Niechętnie dałem się prowadzić z
zasłoniętymi oczami. Starałem się dokładnie liczyć kroki, jednak byłem
zbyt leniwy by to robić. Wsłuchałem się za to w otoczenie by mniej
więcej zorientować się w jakim kierunku szedłem. Nie lubiłem mieć
zasłoniętych oczu, trochę mnie to irytowało. Dopiero gdy zostałem
wprowadzony do pokoju nie miałem już jej na oczach. Pierwsze co
zauważyłem to kompletny brak mebli, jako drugie wiatrówkę i małe
pudełeczko z nabojami, a na końcu klucz wiszący u sufitu. Wziąłem
opakowanie i zajrzałem do środka. Eh.. Pięć pocisków, z czego jedna
szansa, ewentualnie dwie na trafienie, bądź zero. Wziąłem pewnie broń do
ręki sprawdzając jej stan, chciałem wiedzieć na czym stoję. Po
upewnieniu się, załadowałem broń. Spojrzałem jeszcze raz na klucz na
sznurku. Rozglądnąłem się szybko po pomieszczeniu szukając wzrokiem
odpowiedniego miejsca, z którego mogłem strzelać. Najlepiej takie
strzały wychodziły mi pod kątem, także i tak się ustawiłem. Wymierzyłem
broń przyjmując swoją ulubioną pozycję strzelecką, tak jak na
airsofcie, tylko niestety, rzadko udzielałem się jako snajper. Wolałem
biegać z bronią i rzucać się na ziemie, jednak jak snajper chory trzeba
wziąć jego sprawy w swoje ręce jako kapitan, gdy nikt inny nie chce.
Zagryzłem lekko dolną wargę, wyrównałem oddech pozbywając się
niepotrzebnych myśli, a następnie wykonując pierwszy strzał.
Mistrz Gry: Nie jest to broń jak na airsoft i jednak swoją wagę ma. Nie no. Wiele broni airsoftowych też trochę ważą. Ale nieważne. Nabój musnął zaledwie łańcuszek. Może to nie był sposób na zdobycie klucza, a może po prostu musisz spróbować raz jeszcze... Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz