Piłeczki plastikowe jak dla dzieci. Nie ma,
co. Może jakbym była młodsza to bym wskoczyła wesoło, zostawiając ułożone jeden
obok drugiego butki na małym kawałku dywaniku. Ale tak nie było. W zamian
ostrożnie przekroczyłam próg i oczywiście źle stanęłam. Poślizgnęłam się na
jakieś piłeczce, która postanowiła pozostać między moją stopą, a podłogą. Nie
dało się zmienić tego, co miało nastąpić. Zanurkowałam pod piłki, jak ryba w
wodę. Nie znalazłam się jednakże długo pod powierzchnią plastiku. Szybko wstałam
i poprawiłam włosy. Może nikt nie widział tej wpadki… Poza kamerą spoglądającą
prosto na mnie. Na pewno nikt nie widział. Westchnęłam i zaczęłam stąpać
głębiej w pokój, tym samym odkrywając, że poziom piłeczek się podnosi. Teraz
już nie sięgały zaledwie moich kolan, ale i pasa, a z czasem dosięgnęły i
piersi. Co jakiś czas nurkowałam w piłeczkach i macałam podłogi, z nadzieją, że
w końcu dam radę wymacać klucz.
Mistrz Gry: Niestety szczęścia nie miałaś. Tak jak
się potknęłaś, tak i klucza nie znalazłaś. No, ale pokój tak wielki przecież
nie jest. Kto szuka ten znajdzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz