Udając porządnego ucznia, Kaito postanowił pójść do
biblioteki. Przechodził koło regałów z książkami poszukując czegoś chociaż
wyglądającego ciekawie. Niestety, mang tu nie było, przyciągających uwagę
okładek też nie, tak wiec wziął pierwszą lepszą książkę i wygodnie usiadł przy
jednym ze stolików. Obiecał mamie, że będzie czytał w bibliotece, więc jak
mógłby nie dotrzymać słowa? Położył na kolanach swoją torbę i zaczął w niej
grzebać szukając jakiejś ciekawej mangi, której jeszcze nie zdążył przeczytać.
Zdecydował się na "Smells Like Green Spirit". Ahh, Nagai Saburou,
kolejna autorka, której każdą mangę musi mieć. Potajemnie ułożył więc mangę
pomiędzy stronami starej książki i zaczął czytać. Po kilku minutach już
całkowicie się wciągnął. W tym komiksie był poruszany problem chłopaka, który
lubił się malować, a przez swoje długie, jak u dziewczyny, włosy koledzy się
nad nim znęcali.
Azjata czytał w skupieniu, aż nagle na jego stronie pojawił
się duży cień. Szybko zamknął książkę i już zaczął w głowie układać jakąś
wymówkę, gdy zobaczył, że postacią, która nad nim stała był jego nowo poznany
czarnowłosy kolega. Kai odetchnął z ulgą i przywitawszy się na nowo otworzył
książkę pokazując koledze swój nowy nabytek. Chwilę porozmawiali i postanowili
udać się w jakieś mniej zaludnione miejsce, by wspólnie poczytać. Gdy znaleźli
jakiś zaciszny róg Kaito zaczął grzebać w plecaku w poszukiwaniu mangi, którą
miał pożyczyć Andreasowi. Z przerażeniem zauważył, że komiks, który jeszcze
dziś rano wkładał do plecaka, a i później sprawdzał czy aby na pewno go nie
zapomniał, zniknął. Jeszcze gdyby to była jakaś leciutka manga o gejach, to
okej, ale ta... Była raczej z tych hardowych, które czyta się jak nikt nie
widzi. Chłopak ile sił w nogach pobiegł do biblioteki z nadzieją, że może ta
drobna książeczka będzie sobie jeszcze leżeć gdzieś na podłodze, a on nie
będzie miał żadnych kłopotów. Niestety, nie było po niej śladu. Wprawdzie było
mu smutno, że stracił mangę, ale zapewne i tak nikt nie wie, że należy do
niego.
W porze lunchu cały smutek z powodu utraty mangi został
rozwiany. Powodem był budyń. Cukier dostarcza tyle szczęścia, że tego aż nie
można opisać. Po skończonym posiłku chłopak szykował się do odejścia, gdy nagle
ktoś szturchnął go w ramię. Kai spojrzał na czarnowłosego chłopaka. Był on
niewiele wyższy od niego... Więc chyba nie miał się czego bać? Nagle nieznajomy
odezwał się szeptem:
- W bibliotece wypadła ci manga, prawda?
Azjata momentalnie pobladł. Skąd on o tym wiedział? Czy
zamierza go teraz szantażować? Zauważył, że chłopak sięga do plecaka, zapewne
po jego zgubę (której okładka była nie lepsza niż wnętrze), więc szybko chwycił
go za rękę i powiedział:
- Um, chodźmy może do jakiegoś mniej zaludnionego miejsca...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz