Nie spałem kolejną noc, może już czas
udać się do specjalisty? Przepisałby mi jakieś proszki i spałbym jak zabity.
Chociaż… nie, nie przy moim współlokatorze. Przetarłem twarz i westchnąłem. Po
co z nim mieszkam ? Nienawidzi mnie, daje mi to do zrozumienia, on nie chce
pomocy, on chce możliwości wyżycia się na kimś kto mu na to pozwoli. A ja wciąż
wierzę, że może się zmienić. Bo przecież każdy zasługuje na szanse… Taa, i to
był właśnie mój największy błąd, uważanie iż każdy, absolutnie każdy zasługuje
na szanse i że nie wolno zostawiać ludzi samym sobie, bo a nóż się stoczy.
Stoczy zupełnie i wtedy nie
pomoże mu nikt, a ja będę czuł się winny… a może to nie tylko poczucie winy?
Idąc w stronę biblioteki, wpadłem w jeszcze większe zamyślenie. Nie znałem tu za wielu ludzi, rok szkolny
mijał a ja oprócz Chrystiana znałem tylko kilka osób, z którymi po zajęciach i
tak nie utrzymywałem zbytniego kontaktu. Pamiętam że był jeden chłopak, z
którym dobrze mi się rozmawiało, lecz ten wypisał się nagle z dnia na dzień,
bez słowa… i znów zostałem sam.
Dlaczego się tu znalazłem ? Dla
brata, ale brat nie miał dla mnie zbyt wiele czasu, za bardzo się łudziłem, jak
dziecko. Więc tak, samotność. Kolejny powód by nie zmieniać pokoju i
przynajmniej na razie kontynuować swoją egzystencje co dzień budząc się by
wysłuchiwać obelg ze strony chłopaka.
Prychnąłem pod nosem, wchodząc do budynku biblioteki, i zaraz zmyłem z siebie
cały ten haos, który panował wewnątrz mnie. Zastąpiłem go delikatnym,
uśmiechem, chociaż widać było po mojej twarzy zmęczenie. Nie tylko to spowodowane
bezsennością, ale także podniszczoną psychiką. Chciałbym móc się komuś wygadać,
od tak, nic specjalnego. Nic zobowiązującego, po prostu żeby ktoś usiadł i
wysłuchał moich nic nie wartych żali. Chyba potrzebowałem przyjaciela, albo
terapeuty.
Rzuciłem sobie gorzki uśmiech i
witając się krótko z bibliotekarką, ruszyłem do regałów z książkami. Plusem tej
szkoły była właśnie chociażby biblioteka, nie można było zaprzeczyć, w żadnej
poprzedniej placówce, nie widziałem tak dużego zbioru literatury wszelakiej. Jednak
i to miało swoją gorszą stronę, mianowicie półki były wysokie i gdy już
znalazłem książkę która mnie zaciekawiła, okazało się że nie zbyt mogę do niej
dosięgnąć.
-Um… przepraszam –Zwróciłem się
do jakiegoś chłopaka, którego kojarzyłem z widzenia, chyba należał do mojej
klasy, jednakże stał tyłem więc mogłem go pomylić z kimkolwiek . –Mógłbyś mi
pomóc sięgnąć książkę ? –Nie wstydziłem się na szczęście prosić o pomoc,
jednakże miałem nadzieję że nie zignoruje mnie…
< Ktokolwiek, jeżeli chce ci się odpisywać na te wypociny zapraszam do
kontaktu gg 593 067 57 lub gmail podany przy karcie postaci :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz