9 listopada 2016

Od Charlesa A. C.D: Dean


Kiedy się obudziłem, Mephistophelesa nie było już w pokoju. Westchnąłem ciężko i postanowiłem na razie nie ruszać się z łóżka. Miałem jeszcze czas i mogłem sobie na to pozwolić. Lenistwo długo, jednakże trwać nie mogło. Dokończyłem jeden poziom i zapisałem grę. Odstawiłem następnie konsolę na biurko i zastąpiłem ją telefonem, za pomocą którego ustawiłem muzykę. Dźwięk wydostał się z oddzielnego głośnika połączonego za pomocą bluetootha, którego to wstawiłem do łazienki. Prysznic, podstawowa higiena twarzy i jamy ustnej, a następnie ubranie się w świeże ciuchy. W ten sposób gotowy na dzisiejszy dzień i oczywiście z konsolą w kieszeni kurtki wyszedłem z pokoju. Rozmyślałem nad założenie słuchawek i umilenie sobie drogi na stołówkę dalszym słuchaniem muzyki, kiedy to zauważyłem nowego z wcześniejszego dnia. Posłałem mu typowy uśmiech i odczekałem chwilę, kiedy zauważyłem, że zmierza w moim kierunku. Krótka rozmowa i zdecydowanie się na wspólną podróż do stołówki. Czyli nici ze słuchania muzyki.
- No na serio. A co myślałeś? – zapytałem rozbawiony. Czyżby kolejny przeciwnik naszej kochanej kasty?
- Że to jakiś głupi żart... A co na to nauczyciele? Dyrektor? Zero reakcji? - powiedział trochę zmieszany sam nie wiedząc co o tym myśleć.
- Nauczyciele nie są świadomi, że to wszystko jest grą. Osoba, która choćby spróbuje ich o niej uświadomić zwykle… Hmm. Zdarzył się tylko jeden taki przypadek i dziewczyna szybko opuściła szkołę. Ocaliło ją to przed rolą celu w sumie. Nauczyciel od wf’u jest świadomy, ale to tylko dlatego, że był tu uczniem i doświadczył gry na własnej skórze – wytłumaczyłem mu spokojnie.
- Jezu... To jakieś porąbane... - powiedział splatając ręce i kładąc je na czubek głowy. - A wiadomo kto tym zarządza? Chyba... Że to ty skoro jesteś królem. Czy to w ogóle okej, że z Toba teraz rozmawiam. Nie to żeby mnie jakoś to bardzo ruszało, ale chociaż warto wiedzieć jakie zasady się łamie - powiedział to z lekko ironicznym i typowym dla niego uśmieszkiem
Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i zszedłem z nim po schodach. Zamilkłem na ten czas i jak to miałem w zwyczaju, kiwnąłem głową do naszego opiekuna. Ten jednakże był zajęty spoglądaniem na ekran telewizora, w którym akurat leciał jego romansik. Człowiekowi chyba brakuje żony lub coś, że całe dnie spędza na oglądaniu tej głupoty. Otworzyłem nam drzwi i puściłem chłopaka przodem. Ten jednakże wykonał drobny pokłon i rzucił ”Królowie przodem”, co mnie rozbawiło.
- Szybko się uczysz – odparłem i wyszedłem z budynku, z Holderem za swoimi plecami – ale kasta nie obowiązuje w dormitoriach. Takie upewnienie się, że nikt nie będzie maltretować swojego współlokatora czy coś w tym stylu, podczas kiedy nie ma świadków. Nawet Cel może sobie odsapnąć w dormitorium. A co do twojego wcześniejszego pytania, to wiadomo zaledwie, że są to trzy osoby. Dwie płci męskiej i jedna żeńskiej. Nikt nie jest w stanie rozgryźć kto to ani się nie przedstawiają. Choć pogłoski mówią, że oni zaledwie dyrygują kastą, ale nie są jej twórcami. W końcu kasta trwa tu dłużej niż mogliby być w szkole. I tak, jest okej, że ze mną rozmawiasz. To nie jest tak, że teraz jesteś pospólstwem i masz się do mnie nawet nie odzywać. Choć uważałbym na to, bo niektórzy królowie mogą być przewrażliwieni i uznać, że nie rozmawiają z nikim od 9 niżej. Każdy król może wybrać sobie trzy zasady i są one świętością. Powinieneś już znać, co ja wybrałem. Było zapewne zamieszczone wraz z kartą. W każdym razie oczekiwane jest tylko byś traktował mnie z szacunkiem, otwierał drzwi i takie tam drobnostki. Się rozgadałem…
Mruknąłem i do końca zapiąłem swoją kurtkę. Było zdecydowanie zbyt zimno jak dla mnie, lecz w trakcie spaceru zapewne się rozgrzeję. Poza tym byliśmy już mniej więcej w jednej trzeciej drogi na stołówkę. Otaczały nas drzewa w kolorach czerwieni, żółci i zieleni. Uwielbiałem z tego powodu daną porę. Kiedy to otaczało nas tak wiele kolorów. Nie cierpiałem za to zimy. Przyzwyczajony byłem do nieco wyższych temperatur w Anglii. Pamiętam jak moją pierwszą zimę chciałem do czasu ferii pozostać w pokoju i z niego nie wychodzić. A to było zaledwie rok temu.
- Mmm... Jak na razie nadążam. Z reszta będzie co będzie. - po chwili przerwy dodał - a tak właściwie... Skoro jesteś królem to ten Twój chłoptaś jest królową? - spytał wciąż spokojnie.
- M-mój chłoptaś? – spojrzałem na niego. Jak dobrze, że nie umiem się rumienić. – Nie. Nie jest Królową. Tą może być tylko kobieta i też jest odpowiedzialna za tą rolę karta. Wydawało mi się, że powinieneś był dostać rozpiskę głównych rang. Królową jest Naomi. W zależności od tego do jakiej klasy cię przypisali, poznać ją będziesz mógł w poniedziałek, bo chodzi ze mną do klasy.
- Miałem na myśli tego chłopaka z kruczo-czarnymi włosami. Prawda dostałem jakąś rozpiskę, ale właściwie jedyne imię jakie rzuciło mi się w oczy to było Twoje. A z tego co sobie przypomina to wylądowałem w klasie Wronskiego, więc nie mam pojęcia czy jestem z Tobą i tą Naomi. – Powiedział, a ja kiwnąłem głową.
- Czyli jesteś z nami w klasie. Ciesz się i raduj – zażartowałem.
- Właściwie... Mam z czego. Jak na razie jesteś jedyną osoba która poznałem – przyznał.
- Aww, jak uroczo zabrzmiałeś – powiedziałem i spojrzałem na niego z uśmiechem – weź bo się jeszcze zarumienię.
- Nie schlebiaj sobie aż tak - powiedział przewracając oczami nieco teatralnie. - Poza tym ja nie jestem słodki, tylko seksowny - na jego twarz wpłynął jego typowy uśmieszek i puścił chłopakowi oczko.
- Mmm, totalnie. Te ciałko i ten głos – zamruczałem i sam przewróciłem oczami.
- Przyznaj, że gdyby nie to że jesteś zajęty to byś na mnie leciał. – Odparł zniżony, lekko ochrypłym głosem, po tym jak się pochylił i niebezpiecznie blisko zbliżył się do mojej osoby. Na szczęście równie szybko się odsunął ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. – Chociaż, nie spodziewałbym się, że z ciebie taki flirciaż.
- Chciałbym zauważyć, że nie trzeba nie być z kimś w związku, aby zwrócić uwagę na drugą osobę – stwierdziłem, jako że w końcu tak wiele osób zdradzało się nawzajem. Chyba najlepszym przykładem był mój brat. Aż dziwne, że w końcu znalazł kogoś na dłużej. – Ale muszę cię zawieść. Choćbym nie był z Mephim, i tak byś nie znalazł się na liście moich potencjalnych partnerów – powiedziałem z delikatnym uśmiechem, po czym wszedłem z chłopakiem do budynku, w którym znajdowała się stołówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz