Korzystając z faktu, że najbliższe pół godziny ma tylko
dla siebie, Charlie udał się do biblioteki. W myślach słyszał już te złośliwe
szepty i wyzywanie go od kujonów, jednak nie dbał o to. To nie tak, że opinię
innych miał gdzieś, zależało mu na byciu postrzeganym jako dobry człowiek,
jednak chyba nie potrafiłby przy tym wyzbyć się tego, jaki jest. Nauka
przychodziła mu łatwo, jednak miał to do siebie, że nie poprzestawał na tym, co
notorycznie wbijali im do głów nauczyciele. On zawsze chciał być o jeden krok
dalej, poznać, dowiedzieć się czegoś nowego. Można powiedzieć, że to było
jego... hobby? Inni mogli mówić co chcieli, w pewnym sensie nauka była jego
częścią. Nie popadał jednak w skrajności, nie siedział do północy zakuwając
materiał do szkoły na pamięć, w zasadzie jeśli chodzi o rzeczy, które umieć
musiał, nie poświęcał im zbyt wiele uwagi, wchodziły same, wystarczyło, że raz
czy dwa przeczytał zawartość podręcznika albo zerknął do swoich notatek.
Niektórzy strasznie mu tego zazdrościli, a przy zazdrości, pojawia się również
złość, która podsycana może doprowadzić nawet do nienawiści. Charlie w życiu
usłyszał już niejedno, od bycia w oczach innych ,,głupim kujonem” do
klasycznego i bardzo dobrze znanego mu ,,popieprzonego obrońcy zwierząt”.
Dlatego wchodząc do biblioteki, automatycznie rozejrzał się w poszukiwaniu
kogoś ze swojej klasy. Na szczęście, nikogo nie dostrzegł, ale nie mógł być
absolutnie pewien, w końcu nie wszystkich jeszcze dobrze kojarzył. Szybko
znalazł się koło regałów, przejeżdżając wzrokiem po półkach, wprost uginających
się od książek. Jego oczy błysnęły, gdy dostrzegł interesujący go wolumin,
sięgnął po niego i otworzył, starając się pobieżnie zorientować, czego
ciekawego może się z niego dowiedzieć. Jeśli wyda mu się to interesujące, z
pewnością pożyczy sobie tą książkę na dłużej. Zaczytany, nie zauważył, że ktoś
stanął obok niego. W sumie nawet gdyby zorientował się, że nie jest sam i tak
by nie zareagował w żaden sposób, w końcu każdy miał prawo przyjść do
biblioteki. Dopiero, gdy osoba obok odezwała się, Charlie oderwał wzrok od
tekstu i przeniósł go na przybysza. Niższy od niego chłopak, z przyklejonym do
twarzy uśmiechem. Hathaway jednak zbyt dobrze znał konieczność ukrywania emocji
przed światem, tak więc dostrzegł, że za tą pustą wesołością, kryje się
zmęczenie. Nie odzywając się w żaden sposób sięgnął na półkę i zdjął książkę, o
którą prosił nieznajomy. Chyba nie był z jego klasy, Charlie kojarzył go z
widzenia, jednak nie mógł przypomnieć sobie, by mieli wspólnie jakąś lekcję.- Swoją drogą.. dobry wybór. – mruknął, podając chłopakowi przed nim wybrany tom.
< Laurence? Mam nadzieję, że nie zepsułam aż tak bardzo : P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz