Gitara? Przecież to instrument, na którym grają teraz
wszyscy. Nie chciałby umieć na niej grać, a w dzieciństwie nawet nie mógłby
tego robić. Jego rodzina nie tolerowała innych instrumentów jak tylko
klasyczne. A z nic białowłosy uwielbiał najbardziej strunowe. To pytanie
wywołało u niego nikły uśmiech. Widział tak wiele osób w parkach i na ulicach,
którzy grywają na gitarze dla napiwków, ale nigdy nie spotkał w takim samym
celu, żadnej wiolonczelistki, kontrabasistki , bowiem skrzypkowie czasami się
zdarzali. Coraz mniej ludzi wybierało instrumenty, z których wydobycie dźwięku
jest trudniejsze i bardziej pracochłonne. Każdy wygrywał jeden styl muzyczny, a
rzekomo gitara oddawała najlepiej rytm. Przecież to kłamstwa, oszczerstwa i
podłe pomówienie. Wzrastał brak poszanowania dla pierwszych instrumentów, dla
tych pięknych i delikatnych. Oczywiście
rozpłynął się w rozmyślaniach. Dziewczynie z pewnością nie chodziło o żadne
upokorzenie jego, czy instrumentów klasycznych.
- Nie gram na niej, ale zastępuję to innymi instrumentami. – uśmiechnął się do niej ciepło.
Zatuszował wszelakie wcześniejsze uprzedzenia. Cóż, nie były potrzebne. Nigdy nie są. Uprzedzenia biorą się z braku obeznania z daną osobą. Szli dalej, nie docierając zbytnio w wyznaczone miejsca. Właściwie, dokąd szli? Nie pamiętał już, dlatego kiedy w oddali pojawił się park, stwierdził, że to dobre miejsce do przechadzek podczas szkoły. Nigdy nie jest wiadome, kogo spotka się w kawiarni nieopodal placówki. Nie chciał natknąć się na żadnego nauczyciela, sam nie znał ich i prawdopodobnie nie poznałby większości, w przeciwieństwie do nich. Tak czy inaczej, w pewnym momencie przekroczyli pasy, a zaraz potem – bramę parku, który połyskiwał złotem i rubinem liści.
- Specjalizuję się w skrzypcach, wiolonczeli głównie. Preferuję muzykę klasyczną, albo zwykły folk, muzykę filmową. Nigdy nie chciałem grać na gitarze. – nie wspomniał o kilku innych instrumentach, ale jedynie dlatego, że nikt nie lubi przechwałek.
Być może kiedyś będzie dane usłyszeć dziewczynie jak tworzy melodię z pomocą innych instrumentów. Wspominanie o tym nie dawało mu zbyt wiele radości. Ciekawiło go jedynie, dlaczego o to spytała. Dla zabicia ciszy i znalezienia tematu? Czy może naprawdę ją to interesowało? Zazwyczaj zadaje się pytania, o jakikolwiek instrument, a nie jeden konkretny. Dlatego postawił raczej na zainteresowanie gitarą. Cóż, to jednak dobrze, bowiem cenił sobie ludzi, którzy lubili muzykę. Nie każdą, bo nie każdą za nią uważał, ale cenił to. Delikatna bryza przeszła przez włosy Iadali oraz jego. Kosmyki poruszyły się, a do nozdrzy dostał się zapach świeżości. Tak pachniała jesień, zapowiadała zimę, która oczyszcza otoczenie. Wiatr był ostry, zimny, dlatego przyjemnie pachniał. Wszystko posiada zapachy, jednym odpowiadające, innym niekoniecznie. Trzeba się na nie otworzyć, jak na niemalże wszystko. Nie każdy człowiek to potrafił. Ludzkość żyje w zbyt dużym pośpiechu, próbując wyobrazić sobie kolejne okalane rutyną dni. Nie istnieją większe błędy jak planowanie na wyrost. Rozczarowania przybierają wtedy kolosalną masę. Nie mijały ich owady, jedynie ludzie pogrążeni w swoich elektronicznych towarzyszach, którzy dyktowali im jak powinni żyć. Viridius nie zwracał na to zbyt większej uwagi, choć gdzieś w środku nieco go to trapiło. Nie dzielił się tym jednak ze światem zewnętrznym. Niewiele ławek w parku było zajętych, to wczesna pora jak na miasto. Każdy zagrzewał miejsce w pracy, starając się o premię świąteczną. To było najprzyjemniejsze wyjaśnienie, choć za bardzo wyidealizowane. Ludzie pracowali – by żyć, a okres świąteczny wymaga największego poświęcenia. Błagania o urlopy były zbyt często odrzucane. Człowiek nie jest maszyną lecz wielu pracodawców nie wracało na to żadnej uwagi. Cóż poradzić? Nic. Trwać. Tak się zdawało. Przechadzali się powoli po usłanej liśćmi ścieżce.
- A ty, grasz na czymś? – jego twarz znowu pojaśniała, odrzucając na bok wszelkie nieprzyjemne myśli, które dotychczasowo okalały jego umysł.
[Wybacz, że tyle czekałaś i przy okazji, za małą ilość tekstu, ale naprawdę nie mam jak napisać więcej.]
- Nie gram na niej, ale zastępuję to innymi instrumentami. – uśmiechnął się do niej ciepło.
Zatuszował wszelakie wcześniejsze uprzedzenia. Cóż, nie były potrzebne. Nigdy nie są. Uprzedzenia biorą się z braku obeznania z daną osobą. Szli dalej, nie docierając zbytnio w wyznaczone miejsca. Właściwie, dokąd szli? Nie pamiętał już, dlatego kiedy w oddali pojawił się park, stwierdził, że to dobre miejsce do przechadzek podczas szkoły. Nigdy nie jest wiadome, kogo spotka się w kawiarni nieopodal placówki. Nie chciał natknąć się na żadnego nauczyciela, sam nie znał ich i prawdopodobnie nie poznałby większości, w przeciwieństwie do nich. Tak czy inaczej, w pewnym momencie przekroczyli pasy, a zaraz potem – bramę parku, który połyskiwał złotem i rubinem liści.
- Specjalizuję się w skrzypcach, wiolonczeli głównie. Preferuję muzykę klasyczną, albo zwykły folk, muzykę filmową. Nigdy nie chciałem grać na gitarze. – nie wspomniał o kilku innych instrumentach, ale jedynie dlatego, że nikt nie lubi przechwałek.
Być może kiedyś będzie dane usłyszeć dziewczynie jak tworzy melodię z pomocą innych instrumentów. Wspominanie o tym nie dawało mu zbyt wiele radości. Ciekawiło go jedynie, dlaczego o to spytała. Dla zabicia ciszy i znalezienia tematu? Czy może naprawdę ją to interesowało? Zazwyczaj zadaje się pytania, o jakikolwiek instrument, a nie jeden konkretny. Dlatego postawił raczej na zainteresowanie gitarą. Cóż, to jednak dobrze, bowiem cenił sobie ludzi, którzy lubili muzykę. Nie każdą, bo nie każdą za nią uważał, ale cenił to. Delikatna bryza przeszła przez włosy Iadali oraz jego. Kosmyki poruszyły się, a do nozdrzy dostał się zapach świeżości. Tak pachniała jesień, zapowiadała zimę, która oczyszcza otoczenie. Wiatr był ostry, zimny, dlatego przyjemnie pachniał. Wszystko posiada zapachy, jednym odpowiadające, innym niekoniecznie. Trzeba się na nie otworzyć, jak na niemalże wszystko. Nie każdy człowiek to potrafił. Ludzkość żyje w zbyt dużym pośpiechu, próbując wyobrazić sobie kolejne okalane rutyną dni. Nie istnieją większe błędy jak planowanie na wyrost. Rozczarowania przybierają wtedy kolosalną masę. Nie mijały ich owady, jedynie ludzie pogrążeni w swoich elektronicznych towarzyszach, którzy dyktowali im jak powinni żyć. Viridius nie zwracał na to zbyt większej uwagi, choć gdzieś w środku nieco go to trapiło. Nie dzielił się tym jednak ze światem zewnętrznym. Niewiele ławek w parku było zajętych, to wczesna pora jak na miasto. Każdy zagrzewał miejsce w pracy, starając się o premię świąteczną. To było najprzyjemniejsze wyjaśnienie, choć za bardzo wyidealizowane. Ludzie pracowali – by żyć, a okres świąteczny wymaga największego poświęcenia. Błagania o urlopy były zbyt często odrzucane. Człowiek nie jest maszyną lecz wielu pracodawców nie wracało na to żadnej uwagi. Cóż poradzić? Nic. Trwać. Tak się zdawało. Przechadzali się powoli po usłanej liśćmi ścieżce.
- A ty, grasz na czymś? – jego twarz znowu pojaśniała, odrzucając na bok wszelkie nieprzyjemne myśli, które dotychczasowo okalały jego umysł.
[Wybacz, że tyle czekałaś i przy okazji, za małą ilość tekstu, ale naprawdę nie mam jak napisać więcej.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz