Miałem dziwne
wrażenie, że grunt pod nogami zaczynał się oddalać, a wszystko dookoła wirować.
Tak strasznie chciałem spać.... W łazience na przerwie zdążyłem wziąć
przedostatnią dawkę morfiny, może powinienem to zrobić w pokoju? Spiąłem się mimowolnie,
kiedy Alex złapał mnie za ramie. Przeszły mnie ciarki na myśl, że mógłby mi
zabrać moją kochaną morfinę.
- Ej Andrea, co jest ? - spytał zaniepokojony.
Wyprostowałem się i przetarłem twarz, chcąc nieco się rozbudzić. Większość ludzi po morfinie jest agresywna, widać mi przypadł fakt bycia śpiochem. W końcu normalnie bywam agresywny... Znaczy Jeff, to w końcu on zabija i znęca się na innymi, w szczególności nade mną zmuszając do patrzenia na te wszystkie okrucieństwa.
- Nic.... - uśmiechnąłem się do niego przepraszająco. Niepotrzebnie się denerwował, narażał się na Jeffa, a on lubił być bezlitosny dla tych, którzy chcieli mi pomóc. Nienawidził tych osób. - Serio... Dobrze się czuje, tylko chce mi się spać... - szepnąłem. Potrząsłem głową chcąc się rozbudzić, prawie przysnąłem na stojąco.
- Jesteś strasznie blady... - zauważył.
- Um, to normalne... Mam anemie... - próbowałem się jakoś
usprawiedliwić. Fakt, po morfinie jest się bledszym, ale jestem już tak blady,
że nie powinien tego zauważyć. A jednak zauważył, przez co czułem się trochę
spłoszony i wybity z rytmu. Nie wiedziałem, czy mogę mu ufać. W końcu mógłby to
wszystkim rozpaplać... To, że biorę nie wszyscy muszą wiedzieć, z resztą co ich
to obchodzi? Chłopak zmrużył oczy w wątpliwości, spojrzałem na niego nie
pewnie. Zaraz jednak odwróciłem wzrok od jego osoby wlepiając w pobliskie
drzewo. - Jak chcesz możesz mnie odprowadzić do pokoju, mam wrażenie, że chyba
zasnę idąc..- stwierdziłem ze słodkim uśmiechem na swój sposób.- Ej Andrea, co jest ? - spytał zaniepokojony.
Wyprostowałem się i przetarłem twarz, chcąc nieco się rozbudzić. Większość ludzi po morfinie jest agresywna, widać mi przypadł fakt bycia śpiochem. W końcu normalnie bywam agresywny... Znaczy Jeff, to w końcu on zabija i znęca się na innymi, w szczególności nade mną zmuszając do patrzenia na te wszystkie okrucieństwa.
- Nic.... - uśmiechnąłem się do niego przepraszająco. Niepotrzebnie się denerwował, narażał się na Jeffa, a on lubił być bezlitosny dla tych, którzy chcieli mi pomóc. Nienawidził tych osób. - Serio... Dobrze się czuje, tylko chce mi się spać... - szepnąłem. Potrząsłem głową chcąc się rozbudzić, prawie przysnąłem na stojąco.
- Jesteś strasznie blady... - zauważył.
Chłopak kiwnął głową, a ja w drodze do pokoju pilnowałem się, aby w miarę trzeźwo myśleć. Morfina robiła swoje, miałem dziwne wrażenie, że ciężej mi się oddycha. Uh, chyba trochę za dużo wziąłem... Szedłem wolno po schodach z Alexem, który mnie asekurował, abym nie spadł w tył. I tak trzymałem się przyjemnie chłodnej barierki od schodów, jakoś zimno troszkę mnie wyrywało z objęć morfeusza. Oparłem się plecami o drzwi od swojego pokoju.
- Na pewno wszystko w porządku? - chłopak widocznie wolał się upewnić, ale i tak w jego głosie słyszałem niepokój.
- Racz...- urwałem nagle nie mogąc złapać oddechu. Stałem twardo na nogach opierając się o drzwi. Gdyby nie one pewnie upadłbym na kolana. Miałem mroczki przed oczami, ale nie panikowałem bo bym się zaczął dusić. Po dosłownie paru sekundach złapałem łapczywie oddech, czułem lekki ból w klatce piersiowej. Sięgnąłem po torbę i wyjąłem z niej zeszyty, podałem je chłopakowi, w końcu nie było go na zajęciach. - Dzięki.. - mruknąłem tylko zmęczony.
< Alex? Teraz powinnam częściej pisać :3, gomen ze tak długo :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz