24 czerwca 2016

Od Naomi C.D: Charlie

Dobra, dobra ja rozumiem, że jest zły ale to już przegięcie. Aż się we mnie zagotowało, jednak nie było tego po mnie widać. Stałam, starając się opanować nerwy, nie pozwolę by ktoś tak do mnie mówił.
-A może byś się zamknął, wiesz bardzo "miły "z ciebie człowiek, ale jednak nie chce mi się słuchać twoich mądrości- założyłam ręce.
-Nie twierdzę iż chcesz mnie słuchać, w zasadzie, to czego chcesz nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Mała dziewczynka zapomniała że straciła koronę księżniczki i jedyne co teraz może zrobić to tupanie swoimi jakże drobnymi stópkami. Na twoim miejscu, uważałbym by ich nie połamać
-To, że utraciłam pozycje, nie znaczy, że dam sobą pomiatać. Jestem bardzo uważna, dlatego takie "wypadki" mnie nie dotyczą, chyba, że coś sugerujesz?
-Musisz być bardzo delikatna skoro uważasz iż tobą pomiatam. Cóż, ja tylko stwierdzam iż nie powinno cię być w męskim skrzydle... jest jeszcze możliwość że uważasz się za osobnika płci męskiej...
Charlie patrzał na nas chyba z takim politowanie, jednak nie odpowiadało mi to aby skończyć.
-Jest też możliwość złamania zasady…
-Nosz kurwa mać, dajcie sobie spokój - spojrzałam ponownie na Charles'a, który widać był mocno zniecierpliwiony.
-Ja tego nie zaczęłam- spojrzy na Mepha gniewnie
- Ale możesz być wystarczająco inteligentną, aby to skończyć
- Niech ci będzie- westchnęłam, odpuszczę aby większej awantury nie było
-Przepraszam kochanie, lecz na lekcjach etykiety dla dam najwidoczniej nie uczą inteligencji
Jaki ten… już nie powiem kto, jest wkurzający
-I kto tu mówi o etykiecie…
Ten cały Meph westchnął na moje ostatnie słowa.
-Doprawdy, madame, powinieneś poszukać dojrzalszego towarzystwa, jeżeli wasza rozmowa towarzyska nie ogranicza się do rzeczy nijakich bądź codziennych, nie wiem jak inaczej mogłaby wyglądać.
Charlie zignorował słowa Mephistophelesa, a ja jakoś nie potrafiłam. Zwrócił się do Colinna.
-Czy, jak co możesz upewnić się, że nie stanie się nic Naomi w drodze do jej dormitorium.- Spojrzał się teraz w moją stronę- Przepraszam źle się czuje i muszę odespać to, ale jak co masz mój numer, więc dzwoń jak byś czegoś potrzebowała
-Nie ma problemu- uśmiechnął się Collin
-Jasne, dzięki. Zdrowiej szybko- uśmiechnęłam się
Char kiwnął głową z uśmiechem, a Colin odsunął mi się od drzwi, bym mogła wyjść i by mógł mnie odprowadzić. Chyba znali się dość długo, cała trojka. W drodze do mojego skrzydła postanowiłam się czegoś spytać.
-Czy ten cały Mephistopheles zawsze taki jest?
-Hm... nie, czasem jest całkiem spoko. Tylko obwinia cię o stan swojej dupy- uśmiechnął się
-Hę? Masz na myśli Charales'a?
-No... tak...- zmarszczył brwi
-Czyli dobrze myślałam, są parą?- spytałam
-W końcu mówi do niego ,,kochanie'' a uwierz że Meph nie jest zbyt wylewny w uczuciach by mówić tak bez powodu - wzruszył ramionami
-Rozumiem- uśmiechnęłam się delikatnie-No to jeszcze teraz przejść obok nauczyciela stróżującego.
-To tak, ja pomogę tobie, ty mi, pasuje?- Szeroko się uśmiechnął, ukazując dołeczki. Czuje tu podstęp…
-Tak…? a czym mam ci pomóc?- założyłam ręce na biodra nachylając się do niego z uśmiechem.
-Powiesz mi kto tak załatwił Charliego, ja cię przeprowadzę bez problemów~ No i w sumie możemy gdzieś razem wyjść- już powiedział bardziej poważniejszym tonem.
-A Charlie wam tego nie powiedział?- zdziwiłam się lekko, widocznie nie chciał.
-No cóż, nie…
-No to nie. A w ogóle to nie jest rozmowa na korytarz
-Potrzebuję tej informacji, inaczej możesz mieć problemy- westchnął -A ja będę musiał sam się dwoić, potrzebuję tylko nazwisk
-Jakie niby problemy? Po za tym ja sama ich nie znam...
-Cóż… fajnie się rozmawiało -machnął na dowidzenia i sobie zaczął w najlepsze iść. Nie no poradzę sobie sama, jakoś.
-Nie to nie.- odburknęłam- Nie mówiłam przecież, że w ogóle nie pomogę.- odwróciłam się powoli idąc w stronę wyjścia, może akurat nauczyciel, nie zauważy.
Jak na zawołanie Collin znalazł się koło mnie, wyciągając pieniądze. Wtedy wyszedł nauczyciel, trochę mnie to zdziwiło, po cholerę on go z stamtąd wyciągnął.
-Nie wiedziałem że teraz dziewczyny mogą normalnie wchodzić na teren męskiego internetu... fajne udogodnienie- spojrzał się na nas
-Eee… ja tylko przyszłam odwiedzić chorego kolegę- stałam tam zdezorientowana, nie spodziewałam się takiej reakcji.
-Następnym razem masz mnie poprosić o pozwolenie, ale tym razem ci sie upiecze
-W każdym razie miłego dnia- odezwał się Collin i wyszedł
-Super…- sama wyszłam i skierowałam się do swojego pokoju. Miałam dość na ten dzień. Od razu wgramoliłam się do łóżka przykrywając po samą głowę. Nie chciało mi się uczyć na kolejny dzień, ani nic kompletnie robić. Jedynie wyciągnęłam, czekoladki, które ostatnio bardzo mi smakowały. I tak usnęłam.
Obudziwszy się dosyć rano, postanowiłam przejść się po szkole. Rozpuściłam włosy, założyłam spodniczkę i luźną bluzkę, wszystko w odcieniach szarości. Z powodu wczesnej godziny nie zastałam nikogo. Oparłam się o ścianę, wpychając do buzi jedną ze wczorajszych czekoladek i wyciągnęłam książkę od fizyki. Usłyszałam kroki, chyba ktoś szedł w moja stronę, ciekawe kogo nosi o tej porze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz