Patrzyłem na produkty, niosąc własny koszyk. Nie
byłem zbytnio nastawiony na zakup niczego, ale jak już się coś znajdzie to będę
na to gotowy. Naomi jednakże wkładała produkt po produkcie, co wyglądało jakby
szykowała się na imprezę bądź na wojnę. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc
głównie słodycze. Chyba jednak bardziej jak na imprezę. To w sumie sprawiło, że
sam znalazłem chęć na te niezdrowe produkty. Włożyłem do koszyka kilak pudełek
różnych ciastek oraz dorzuciłem pudełko sushi. Dawno nie jadłem i jakoś tak
złapała mnie na nie chęć. Już miałem zapytać czy mnie nie zaprosi do siebie,
skoro szykuje zabawę, ale ta mnie uprzedziła.
- Co taki zamyślony byłeś w poprzednim sklepie? –
spytała.
- Zamyślony? – odparłem pytaniem na pytanie.
- Moj wzrok jeszcze nigdy mnie nie zawiódł...- po
czym się uśmiechnie podejrzanie – powiedziała po tym jak westchnęła.
- Że wtedy przed sklepem? – wymienialiśmy się tak
pytaniami.
Ta jednakże przerwała ten cykl i kiwnęła głową.
- Znajomy zadzwonił i jakoś tak… Starałem się sobie
coś przypomnieć.
- Znajomi potrafią być kłopotliwi.
- Niekoniecznie znajomi, a moja pamięć. Ponoć mu
coś obiecałem, ale nie pamiętam, o co chodzi. Chyba trochę jest zły teraz.
- To musi być to poważna sprawa skoro jest zły -
odparła.
Pomasowałem lekko kark, znów wracając myślami do
tego, co ja mogłem mu obiecać. Nic nie wpadało mi zbytnio do głowy. Zresztą, nieważne.
I tak już sobie ustalił, co będzie robić i zapewne nie zmienię jego zdania. Już
taki był. Jak się uparł to za nic nie zmieniłbym jego zdania. Ale czy ja nie
jestem taki sam?
- Czy ja wiem… Będę musiał z nim pogadać jak wrócę
do akademika. Nie jesteś może głodna? – zmieniłem temat – znam dobrą pizzerię
niedaleko stąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz