Czwartki były jednymi z bardziej luźnych dni, gdzie
mogę przyznać - większość lekcji przesiedziałem na telefonie bądź odsypiałem na
ławce. No może prócz zajęć z języka hiszpańskiego, która dłużyła się godzinami.
Jednak obecnie miała się odbyć ostatnia lekcja - muzyka. Były to dla mnie chyba
jedyne wykłady, które naprawdę lubiłem, jak i również ich nauczycielkę. Parę
minut po dzwonku wszedłem do klasy, gdzie wciąż nie było nauczyciela, a wszyscy
uczniowie wciąż rozmawiali o ciekawych, lub mniej dla mnie tematach. Jak zawsze
skierowałem się w stronę ławki na końcu, którą zwykle zasiadywałem sam. Kiedy przechodziłem między stolikami i
grupki jakiś chłopaków, jeden z nich naparł na kolejnego ciałem, powodując że
ten drugi skończył popychając mnie. Łapiąc z powrotem równowagę bez słowa czy
spojrzenia na nich ponownie skierowałem się w stronę ławki, kiedy do klasy
weszła nauczycielka z promiennym uśmiechem. Zająłem miejsce, a lekcja się
rozpoczęła.
Rozbrzmiał
dzwonek, a wszyscy momentalnie się poderwali jako, iż była to ostatnia lekcja
dzisiejszego dnia. Kiedy byłem już przy wyjściu z klasy zobaczyłem, że parę
kroków dalej idzie trójka chłopaków sprzed początku lekcji, a zaraz przed nimi
Naomi rozmawiając zażarcie z jakąś dziewczyną. Wykorzystując okazję,
przyśpieszyłem kroku dorównując uczniom i jednym dyskretnym ruchem pchnąłem
jednego z nich ramieniem. Zdezorientowany chłopak wpadł na kolegę który wpadł
na towarzyszkę Królowej. Nie minęło długo kiedy usłyszałem wyraźnie
podenerwowaną Naomi krzyczącą na chłopaków niższej karty. Było to dla nich
nauczką, że mimo iż jestem niższej rangi, i nie jestem królem gry wciąż umiem w
nią grać. Zadowolony z siebie, ruszyłem w stronę wyjścia ze szkoły z
uśmieszkiem na twarzy oraz krzykami w tle.
Był
piątkowy poranek. Dzisiaj na rzecz dłuższego snu, postanowiłem ominąć
śniadanie. Mimo to, zrządzenie losu nie pozwoliło mi na to, bo już przed siódmą
rano usłyszałem pukanie do drzwi. Zmęczony i zaspany, wygramoliłem się z łóżka.
Złapałem z krzesła koszulkę i narzuciłem na siebie, ponieważ zwykle sypiałem w
samych dresach. Mimo wszystko podirytowany otworzyłem drzwi. W progu stała
jakaś nieznana mi dziewczyna.
Na rzut oka
wydawała się niższa ode mnie. Miała włosy ciemnego brązu, jakby dopasowane do
jej oczu. Jej skóra była koloru karmelu. Na jej szyi wisiało wiele naszyjników,
a na plecach futerał od gitary. Po niedługiej chwili przez głowę przebłysł mi
obraz dziewczyny, która siedziała parę ławek niedaleko mnie. Chodziliśmy
do tej samej klasy.
-
Znalazłam go w klasie. Wydaje mi się że jest twój - powiedziała, wyjmując w
moją stronę przedmiot
Widząc
swój notatnik momentalnie wyrwałem go z ręki dziewczyny. Przyznam szczerze
nawet nie zauważyłem jego zniknięcia. Nawet nie wiem jakim cudem mógł znaleźć
się w moim plecaku, a tym bardziej z niego wypaść. Ostatniej nocy do późna
pracowałem nad piosenką, i pewnie ze zmęczenia go tam wrzuciłem.
- Nie
patrzyłam co jest w środku, jeśli chcesz wiedzieć. Choć byłam bardzo
ciekawa.
- I
dobrze, niech Cię ciekawość nie korci. - powiedziałem typowo oschłym tonem -
Tak czy siak, dzięki. - tym razem mój głos nie był przepełniony jadem, lecz
delikatnie milszy.
Mimo
pozorów byłem bardzo wdzięczny dziewczynie za przysługę. Nie wiem co bym zrobił
jakbym go stracił swoje zapiski. Były tam zapisane moje najczerniejsze i
najskrytsze myśli, oraz były tam włożone ostatnie ponad trzy lata pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz