3 maja 2016

Od Charliego C.D: Naomi

Świadom, że w tym lokalu szybciej podejść do lady, niż czekać na kogoś z zamówieniem, poszedłem tam i złożyłem umówione wcześniej z Naomi zamówienie. Uznałem, że skoro zgodziliśmy się na tą samą, starczy nam jedna. W końcu cena była podobna, a i jedzenia tyle samo. Nawet jak nie damy rady zjeść całej (a wątpiłem by tak było) pozostawała możliwość poproszenia o schowanie pizzy do pudełka i zabranie jej ze sobą. Byłaby kolacja dla Mepha bądź śniadanie na rano dla mnie czy dziewczyny. Wszystko zależało od tego, kto jako pierwszy o nią poprosi.
Wróciłem do stołu z dwoma szklanymi butelkami coli w jednej dłoni i talerzem z pizzą w drugiej. Na szczęście nie byłem niezdarny, a i kiedyś trochę dorabiałem w wakacje jako kelner. Byłem przyzwyczajony do tego typu przenoszenia przedmiotów jak właśnie talerze z jedzeniem. Wszystko postawiłem na stole i uśmiechnąłem się do mojej towarzyszki, życząc jej smacznego. Sam chwyciłem za kawałek, który zacząłem konsumować. Chyba wolałem ten lokal, od naszej szkolnej stołówki. Tym bardziej, że poza szkołą posiadałem większy wybór wobec jedzenia. Choćby azjatyckie knajpki. W naszej stołówce nigdy bym nie znalazł sushi. Choć ceny dań były niższe w szkole, jak to przypada na tego typu placówki.
Spokojnie rozmawiałem ze swoją towarzyszką, gdy do restauracji weszła parka chłopaków, przed którymi ”uratowałem” Naomi. Nie pamiętałem już ich jednakże. Spojrzałem na nich zaledwie, po czym bez obaw wróciłem do rozmowy z Azjatką, do póki ta nie spytała czy aby nie poznaję chłopaków.

- A powinienem? – spytałem w pierwszej chwili, wciąż patrząc na jej twarz, po czym się uśmiechnąłem lekko – chwila, to nie są ci z wcześniej?
- Hai. Przyszli nasi drodzy "koledzy" i widać, że nie są w najlepszym humorze – powiedziała po tym jak na jej twarz wpłynął uśmiech.
- Cóż, głupi będą, jeśli rozpoczną bójkę w miejscu publicznym tego rodzaju.
- Wiesz nie wiadomo, co im do główki strzeli.
Przyznałem jej rację, lecz tamci chyba jednak mieli trochę mózgu. W tym momencie przeprosiłem ją na chwilę. Natura wzywała, a ja nie zamierzałem czekać do momentu, w którym byśmy wrócili do szkoły. Stanąłem naprzeciwko pisuaru, jako że potrzeba była drobna, i rozpiąłem rozporek. Już chwilę po tym podszedłem do umywalki i zacząłem myć dłonie. Dokładnie, jak lekarz przed operacją. Między palcami, dłonie, nadgarstki. Nie wierzę, że tego nie zrobiłem przed jedzeniem, ale cóż. Zasługuję na medal. I w tym momencie otworzyły się drzwi od łazienki. Akurat spłukiwałem pianę z dłoni, gdy w odbiciu lustrzanym zauważyłem dwóch typków z wcześniej. Już w tym momencie wiedziałem, że fajnie nie będzie.
Możliwe, że z jednym bym sobie jeszcze poradził. Przeciwko dwóm nie byłem w stanie sobie poradzić. I sobie nie poradziłem. Pod koniec siedziałem z krwią kapiąca po moich ustach i brodzie. Ciekła ona z nosa, choć czułem również szczypanie w dolnej wardze. Rozcięta. Po przesunięciu językiem po zębach, odkryłem, że te na szczęście były na swoich miejscach. Bolał mnie brzuch i klatka piersiowa. Miałem zamknięte oczy. Nie chciałem widzieć czerwonej cieczy. Na szczęście złamany nos nie wyczuwał aktualnie zapachów. Nie mdliło mnie od niego. Złapałem się za lewe ramię, upewniając się, że kość jest na miejscu i nie jest złamana. Nie była, lecz nie znaczyło to, że nie bolała. Heh, przynajmniej nie zdjęli ze mnie odzieży. Wolałbym już być połamany niż zgwałcony. Słyszałem jak zamykają się za nimi drzwi. Przegrali niedawno mecz. Teraz już nie będą tak bardzo sfrustrowani. Kurde, ja to mam szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz