Sebastian
wkroczył do szkoły, rozglądając się z niesmakiem po korytarzach. Szkoła była co
prawda bardzo nowoczesna i stosunkowo niedawno zbudowana, jednak jak na jego
gust, pozostawiała wiele do życzenia. Tym bardziej, że opłaty za naukę były
wysokie. Kydd miał w sobie poczucie stylu i umiejętność łączenia ze sobą
kolorów i wzorów już od najmłodszych lat. Odruchowo chciał zasłonić sobie oczy
ręką, by uniknąć patrzenia na wszystko dookoła, powstrzymał się jednak. Ten
dzień wprost nie mógł się zacząć lepiej. W środowe poranki jego pierwszą lekcją
była biologia, nawet lubił ten przedmiot, do momentu, aż jego kuzyn nie zaczął
zasypywać go różnymi nowinkami ze świata roślin i zwierząt. Zwykle były to mało
przydatne, jak dla Sebastiana, fakty typu ,,Czy ty wiesz jak ludzie niszczą
środowisko?” albo ,,Masz pojęcie ile zwierząt oddało życie, byś ty mógł chodzić
w tej obrzydliwej skórzanej kurtce?”. Chcąc nie chcąc, Kydd nie mógł wyrzucić
tego z głowy i na każdej biologii natrętne skojarzenia ze słowami kuzyna nie
dawały mu spokoju. Przechodził właśnie korytarzem, gdy coś znowu
zakłóciło jego wewnętrzny spokój. Słyszał przytłumioną muzykę, dźwięk niezbyt
istotny, lecz na tyle głośny, by go zirytować. Po chwili spostrzegł, że źródłem
dźwięku był telefon jakiejś dziewczyny, która słuchając muzyki na słuchawkach
musiała mieć nieźle podkręconą głośność, skoro inni także mogli usłyszeć
dźwięki melodii. Kiepskiej melodii, jeśli ktoś pytałby Sebastiana. Bez wahania
podszedł bliżej.
- Ścisz to księżniczko, nie wszyscy chcą słuchać tego czegoś o poranku.
Mruknął, chcąc iść dalej, jednak kątem oka dostrzegł, że dziewczyna nie reaguje na jego słowa. No oczywiście, pewnie nawet go nie słyszała. Dopiero po chwili raczyła ściągnąć z uszu słuchawki.
- Mówiłem, że nie wszyscy chcą słuchać twojej muzyki. – rozpoczął na nowo, znudzonym głosem Kydd. Chciał dodać, że to beznadziejna nuta, ale powstrzymał się. – Mogłabyś to ściszyć.
Po czym odwrócił się, tym razem na dobre chcąc się oddalić.
- Ścisz to księżniczko, nie wszyscy chcą słuchać tego czegoś o poranku.
Mruknął, chcąc iść dalej, jednak kątem oka dostrzegł, że dziewczyna nie reaguje na jego słowa. No oczywiście, pewnie nawet go nie słyszała. Dopiero po chwili raczyła ściągnąć z uszu słuchawki.
- Mówiłem, że nie wszyscy chcą słuchać twojej muzyki. – rozpoczął na nowo, znudzonym głosem Kydd. Chciał dodać, że to beznadziejna nuta, ale powstrzymał się. – Mogłabyś to ściszyć.
Po czym odwrócił się, tym razem na dobre chcąc się oddalić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz