Haha! Jestem mistrzem! Przeszło mi przez głowę, gdy spojrzałem na mały
metalowy przedmiot. Kucnąłem i spojrzałem na drzwi. Tak. Innych drzwi nie było,
a jednak przyglądałem się im jakby zamierzały uciec. A to okazało się błędem.
Chwyciłem za mały przedmiot, ale nie klucz. Był to kawałek porcelany po kuli.
Ostry kawałek… Szybko zabrałem dłoń i na nią spojrzałem. Z niewielkiego
rozcięcia i tak zaczęła płynąć krew. Zamknąłem oczy i wziąłem głębszy wdech.
Obym nie wypadł przez taką głupotę. Wytarłem dłoń w spodnie i raz jeszcze
spojrzałem na rankę. Szczypała, ale źle nie wyglądała. Zdjąłem czapkę z głowy i
wcisnąłem ją w dłoń. Następnie patrząc tym razem na klucz, chwyciłem go w lewą
dłoń i wstałem. Przeszedłem przez pokój i wsadziłem go w dziurkę od klucza.
Mistrz Gry: Szczęście mimo wszystko było po wojej
stronie. Zamek kliknął, a drzwi po chwili uchyliły się na zewnątrz. Mogłeś spokojnie
wyjść na korytarz. Pokryty był on czerwonym dywanem, a kremowe ściany ciągnęły
się w lewo i w prawo. Po spojrzeniu w lewo mogłeś zauważyć, że twój korytarz
łączy się z drugim. Każda przerwa między kolejnymi drzwiami była ozdobiona w
lampy lub malowidła. Gdzie zamierzasz pójść?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz