- Nie, nie mam nic przeciwko – uśmiechnąłem się do
niego. Powiedziano mi, że powinienem częściej wychodzić z pokoju i postanowiłem
się tego trzymać. Choćby miał to być krótki spacer z Nico. Zapewne jeszcze będę
miał na głowie pracę domową i wypad z pewną bliska mi osobą, ale 30 czy 60
minut gdzieś znajdę. Czułem, że ten tego ode mnie oczekiwał po części, a po
części sam chciałem spędzić z nim trochę czasu. W końcu był moim współlokatorem
i z czasem stał się przyjacielem. Trochę niesprawiedliwe by było, jakbym go
ciągle ignorował. Nieprawda?
Usiadłem na swoim łóżku, po drodze zabierając
kalendarzyk z biurka. Zajrzałem do niego, sprawdzając dokładnie, na kiedy jakie
zadania mam do zrobienia. Oczywistym było, że miałem już odrobione zajęcia na
poniedziałek. Zawsze lubiłem mieć przynajmniej jeden dzień odrobiony, na
wypadek jakby coś wypadło w weekend. Jedno z zadań na wtorek również było
skreślone. Już miałem zamiar pójść po książkę od matematyki, aby zrobić zadanie
na wtorek, lecz ktoś mi w tym przeszkodził. A dokładniej Nico.
- Tak, a nie zrobiłeś? – zapytałem, choć w sumie
było to zbędne. Oczywiste, że skoro pyta czy jest ono na poniedziałek, to mój
współlokator po prostu o nim zapomniał. – Jeśli chcesz mogę ci z tym pomóc. W
sumie to nie było takie trudne.
Odłożyłem swój kalendarzyk na bok i wstałem, aby
sięgnąć z półki książkę od chemii. Z plecaka przygotowanego już na jutrzejsze
lekcje wziąłem swój zeszyt, a z niego wyciągnąłem wydrukowaną pracę. Usiadłem
na swoim krześle przy biurku i odłożyłem zeszyt, a kartkę wyprostowałem przed
sobą. Spojrzałem na nią krytycznym wzrokiem, po czym szybko przeczytałem
poniektóre zdania. Zadowolony ze swojej pracy, podałem Nico swoją kartkę z
uśmiechem.
- Przeczytaj na razie, co napisałem, a potem
popracujemy nad twoim pracowaniem. Nie chcę żebyś później podświadomie przepisywał
to, co ja napisałem – wytłumaczyłem. Nigdy nie dawałem nikomu swoich prac
domowych, z obawy, że ci je po prostu przepiszą. Z moim szczęściem wtedy to do
mnie przychodził nauczyciel z pytaniem, czy jestem świadom plagiatu. A ja wtedy
niechętnie przyznawałem się do winny, nie chcąc wchodzić w dyskusje. Potrafiłem
wziąć na siebie winy, które nie ja popełniłem. Trudno mi było się od tego
odzwyczaić.
Po tym jak Nico przeczytał moją pracę, odebrałem
od niego kartkę i ostrożnie schowałem ją w zeszycie. Następnie wyciągnąłem
samoprzylepną karteczkę z wnętrza książki od chemii i szybko przeczytałem jej
zawartość. Poinformowałem wnet chłopaka, że informacje, które mu są potrzebne,
znajdzie na stronach 103-120 oraz 139-152. Nie musiał się on trudzić z
czytaniem pełnego tekstu. Wszystkie ważne informacje były podkreślone żółtą
barwą. Zawsze to robiłem, kiedy czytałem jakiś tekst w niewypożyczonej książce.
Oczywiście nie pozostawiłem go samego sobie. Kiedy tylko ten potrzebował jakieś
pomocy, ja mu ją udzielałem. Aż w końcu w około godzinę i jego praca była
gotowa. Przeczytałem ją, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku i
uśmiechnąłem się do niego, aby mu powiedzieć, że raczej wszystko jest okey.
Nauczycielem nie byłem, więc nie mogłem powiedzieć czy na pewno ma wszystko, co
potrzeba, aby otrzymać wysoką ocenę, ale zaliczyć na pewno zaliczy.
- Potrzebujesz pomocy z czymś jeszcze? – zapytałem
po chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz