Ciemność otaczała mnie ze wszystkich stron, łapała za nadgarstki i
kostki, ciągnęła w dół. W dół nie mający końca. Szarpałem się próbując
uciec, im dalej mnie wciągało tym bardziej czułem zimno. Krzyczałem ale
nikt mnie nie słyszał, z resztą nie miałem kogo wołać. Próbowałem się
obudzić ale nie mogłem, ciało nie chciało mnie słuchać. Nie mogłem
wykonać najmniejszego ruchu, a co dopiero oddychać. Miałem wrażenie, że
się dusze. Czułem się taki bezradny, oddałem się ciemności pozwalając
wciągać w zimną otchłań. Obudziłem się chwile po zakończeniu zajęć przez
moją klasę. Przetarłem dłonią twarz czując się kompletny wrak
człowieka. Usiadłem wolno na łóżku próbując zrozumieć co się działo i
dzieje z moim ciałem. Byłem słaby, wszystkie mięśnia mnie bolały.
Westchnąłem wstając z łóżka, musiałem trochę przewietrzyć w pokoju.
Otworzyłem okno w samych bokserkach, nikogo u mnie nie było, więc nie
miałem czym się przejmować. Usiadłem na łóżku, a spod niego wysunąłem
duży karton z żelkami. Wziąłem jedną paczkę i otworzyłem ją. Nie było
mnie na śniadaniu, trzeba było coś zjeść, byłem głodny. Wchłonąłem pół
paczki, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, wzdrygnąłem się lekko.
Chciałem otworzyć w samej bieliźnie, ale w ostatnim momencie ubrałem
bluzę kurczowo trzymając paczkę żelek. Otworzyłem drzwi, ku mojemu
zdziwieniu zastałem Alexa.
-Cześć. Jak się czujesz?-Hej... - wpuściłem go do środka pokoju. - Hym, jakby mnie samochód rozjechał.. Za długo spałem.. A ty? - spytałem. - Ym.. Rozgość się.. - dodałem. Zamknąłem za nim drzwi, cieszyłem się, że nosze trochę za duże bluzy, nie musiałem świecić przed nim tyłkiem. Usiadłem na skraju łóżka obserwując Alexa.
- Widzę, że bardzo lubisz żelki.. - zażartował patrząc na jednej z kartonów z paczkami tych słodkości.
- Są smaczne, chcesz? - podsunąłem mu paczkę chcąc go poczęstować.
Na ścianie po mojej stronie wisiały plakaty BvB, My Chemical Romance, Korn'a, Linkin Park, Hollywood Undead... Wciąż polowałem na plakat Asking Alexandria, ale mogłem się jedynie cieszyć bluzą, którą miałem z ich napisem. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzają te plakaty... - mruknąłem ssąc dolną wargę z nerwów. Dziwnie się czułem w jego obecności, nie chciałem mu nic zrobić. Jeff w każdej chwili mógł przejąc nade mną kontrolę.
< Alex? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz