30 czerwca 2016

Od Andreas'a C.D: Alexander

Zaśmiałem się rozbawiony jego zachowaniem, nie wiem czemu ale scenka kojarzyła mi się z jakieś marnej nowelki, którą oglądała moja przyszywana matka. Serio, nie żeby było źle, ale mnie to bawiło.
- Nie musisz się tłumaczyć, rozumiem. Przepisałeś zeszyty? - spytałem przeciągając się.
Uśmiechnąłem się w duchu słysząc przyjemne strzelanie w kościach. Nie byłem senny, a tak się czułem.
- Tak, dzięki.. - odparł.
Kiwnąłem głową podnosząc się z łóżka.
- Zaczekaj chwilkę, ogarnę się...- mruknąłem łapiąc spodnie po drodze.
Umyłem twarz i zęby, do tego poprawiłem włosy. Można mnie było śmiało porównać do człowieka, którego piorun walnął z czystą satysfakcją. Chociaż kto tam wie...Ubrałem spodnie czując się o niebo lepiej, nie musiałem się wstydzić, że mi tyłek widać. Jest zbyt jędrny i delikatny by go widział świat.~ Wyszedłem z łazienki zamykając za sobą drzwi, właśnie... Nie było mnie w szkole,.. O nie... Jak ja mogłem przespać zajęcia?! - A właśnie... Co robiliście w szkole? Zapowiadali coś, sprawdzanie zadania czy co tam się na ich chory umysł zarzuci? - spytałem wracając na swoje poprzednie miejsce, czyli łóżko. Usiadłem tak jak lubiłem , czyli po turecku.
Wcześniejsza paczka żelek została zjedzona, więc trzeba było wziąć kolejną. Głodny byłem, a na stołówkę nie miałem najmniejszego zamiaru wychodzić, po prostu... Spędzenie dnia w pokoju było dzisiejszym szczytem moich marzeń. Z resztą nie ogarniałbym nawet gdzie co jest, a co dopiero czy kanapka ma nogi, czy ręce.
- Hm, nie raczej nic takiego nie było.. - mruknął po chwili zastanowienia się. - Żyjesz na samych słodyczach? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Niee, czasami, ale dość rzadko przez cały dzień jestem na żelkach.. - odparłem wzruszając ramionami. Normalnie jadłem je codziennie, bez żadnego wstrzymania i normalne żarcie, ale jakoś dzisiaj miałem tylko na nie ochotę. A, no i na kakao.. - Nie spodziewałem się, że ktoś do mnie przyjdzie... - powiedziałem ciszej. Mogłem przez chwile odetchnąć, że mój oprawca dał mi na chwile spokoju, jednak mogłem się obawiać, że w każdej chwili się zjawi i spróbuje zabić Alexa, albo coś jeszcze mu zrobić. Nie chciałem tego, wolałem, żeby to robił na kimś winnym. Sam osobiście święty i niewinny nie byłem, mimo swojej postury umiem dokopać jakiemuś gorylowi. Czasami daje mi to ogromną satysfakcję.. Alex oczywiście zaskoczył mnie takim niezapowiedzianym przyjściem, a co jeżeli bym świecił nagością, a ten wszedł do pokoju? Aż strach pomyśleć, albo bym go wywalił za drzwi, albo spierdolił pod łóżko... No, któraś z tych opcji, albo jeszcze inna, zależałoby to od mojego humorku.

< Alex? ; 3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz