29 stycznia 2017

Od Saszy C.D: Mike


       -Jest idealnie –Powiedziałem z uśmiechem, gdy tylko wziąłem do ust łyżkę zupy. Mike jak zwykle wydawał się tak słodko przejęty całą sytuacją, a był to po prostu zwykły obiad. Chyba nie za szybko uda mi się zmienić w nim takie odruchy, jak ten wieczny stres, przed każdą najmniejszą rzeczą.
       Jednakże nie przeszkadzało mi to, że może to być powolny proces. Byłem w stanie poczekać, bardziej martwiło mnie to, jak bardzo skryty jest. Przez trzy miesiące związku, nawet nie wspomniał o tym mężczyźnie, nie mówiąc już o tym, iż nie wspominał o niczym szczególnym. Wywoływało to we mnie pewien rodzaj niepokoju. Unikał wychodzenia do ludzi, rozmawiania o swojej przeszłości, czy lękach, cały czas udawał, że wszystko jest dobrze. Ile jeszcze zamierzał grać? Powinienem któregoś dnia z nim o tym porozmawiać, pytanie tylko, czy będzie chciał…
      -Smacznego – Kiwnął głową z uśmiechem, odpowiedziałem tym samym i chwilę milczałem. Czułem, że ta cisza zaraz zrobi się niezręczna i już otworzyłem usta by coś powiedzieć, kiedy to Miki się odezwał - jeśli chcesz to możemy tu też zostać na noc... W sensie, że nie musimy się śpieszyć z powrotem – Zamyśliłem się nad tymi słowami, czy mój niewinny, na co dzień brunecik, właśnie zaproponował mi seks?
       -Oczywiście, że jeżeli chcesz, możemy tu zostać na noc –Potwierdziłem z lekkim zadowoleniem, nieznacznie podkreślając słowo ,,noc’’ jakby upewniając się przy tym, czy na pewno mówimy o tym samym. Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się, wracając do posiłku, co było dla mnie wystarczającym potwierdzeniem, co do planów na dalszą część naszego spotkania. -Kocham cię Mikuś –Stwierdziłem w pewnym momencie, patrząc na mojego uroczego chłopaka, po czym pogłaskałem go po policzku.
      - Ja ciebie również. Dziękuję, za twoją cierpliwość –Westchnąłem i zmarszczyłem brwi.
      - Za moją cierpliwość? Nie masz za co dziękować kotek, wszystko mi wynagradzasz swoimi staraniami, jesteś cudowną osobą, nie wiem dlaczego czujesz ciągłą potrzebę przepraszania za wszystko kochanie.
     - Ponieważ nie raz... Słyszałem, że jestem stratą czasu i... Zostało mi tak… -Opuścił lekko głowę, wbijając swój wzrok w talerz. Spojrzałem na niego nieznacznie, by następnie wstać od stołu, podnieść go i po zajęciu jego miejsca, posadzić go sobie na kolanach. – Co ty… - Zaczął, akurat, gdy pocałowałem go w czubek głowy, jednakże nie dokończył, a jedyne, co zrobił to wtulił się w moją pierś.
     -Kto ci tak mówił, Miki? – Wyszeptałem mu czule do ucha, głaszcząc go nieznacznie po udzie. Korzystając z okazji, by czarnowłosy, chociaż spróbował się przede mną otworzyć.  Nic nie powiedział, jedynie zagryzł wargę i lekko wykrzywił usta. Wtuliłem go w siebie wolną ręką, by dodać mu otuchy –No dalej skarbie…
    - Czy to ważne?... – Zapytał cichutko, jakby miał się zaraz rozpłakać.
    - Chcę, byś mi się zwierzał Mike, chciałbym być dla ciebie oparciem, bo widzę, że jest ci ciężko i wiem jak często okłamujesz mnie, że wszystko jest w porządku. Nie jestem ślepy… jakbym mógł nie zauważyć, że ciągle cierpisz przez przeszłość. Dlatego to dla mnie ważne…
    - Po prostu się boję, że będzie jak wtedy i mnie okłamiesz –Nie wiedziałem czy chce go dalej męczyć, może to dla niego za dużo? Pragnąłem by w końcu to z siebie wyrzucił, ale gdy zaczął mówić, poczułem strach, że sprawia mu to za duży ból. Przetarłem twarz, niepewnie.
    - Że będzie jak wtedy? - Mruknąłem niepewnie, znów szeptem marszcząc przy tym nieznacznie brwi, nie wiedząc, o czym jego ukochany mówi.
    - Moja matka często wyrzucała mnie z domu za byle co. I pomógł mi wtedy... Pomógł mi jeden mężczyzna. Ale głupi zapomniałem, że nikt nie pomaga za darmo... – Wyznał, ściskając mój rękaw. Zagryzłem wargę, chwilę się zbierając by zadać kolejne pytanie.
    -…I wykorzystał cię… tak? –To zaskakujące, jak szybko atmosfera, stała się gęsta i nieprzyjemna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz