czy na
pewno mówimy o tym samym. Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się, wracając do
posiłku, co było dla mnie wystarczającym potwierdzeniem, co do planów na dalszą
część naszego spotkania. -Kocham cię Mikuś –Stwierdziłem w pewnym momencie,
patrząc na mojego uroczego chłopaka, po czym pogłaskałem go po policzku.
- Ja ciebie również.
Dziękuję, za twoją cierpliwość –Westchnąłem i zmarszczyłem brwi.
- Za moją cierpliwość? Nie
masz za co dziękować kotek, wszystko mi wynagradzasz swoimi staraniami, jesteś
cudowną osobą, nie wiem dlaczego czujesz ciągłą potrzebę przepraszania za
wszystko kochanie.
- Ponieważ nie raz... Słyszałem,
że jestem stratą czasu i... Zostało mi tak… -Opuścił lekko głowę, wbijając swój
wzrok w talerz. Spojrzałem na niego nieznacznie, by następnie wstać od stołu,
podnieść go i po zajęciu jego miejsca, posadzić go sobie na kolanach. – Co ty…
- Zaczął, akurat, gdy pocałowałem go w czubek głowy, jednakże nie dokończył, a
jedyne, co zrobił to wtulił się w moją pierś.
-Kto ci tak mówił, Miki? –
Wyszeptałem mu czule do ucha, głaszcząc go nieznacznie po udzie. Korzystając z
okazji, by czarnowłosy, chociaż spróbował się przede mną otworzyć. Nic
nie powiedział, jedynie zagryzł wargę i lekko wykrzywił usta. Wtuliłem go w
siebie wolną ręką, by dodać mu otuchy –No dalej skarbie…
- Czy to ważne?... – Zapytał cichutko,
jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Chcę, byś mi się zwierzał Mike,
chciałbym być dla ciebie oparciem, bo widzę, że jest ci ciężko i wiem jak
często okłamujesz mnie, że wszystko jest w porządku. Nie jestem ślepy… jakbym
mógł nie zauważyć, że ciągle cierpisz przez przeszłość. Dlatego to dla mnie
ważne…
- Po prostu się boję, że będzie jak
wtedy i mnie okłamiesz –Nie wiedziałem czy chce go dalej męczyć, może to dla
niego za dużo? Pragnąłem by w końcu to z siebie wyrzucił, ale gdy zaczął mówić,
poczułem strach, że sprawia mu to za duży ból. Przetarłem twarz, niepewnie.
- Że będzie jak wtedy? - Mruknąłem
niepewnie, znów szeptem marszcząc przy tym nieznacznie brwi, nie wiedząc, o
czym jego ukochany mówi.
- Moja matka często wyrzucała
mnie z domu za byle co. I pomógł mi wtedy... Pomógł mi jeden mężczyzna. Ale
głupi zapomniałem, że nikt nie pomaga za darmo... – Wyznał, ściskając mój
rękaw. Zagryzłem wargę, chwilę się zbierając by zadać kolejne pytanie.
-…I wykorzystał cię… tak? –To
zaskakujące, jak szybko atmosfera, stała się gęsta i nieprzyjemna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz