-Niezbyt lubię miejsca oblegane przez ludzi - Oznajmiłem, nie patrząc na niego,
zajęty byłem spoglądaniem na płatki śniegu. Powoli zaczynałem czuć
lekkie mdłości, spowodowane natłokiem innych uczniów, którzy kręcili się gdzieś
wokół nas, wszyscy gdzieś szli, śmiali się, rozmawiali. Nie czułem się tu
dobrze.
Przysunąłem się do mojego
towarzysza, patrząc na nich z niechęcią, jakoby zaraz któryś z nich miał mnie
ukąsić. –Może byśmy wzięli kawę na wynos i gdzieś poszli? Na przykład tu do
lasku, obok szkoły? –Zaproponowałem, chcąc iść w ten sposób na swojego rodzaju
kompromis.
- Jeśli wolisz i mnie tam nie
porwiesz, bądź zgwałcisz. Ale musze cię uświadomić, że również należę do grona
ludzi. –Spojrzałem na niego z lekko zmarszczonymi brwiami.
-Wiem, że jesteś człowiekiem i
niezbyt mnie to zachęca do ciebie, ale mimo wszystko uznałem, iż możesz być
nawet miły… i wypadałoby poznać współlokatora. A mówiąc o gwałcie, prędzej bym
się bał, że to ty mnie skrzywdzisz. –Zrobiło mi się trochę głupio, że
powiedziałem to jakby go o coś oskarżając, tak, więc podrapałem się po
potylicy, by szybko dorzucić– W każdym razie… Z mojej strony nie masz się,
czego obawiać. To chyba oczywiste
-Nie zniżyłbym się do tak
niskiego poziomu, jak te mendy. Uważam, że to jest najniższy i najgorszy poziom
rasy ludzkiej, krzywdzenie ludzi w ten sposób… -Spoważniał, brzmiało to dla
mnie, jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale koniec końców umilkł i zmienił
temat - Ale z chęcią wybrałbym się na spacer, zamiast siedzieć w zatłoczonej
kawiarence.-Jego ton znów przybrał zwyczajne, luźne brzmienie, a na ustach
zagościł nawet nikły uśmiech. Chwilę zastanawiałem się nad jego słowami.
Brzmiały trochę, jakby mówił o
konkretnych osobach, zmrużyłem oczy i z początku nawet chciałem go o to
zapytać. Jednakże nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnych słów, jedyne, na co
się zdobyłem, to kiwnięcie głową, by dalej pogrążyć się w swoich
przemyśleniach… Później się dowiem…
-Dlaczego zdecydowałeś się na
pokój dwuosobowy? Teraz będziesz musiał się męczyć ze mną – Pytanie było
nagłe, spojrzałem na niego zdziwiony, jakby upewniając się, że wciąż mówi do
mnie, po czym westchnąłem ciężko.
-Nie zdecydowałem, moja matka
chciała, bym kogoś poznał, chociaż osobę z pokoju. Ponieważ nigdy z nikim nie
rozmawiam.
- To przyznam Ci, że jesteś nawet
dobrym rozmówcą. Myślałem, że trafie na jakiegoś dziwaka, albo gorzej... że zrobi
ze mnie niańkę. A z tobą nie jest tak źle... Nawet dobrze się gada i nie muszę
na siłę się starać, bo nie masz parcia, by non stop coś mówić. – Unikał mojego
wzroku, zawstydził się? Uznać to za komplement? ,,Uroczo’’ Wydarło się w końcu
z moich ust. Nie towarzyszyły temu żadne większe emocje, wyraz mojej twarzy
pozostawał taki sam jak zwykle, jednakże, pomimo tego starałem się, by
zabrzmiało to dla niego, choć trochę ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz