Chrystian niewzruszony stał jak stał. Włożył ręce w
kieszenie i lekko kiwnął się na bok.
- Zwykle w horrorach zza drzwi wyskakują ładniejsze
potwory. - podsumował.
- Sam urodą nie grzeszysz, więc zamknij się. - Rosie
wyłazi na korytarz, na wypadek jakby ten spróbował wepchnąć ją do pokoju i
w nim zamknąć.
A zrobiłby tak gdyby miał ochotę. Ale bardziej od tego
sam wolałby być tam zamknięty.
- To ja cackałem się z jakimiś pierdolonymi kluczami, a
ty sobie w kulkach hasałaś... - mówi, nie zwracając uwagi na dziewczynę,
zaglądając do pokoju z którego właśnie wyszła.
- Jak chcesz mogę zamknąć za tobą drzwi i sobie w nich
pohasasz jeszcze. - rzuciła, będąc zapewne na końcu korytarza.
- No dawaj. - uśmiecha się zadziornie, wiedząc, że tego
nie zrobi.
Próba rozjuszenia naszej ukochanej Jenovy się nie
powiodła. Ona tylko westchnęła i szła dalej. Ale kto powiedział, że ma tylko
raz spróbować? Do trzech razy sztuka! Chrystian podniósł jedną z piłeczek
czerwonych leżących na podłodze. Wziął zamach i piłka poszybowała wprost na
niczego niespodziewającą się Jen. Odbiła się z głuchym dźwiękiem o jej głowę i
spadła ponownie na podłogę. Teraz pozostaje pytanie: czy jeśli szybko ukryje
się pod piłkami to Jen go nie dorwie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz