13 sierpnia 2016

Od: Naomi C.D: Charlie

Trochę mnie to zdziwiło, że Charlie tak szybko pojawił się znowu na lekcjach. Skorzystałam  z okazji, że ten pacan odszedł od stolika. Racja nie znam go, ale już nie lubię. Wstałam od swojego stolika przy którym siedziały trzy dziewczyny.
-Tak sobie, ale ciebie chyba nigdy nie odpuszcza widzę- uśmiechnęłam się nie zauważalnie- Nie za szybko wróciłeś na "nudne lekcje?"
-Nie wróciłem, jem zaledwie obiadek, a potem znów do pokoiku patrzeć pustym wzrokiem w ścianę. Umrę tam z nudów!
Pokręciłam głową dosiadając się do chłopaka
-Lepsze to niż patrzeć pustym wzrokiem na nauczyciela jednocześnie próbując nie usnąć- próbowałam zachować poważną minę jednak coś mi nie wychodziło
- Teoretycznie łatwiej jest spać we własnym pokoju, ale też ile można... Poza tym bez leków jakoś spać nie mogę... I gdzie Joker, kiedy go potrzeba? Ładna z niej kobietka, mogłaby mi nosić rzeczy czy coś - chyba nie wiedział czy mówię na poważnie czy żartuję.
-Jak to wygodnie być królem, ma się pod ręką takie ładne dziewczyny, nawet ręka nie straszna- wymachnęłam dłonią  teatralnie, wzdychając
- No, na przykład tak wspaniałą królową jak ty.
-Oczywiście jeśli Joker zawiedzie, służę jego wysokości-  skłoniłam głowę wraz z ręką jak przystało na damę.
- Zatem z powodu braku naszego kochanego głupka, zajmiesz się może tym połamanym królem i zaprosisz go na mały spacer?
-A gdzie by chciał Król pochodzić?
- A co ma królowa powie na tutejszy park bądź las?
-Będę zaszczycona - uśmiechnęłam się delikatnie
-Zatem chodźmy
***
Wyszliśmy z budynku udając się na spacer po tutejszym lasku, trzeba przyznać, że wszystko zostało ładnie połączone, kręte ścieżki, na których było pełno liści i petów, co jakiś czas ustawione ławki z drewna. Przyjemne miejsce.  Skrzywiłam się jeszcze cały czas odczuwałam wszędzie bóle po ostatnim w-fie.
-Jeśli jeszcze raz na wychowaniu fizycznym z powodu wyjazdu nauczyciela, dadzą wojskowego na zastępstwie to nigdy więcej mnie na nim nie zobaczą.
-Uuu, cieszę się zatem, że mnie na nim nie było- powiedział z uśmiechem.
-Ugh, nawet jak nie jesteś poszkodowany to, żeby zobaczyć cię jak ćwiczysz trzeba mieć ogromne szczęście
-Po prostu wf mnie nudzi- uśmiechnął się uroczo do mnie
-Raczej chciałeś powiedzieć męczy. Założę się, że nawet ze mną dziewczyną  przegrałbyś w biegu- uśmiechnęłam się złośliwie
-Pff, chciałabyś. Nie męczy mnie. Mam dobrą kondycję- zrobił dzióbek  ust
-No to przyjmij zakład. Jak powrócisz do formy zmierzmy się w jednej z dyscyplin
-Hmmm… Jakiej?
-A jakiej byś chciał?- spytałam
-Może koszykówka
 Muszę przyznać, że nie jestem super dobra w tym ale też nie zła. Powinnam pokonać tego leniucha. Na w-fie zawsze jak były jakieś gry zespołowe często chcieli mnie do swojej drużyny. Nie mam też złej kondycji i nigdy jeszcze nie byłam ostania.
-Niech będzie. Tylko, żeby Król potem nie miał pretensji jak przegra
-Załóżmy się o coś przy okazji. Na przykład… Jak ja wygram, to przez tydzień kupujesz mi obiad i go przynosisz do stołu z "proszę mój królu"
-Może jeszcze z ukłonem- prychnęłam
-Ooo, no, no. Ładnie brzmi
-Dobra niech będzie. A co ja bym miała w zamian?
-Jak wygrasz bierz już co chcesz
-Ja się domagam, abyś prze tydzień  był moim służącym
- Hmm... I tak wygram - powiedział pewny siebie
-Chciałbyś- odwróciłam głowę w bok patrząc na Charlesa- Przygotuj się aby mi służyć - I ruszyłam przed siebie z uśmiechem na twarzy
- Kalece grozisz? - usłyszałam za mną śmiech chłopaka
-Ja nie grozę tylko stwierdzam twoje szanse- stanęłam, odwracając się i  zakładając ręce. Zatrzymał się razem ze mną, spoglądając
- Żebyś się jeszcze nie zdziwiła
- Już niedługo się przekonamy, a teraz poszukajmy jakiegoś miejsca do siedzenia, bo nogi dają o sobie znać -westchnęłam. Spojrzałam się na niego, a raczej dłoń, która jak się okazało wskazywała na stoliki. Wcześniej ich tu nie zauważyłam. Odetchnęłam z ulgą siadając na jednej z ławek, obok mnie dosiadł się zaraz Charles
-Zobaczmy co ja tutaj mam, poszperałam w swojej torbie poszukując coś dobrego do jedzenia. Organizm dawał już o sobie jednak znać. Wyciągnęłam reklamówkę z cukierkami owocowymi i rzuciłam na kolana chłopaka- Trzymaj jak chcesz to się częstuj. O, mam jeszcze żelki- powiedziałam to wyciągając opakowanie.
-A jakbym powiedział, że wole żelkę, to też mógłbym się poczęstować?
-Łap- rzuciłam do niego, całkiem zapominając, że ma rękę w gipsie i oczywiście nie złapał żelek , które uderzyły o klatkę piersiową
-Biedny- zaśmiałam się- A już miałam cię poprosić żebyś to otworzył, pokaż mi to- wyciągnęłam rękę
-Poradzę sobie- powiedział to po czym za pomocą ręki, oraz zębów otworzył paczkę, z której wyspało się parę żelków do siatki z cukierkami
Wzięłam jedną żelkę z siatki i wrzuciłam sobie do ust. Charles odłożył paczkę na stolik i również się poczęstował. Spojrzałam na zegarek w komórce
-Fajnie…. już lekcje się rozpoczęły, ale i tak nie idę bo mi sie nie chcę
- Zwalisz winę na mnie
-Wolę już na tego wojskowego- położyłam jedną stopę na obrzeże ławeczki- Powiem, że mnie tak wykończył, że musiałam odpocząć.
- W sumie, tak też można - powiedział rozbawiony
-Czy ty wiesz co przez te dwie godziny z nami wyprawiał?! Już nie wspominając, że robiliśmy to samo co chłopacy
- Nie rozumiem kobiet. Raz marudzą, że traktują je inaczej niż facetów i wielka awantura. Potem nagle "och, traktują nas jak facetów" - chwilowo zrobił smutną buźkę - zdecydujcie się, a nie wybieracie to, co lepiej pasuje wam do danego przypadku
Roześmiałam sie na stwierdzenie chłopaka
- I nie zrozumiesz. Jak bym była zagorzałą feministka to bym się cieszyła, że ktoś równo mnie traktuje, ale nie jestem. Jestem za to zwyczajną kobietą, która jak może to chce korzystać z przywilei, no bo tymi którymi mają nam pomagać są mężczyźni. Więc nie muszę jakoś wielce udawać, że chcę być równa z nimi. Wolę coś pomiędzy feministka, a dziewczyną która udaję księżniczkę.
- Czyli jesteś normalna. Maruda przy okazji - wyszczerzył się
Spojrzałam złowrogo
- Poczekaj ją ci dam marudę ty mnie jeszcze nie znasz z tej złej strony
- Widzę, że stwierdzenie "codziennie uczysz się czegoś nowego" jednak jest prawdziwe
- Tak jak czegoś nowego nauczył się pewien chłopak z podstawówki- wzięłam cukierka
- Hmm? - uniósł  brew
-Za ciąganie mnie na lekcji za warkocze i wyśmiewanie się dostał za swoje. Otóż na jego główce znalazła sie doniczka wraz z kwiatkiem na samym czubku.
- Oł, i pewno guzek pod spodem
-Jego miny nie zapomnę do końca życia
- A ja postaram sie nie zapomnieć by cie nie wkurzać
-Widzę, że bierzesz sobie słowa do serca, ale spokojnie do rękoczynu tylko przystępuje w ostateczności, chyba…W sumie jak byłam mała to byłam bardziej nie znośna- poczułam wibrację w telefonie, albo ktoś dzwonił, albo sms. Wyjęłam go z kieszeni, tylko nie on…Po krótkiej rozmowie w której odpowiadałam "Tak... Tak…Oczywiście…. Pa" wyłączyłam się- Szkoda, że nie mogę jednej osobie walnąć czasem, a właściwie mojemu bratu.- Schowałam telefon do kieszeni.
<Charlie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz