30 sierpnia 2016

Od Chrystiana C.D: Laurence

Odczekał kilka sekund, upewniając się że Lau odszedł wystarczająco daleko. Potem domknął za nim drzwi i wsadził kluczyk w zamek. Po chwili jednak go wyjął. Lau ma klucze to też może zamknąć drzwi jak wróci.
Zdjął z szafy czarną torbę od laptopa i rozpakowując na biurku jej zawartość, myślał czy by ponownie jej nie przejrzeć. Była to bowiem koperta ze starymi zdjęciami i plik kartek mniej więcej o połowę cieńszy niż ten od współlokatora. Był wypisany odręcznie drukowanymi literami, ponieważ osoba pisząca go, a jego kuzyn, pisze jak kura pazurem i użycie komputera to dla niego za duże ryzyko "bo plik się przypadkiem skasuje albo coś".
Po niespełna kilku sekundach przemyślenia uznał, że nie ma sensu tracić czasu na ponowne rozczarowanie. To nie zwróci mu czasu jaki zmarnował na tego żula... Poza tym dziś już nie ma czasu. Lada moment w drzwiach mógł zjawić się Laurence. To powstało w rodzinie, więc musi pozostać w rodzinie i nikt z postronnych nie powinien o tym wiedzieć.
Torba była do zwrotu. Upewnił się, że nic w niej nie zostawił i odstawił na bok. By to wszystko nie było na widoku, kopertę upchnął pod łóżko, a kartki... Te trudniej dało się schować, były luzem poukładane w kupkę. Cóż, podłożył je pod materiał od Lau i włożył do plecaka. Póki co tam są bezpieczne. Potem mogą spłonąć.

Chrystian ledwo się hamował, by czegoś nie rozwalić. Te wszystkie lata udawania sprawiły, że jego fałszywy charakter przewyższał nad prawdziwym "ja". Dla kogo to poświęcenie? A dla pierwszego lepszego żula spod bloku bojącego dupę o płacenie alimentów...
Walnął się na łóżko. Patrząc w sufit, myślał jakie błędy dotąd popełnił przez swego ojcaska...
Co jeśli Laurence pomyślał, że wcale go nie słuchał? Chrystian pomyślał, że tak właśnie mógł odebrać jego zachowanie. Ale on był po prostu na przelot pusty w środku, bo nie było już tego czegoś co go napędzało jak kiedyś. Do niedawna celem działań chłopaka było poznanie ojca-gangstera i zaimponowanie mu "swoim" charakterem. Marzenie jak i osobowość runęło jak domek z kart.
Odwrócił się twarzą do ściany. Łóżko pod nim zaskrzypiało.
- Chyba pora zapisać się na boks. - rzekł do siebie z przekąsem - Tak, chyba najwyższy czas.
Kolejne skrzypienie, tym razem dochodzące zza drzwi. Tak właściwiej powoli przechodzące do pokoju. Zobaczył przez ramię z tamtej strony twarz Lau i od razu zrobiło mu się lżej. Krótko skupił się na nim biorąc pod uwagę sam ubiór (czarny szlafrok i granatowe bokserki) . Wydusił z siebie uprzejmy uśmiech i usiadł mu naprzeciw.
- Myślałem, że wolisz jaśniejsze kolory. - powiedział z braku laku - Tak czy inaczej przejrzałem jeszcze raz to co mi dałeś, więc... Co mi jeszcze pozostało? Albo co dla mnie planujesz na jutro? - zwinnie zmienił temat.
- Um...to jutro się zobaczy - Powiedział Laurence, przeczesując mokre włosy grzebieniem, jego kotka tymczasem wskoczyła na łóżko Chrystiana i ułożywszy się wygodnie na poduszce zasnęła zwinięta w kłębek z cichym sapnięciem.
To włochate coś przywłaszczyło sobie jego poduszkę i maleńki kącik w jego sercu. Zapaliło małą świeczkę rozgrzewającą tę bezdenną otchłań. Odebrało mu mowę. Miał nieodpartą chęć pogłaskania tej istoty, albo to ona przejęła nad nim władzę swoją słodkością i robił jak ona zagrała swym cichym mruczeniem. Potarmosił lekko za uszko. Kicia przekręciła się na plecy. Och, niech ktoś mi powie, kto by nie skorzystał z takiej okazji?! Musiał, po prostu musiał... dotknąć tego puszystego brzusia. To nie to samo co myszy, szczury czy chomiki, które i tak chwilę potem stawały się pokarmem dla jego węża.
Oczywiście nie zapominajmy, że koty to przebiegłe bestie pod postacią niewinnych żywych pluszaków. Chwilę głaskania nasz bohater zapłacił zadrapnięciami i pogryzieniami gdzie popadło na głaszczącej dłoni. Niedoświadczony świeżak został poratowany przez eksperta. Kicia dostała karną packę w główkę. Już nie puszczał jej z rąk.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły. - zawstydzony rzucił.
Chłopak zdał sobie sprawę wtedy, że cały czas się śmiał go gryzł kot. Zgoła bawiło go tamto.
- Nie wiem o co miałbym być zły. - uśmiechnął się szczerze, pokazując ząbki.
Myślał, iż odwzajemnił jego zwykły uśmieszek. Lecz ten, rozkoszny, miał większe znaczenie. Zgadłby to gdyby umiał czytać z mimiki ludzi jak Luarence...
- Widzę, że się zmieniasz, Chrystian.
- Co? - zmroziło go, spoważniał.
Ta nagła zmiana nastroju wynikała nie z samej uwagi. Ta łatwość  z jaką ją wypowiedział... Czyżby przeczytał coś...? Nie, to niemożliwe. Torba była cały czas przy Chrystianie do czasu korepetycji.
-Um... -Zamilkł na chwilę -Nic takiego...
Widać było, że chłopak się speszył. Uśmiechu nie wykrył z jego twarzy, jednak strach owszem.
- Przecież słyszałem dobrze... Mówisz mi tak, by podkreślić jaki POWINIENEM być...? - wlepił wzrok w podłogę, stłumiając co za uczucie słowami chciało sobie utorować drogę na zewnątrz.
Włosy niezdarnie opadły mu na twarz. Przed sobą widział matkę wypowiadającą mu wszystkie jego błędy. Teraz wie, że robiła to dla dobra jego. Tyle razy była do tego zmuszona, bo on popełniał błędy dla tego którego uważał za wzorzec, kiedy prawdziwy ideał do naśladowania starał się odizolować go od rozczarowania...
- Chrystian...nie chciałem cie urazić...
Tą skruchę w głosie dało się wyczytać na twarzy, gdyby tylko na niego spojrzał.
Odsapnął zestresowany i zdenerwowany zarazem.
- Czytałeś kartki z czarnej torby, prawda? - starał się brzmieć nieugięcie.
Tym razem to on wstał. Lau wycofał się na łóżko.
- Nie wiem o czym ty mówisz, niczego nie brałem. - mocno przestraszony, to było widać gołym okiem. 
Atmosfera narastała. Nawet Chrystian poczuł jej nacisk. Dał sobie spokój z bezpodstawnymi podejrzeniami. Potarł zmęczoną twarz dłońmi i usiadł, na łóżku Laurence, blisko niego.
- Przepraszam... Ja chyba mam paranoję od dzisiaj. Nie mów nikomu. - wyszeptał, trąc zimne podkowy pod oczami.
- Nic się nie stało Chrystian, ja też zbyt emocjonalnie podchodzę do wszystkiego. - obdarzył chłopaka lekkim uśmiechem.
- Weź. - odwzajemnił uśmiech, trącając go w ramię - Ja tak nie robię. Tylko raz mi się zdarza. I potem następuje autodestrukcja. - próbował obrócić to w żart.
Żart nie wypalił. Chrystian rozglądał się zagubiony po pokoju, szukając czegoś na czym mógłby zawiesić nowy temat. Szybka zamiana ról. Niemalże skrępowany czuł na sobie jego wzrok i bliskość. Odwrócił się. Współlo... Lau od razu się wycofał. Świadomie całkowicie Chrystian nie chciał zmniejszać między nimi odległości. Nie oderwawszy od niego spojrzenia przybliżył się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz