Nie dość, że
przed chwilą dowiedział się o przyjeździe rodziny, to przyszedł do niego
kolejny kłopot - Rui. Stał teraz przed nim przy półce z książkami nie dając mu
tym samym żadnej drogi ucieczki. Wymruczał szybko przeprosiny i
tłumaczył całe wczorajsze zajście wpływem alkoholu. Wręczył mu też jakieś
czekoladki. Kai natomiast nie miał zamiaru wybaczać mu tego co zrobił, a już na
pewno nie tak łatwo. Cała więc sytuacja rozzłościła go jeszcze bardziej. Już chciał
nakrzyczeć na kolegę oddając mu pudełko, ale wtedy chłopak odwrócił się i
szybkim krokiem wyszedł z biblioteki. Azjata nie miał zamiaru go gonić. Zaraz
mięli zjawić się rodzice z Caroline. Poprawił rękawy koszuli tak, by na pewno
nie było widać jego zaczerwienionych nadgarstków, po czym wyszedł na szkolny
plac.
Po pięciu minutach czekania przyjechali. Pierwsza w bramie pojawiła się Cari. Z biegiem skoczyła na niego. Niestety chyba zapomniała jakie to ma on wątłe ciałko i oboje runęli na ziemię (zabolało to tylko Kaia, bo dziewczyna wygodnie spadła na niego). No cóż, kilka siniaków więcej już mu nie zaszkodzi.
- Hejka Kei-chaaan! - wykrzyknęła Caroline zwracając na nich jeszcze większą uwagę otoczenia.
- Hej Cari. Proszę cię, trochę ciszej, ludzie się patrzą - mruknął z niezadowoleniem.
Zaraz nad nimi pojawili się uśmiechnięci rodzice. Kaito wygramolił się spod siostry i przytulił rodziców na powitanie. Wtedy zauważył, że tata ciągnie za sobą dwie walizki.
- Uhmm... Po co wam te walizki?
- Niespodziankaa! - krzyknęli razem rodzice z Cari.
- Od dziś będę chodzić z tobą do tej samej szkoły! - Kaito skamieniał. Nie
chciał uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Znaczy oczywiście, bardzo kochał
siostrę, ale może być tutaj utrapieniem. Tym bardziej przy tej całej sytuacji z
Ruim. Chociaż właściwie raczej nie będą widywać się zbyt często... W jego
pokoju nie będzie mogła przesiadywać zbyt długo, a przerwy jeszcze
przeżyje. Jednak rzeczą, której najbardziej się obawiał, była tutejsza
gra. Przecież wyniszczyła już tylu ludzi. Co zrobi, jeśli nie daj Boże Caroline
stanie się celem?! Z zamyślenia wyrwał go śmiech mamy.Po pięciu minutach czekania przyjechali. Pierwsza w bramie pojawiła się Cari. Z biegiem skoczyła na niego. Niestety chyba zapomniała jakie to ma on wątłe ciałko i oboje runęli na ziemię (zabolało to tylko Kaia, bo dziewczyna wygodnie spadła na niego). No cóż, kilka siniaków więcej już mu nie zaszkodzi.
- Hejka Kei-chaaan! - wykrzyknęła Caroline zwracając na nich jeszcze większą uwagę otoczenia.
- Hej Cari. Proszę cię, trochę ciszej, ludzie się patrzą - mruknął z niezadowoleniem.
Zaraz nad nimi pojawili się uśmiechnięci rodzice. Kaito wygramolił się spod siostry i przytulił rodziców na powitanie. Wtedy zauważył, że tata ciągnie za sobą dwie walizki.
- Uhmm... Po co wam te walizki?
- Niespodziankaa! - krzyknęli razem rodzice z Cari.
- Haha, patrzcie, ze zdziwienia się całkiem zawiesił.
Kaito szybko się opamiętał, bo przecież nie może pokazać, że nie cieszy się z przyjazdu siostry! Zaczął więc śmiać się razem z rodziną.
Następnie wszyscy poszli do recepcji. Caroline dostała klucz do pokoju i plan lekcji. Azjata zerknął ciekawy w jakiej jest klasie. Ponownie zbladł. Siostra była w tej samej co on! To był ten czas, w którym porządnie zaczął się martwić o swoje życie towarzyskie w ostatniej klasie liceum. Cari na punkcie Kaia była porządnie nadopiekuńcza, na brata patrzyła jak na dopiero co narodzone szczenię, które od małej ranki może umrzeć. Czy może być jeszcze gorzej...?
Siostra poszła odnieść bagaże do pokoju, więc on miał wtedy czas, by porozmawiać z rodzicami. Głównie ustalali plany na Halloween, z którego Kai był na prawdę podekscytowany. Jako, że ponownie mięli się zobaczyć już za dwa tygodnie, to pożegnanie było dość szybkie.
Zaraz po tym poszli porozmawiać do parku. Caroline wypytywała brata o różne rzeczy związane z nową szkołą. Kazała mu opisać każdego kolegę z klasy. Jako, że Rui był mu najbardziej znany, zaczął od niego. Nie miał zamiaru mówić siostrze o tym co fiołkowooki zrobił, ponieważ chyba by go zagryzła. Powiedział jedynie, że jest on dość tajemniczy, ale da się z nim dogadać. Na koniec swej wypowiedzi dodał, że jest to jego współlokator. Niestety, gdy zdał sobie sprawę ze swojej głupoty, było już za późno. Cari wyskoczyła jak oparzona i ciągnąc za sobą Azjatę, kazała mu podać numer swojego pokoju. Na nic okazało się jego mówienie, że dziewczętom do męskich pokojów wchodzić nie wolno. Chłopak już wiedział co się szykuje. Jego współlokator zostanie zaraz dokładnie przepytany i sprawdzony. Teraz miał tylko nadzieję, że Ruiego obecnie nie ma w pokoju. Niestety, gdy tylko chłopak wszedł do pokoju, zobaczył leżącego na łóżku fiołkowookiego, który właśnie czytał jakąś książkę. Zaraz zza pleców Azjaty wyszła Cari z miną groźnego mopsa i z ogniem w oczach podeszła do łóżka nieznajomego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz