14 września 2016

Od Jen C.D: Chrystian

Powoli się zaciągając, delektowałam się smakiem trutki. Zwykle paliłam tylko dla towarzystwa, czasami ze stresu. Ale na pewno nie wypalałam paczki na dzień. (Jeszcze) umiałam się kontrolować. Spoglądając na różową dziewczynę, nie mogłam się powstrzymać przed krzywym uśmiechem. Wyglądała jak chodzący cukierek. Ale cóż. I tak osoby istnieją na tej ziemi. Zdziwił mnie fakt, że rozmawiała w obcym języku. Zrozumiałam zaledwie jedno pospolite słowo. Na reszcie się nawet nie skupiałam. Zaledwie oparłam plecy o ścianę i wyciągnęłam z kieszeni telefon, by sprawdzić czy nie mam jakiś wiadomości. Nawet jakby używali angielskiego, i tak bym się nie przysłuchiwała. Bo, po co? Nie jest to moja rozmowa. Nawet nie zauważyłam, kiedy landrynka odeszła. Zbyt skupiłam się na rozmowie pisanej z Danielem. Wyglądało na to, że jak zwykle szykował się na weekendową imprezę. Ciekawe, kiedy pomyśli o nauce. W sumie to pewno nigdy. Nawet groźba wyrzucenia go z domu nie zmieniła jego charakteru. Ale chłopak i tak umiał sobie radzić. Nawet nie wiem skąd brał kasę na wszystko, co miał, ale też i wolałam nie wchodzić w to zbyt głęboko.

- Słucham? – spojrzałam na swojego towarzysza, gdyż nie dosłyszałam, co ten powiedział.
Ten jednakże nie powtórzył tego, co wcześniej powiedział. Zamian zaczął kroczyć drogą powrotną w stronę szkoły. Zdziwiło mnie to, z lekka. Obraziłam go czymś? Ach, jak z kobietą podczas okresu. Westchnęłam lekko, odepchnęłam się od murku i podeszłam do niego, aby wyrównać z nim kroku.
- Coś się stało? – zapytałam spokojnie, lecz w odpowiedzi ten zaledwie coś burknął. – Okey, jak uważasz – westchnęłam.
Chrystian się już nie odezwał, a ja nie zamierzałam się narzucać. Możliwe, że coś go gryzło od środka, lecz jakoś nie chciało mi się teraz wymyślać sposobu na poprawę jego nastroju. Prawdą było, że był mi wciąż obcą osobą. Nie znałam go. Nie wiedziałam czy to u niego na normie, czy nagle magicznie dostał napadu depresji czy czegoś. Dlatego też zbytnio o nie przejmowałam się jego zachowaniem. A gdy dotarliśmy pod budynek szkoły, zaledwie spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Super wypad. Powinniśmy to kiedyś powtórzyć – powiedziałam, choć w mym głosie nie dało się wykryć pozytywnych emocji. Powiedziałam to zaledwie żartobliwie i byłam gotowa odejść, jeśli ten kontynuował swoją obojętność.
Chyba na moje szczęście, ten zdawał się nie być zainteresowany. Dlatego też zaledwie machnęłam z prostym „pa” i odeszłam w swoim kierunku, wyciągając telefon z kieszeni. Skorzystałam z niego jednakże dopiero, kiedy znalazłam się między drzewami w parku. Usiadłam tam na ławce i powitałam swojego znajomego słowami „weź mnie powstrzymaj, jak kiedyś znów mi się weźmie na bycie miłą dla idiotów”. Potarłam twarz dłonią, zapaliłam jeszcze jednego papierosa, a do pokoju wrócić zamierzałam dopiero na wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz