W pewnym momencie zapomniałam, że kroczy za mną
cień. Zbyt skupiona na mokrych ciuchach i zbliżającej się wielkimi krokami
przerwie. Pierwszy dzień, brak jednej lekcji. Trzeba jeszcze znaleźć wychowawcę
i wytłumaczyć, czemu się nie stawiłam. A i grzecznie poprosić o materiały.
Teraz jednak ciuchy były ważniejsze. Weszłam do swojego pokoju i od razu z
przyzwyczajenia zamknęłam za sobą drzwi. Dopiero przy ściągnięciu górnych
warstw ubrania przypomniało mi się o moim towarzyszu. Westchnęłam i przez
chwile zastanawiałam się nad tym czy mu otworzyć, lecz w tym momencie zdałam
sobie sprawę, że i ja mogłabym mieć problemy, jak gdyby nasza opiekunka
znalazła chłopaka przed moimi drzwiami. Dlatego też szybko je otworzyłam i z
cichym syknięciem kazałam wejść do środka. Głupota, wiem. Mogłam mu po prostu kazać
odejść, a tak tylko stwarzam sobie więcej problemów, ale cóż. Źle przemyślałam
tą sytuację.
- Zamknij drzwi - warknęłam na niego.
Odwróciłam się następnie od chłopaka, aby podejść
do szafki i wyjąć z niej koszulkę, którą następnie założyłam. Był to prosty,
czarny t-shirt idealnie leżący na ciele. Przedstawiał on dwie postacie: anioła
i diabła. Pod tym pierwszym znajdowało się „49%” a pod tym drugim „51%”.
Ponownie założyłam swoją kurtkę i uwolniłam włosy spod materiału.
- I co się tak patrzysz? - zapytałam.
- A na co mam się gapić? Na ścianę?!
Mogłam odpowiedzieć coś w rodzaju „brak ci kultury”
bądź „trochę prywatności”, ale czy był w tym sens? Sama go przecież wpuściłam
to teraz muszę akceptować konsekwencje. Dlatego też sprawdziłam się jeszcze w lustrze,
po czym wyjęłam z szuflady małą mapkę terenu. Zrobiłam jej zdjęcie za pomocą
telefonu, aby nie musieć targać ją po całej szkole i mieć na zawołanie, po czym
podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- No już, idziemy - rzuciłam do chłopaka, aby zachęcić
go do wyjścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz