Niezbyt śpieszyłem
się z zabraniem klucza. Po prostu rozerwałem pieskowi resztę mordy, zabrałem
przedmiot i znudzony przekręciłem zamek, kliknął. Nie wierzyłem, nacisnąłem
więc na klamkę a gdy drzwi ustąpiły bez problemu, choć z niemiłosiernym
skrzypnięciem, pokręciłem głową.
Nie na to liczyłem od wojskowych. Wyszedłem jednak na korytarz bez marudzenia i rozejrzałem się po nim, jeszcze raz próbując sobie przypomnieć jak nas prowadzono. Prawda jednakże była taka iż ani nie skupiałem się w tamtej chwili, ani nie skupiałem się teraz… Z tego też powodu poszedłem poszukać madame, jeżeli wszystkie zagadki były na równym poziomie przedszkola pewnie już dawno sobie z tym poradził…On pewnie tak, ale Chrystian zapewne złamał sobie ten dziurawy mózg by wyjść z pokoiku, o ile w ogóle wyszedł.
Nie na to liczyłem od wojskowych. Wyszedłem jednak na korytarz bez marudzenia i rozejrzałem się po nim, jeszcze raz próbując sobie przypomnieć jak nas prowadzono. Prawda jednakże była taka iż ani nie skupiałem się w tamtej chwili, ani nie skupiałem się teraz… Z tego też powodu poszedłem poszukać madame, jeżeli wszystkie zagadki były na równym poziomie przedszkola pewnie już dawno sobie z tym poradził…On pewnie tak, ale Chrystian zapewne złamał sobie ten dziurawy mózg by wyjść z pokoiku, o ile w ogóle wyszedł.
Mistrz Gry: Mówią, że "jak szukasz to znajdziesz". I znalazłeś. Nie było tak trudno. Starczyło skręcić w prawo od pokoju, który znajdował się na samym końcu korytarza, następnie znów w prawo i zganij gdzie teraz... Znów w prawo! Co prawda winda znajdowała się tuż przed twoim nosem, ale skręt w prawo skrywał coś ciekawgo. Na końcu sąsiedniego korytarza znalazłeś to, co szukałeś. Chłopak stał oparty o ścianę przy pokoju. Widać było, że i jemu się wcale nie śpieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz