Chłopak wydawał mi się nieco dziwny, nie rozumiałem czego ode mnie chciał.
- Co ci się stało w rękę? - spytał patrząc na bandaż, z którego powoli zaczęła skapywać krew na chodnik.
Mimowolnie zadrżałem ze strachu, a moje źrenice zwęziły się. Nie chciałem teraz umierać, ale ten szept znowu zagościł w moim umyśle... "Umrzesz... ha ha.. No i jak się teraz czujesz? Boisz się co?" Pokręciłem lekko głową w odpowiedzi. Nie mogłem pokazać MU, że się boję, że jestem słaby.
- Nie wiem...- urwałem na chwile, by poszybować wzrokiem po niebie pustym wzrokiem. Wszystkie emocje ze mnie znowu ubyły jak ta krew.- Obudziłem się już z tym... - wzruszyłem obojętnie ramionami. Podwinąłem cały rękaw bluzy, bandaż był zakrwawiony od nadgarstka aż do łokcia, co oznaczało według mnie, że strupek puścił w dwóch albo trzech miejscach, ale nie cały. Nie odczuwałem by był strasznie wilgotny, czy też ubywała zbyt duża ilość szkarłatnej cieczy. - Nie przejmuj się tym... - dodałem z lekkim uśmiechem. Jestem zbędnym człowiekiem, tak jak większość, do niczego się nie przydaję. Chociaż, może do utylizowania pedofilów, którzy wierzą mi na słowo, że nie jestem pełnoletni. Jednak przez to staje się mordercą, gorszym ścierwem, szkoda, ze nie pamiętam dokładnie jak to robiłem, jak ich zabijałem, ani tego co wtedy czułem. Mimo wszystko zawsze jestem świadomy tego czynu, ale nie kontroluje tego przez NIEGO. Może gdybym teraz po prostu odszedł uwolnił bym się od tego?
Nieznajomy widać miał zapał w oczach, nie rozumiałem... Dlaczego chciał
mi pomóc? Różnił się od innych spośród tłumu i jakoś mu pozwoliłem w
pewnym stopniu zaufać, jednak nie jest on zbyt duży. Może przynajmniej z
niego startować by stać się moim dobrym kolegą. - Co ci się stało w rękę? - spytał patrząc na bandaż, z którego powoli zaczęła skapywać krew na chodnik.
Mimowolnie zadrżałem ze strachu, a moje źrenice zwęziły się. Nie chciałem teraz umierać, ale ten szept znowu zagościł w moim umyśle... "Umrzesz... ha ha.. No i jak się teraz czujesz? Boisz się co?" Pokręciłem lekko głową w odpowiedzi. Nie mogłem pokazać MU, że się boję, że jestem słaby.
- Nie wiem...- urwałem na chwile, by poszybować wzrokiem po niebie pustym wzrokiem. Wszystkie emocje ze mnie znowu ubyły jak ta krew.- Obudziłem się już z tym... - wzruszyłem obojętnie ramionami. Podwinąłem cały rękaw bluzy, bandaż był zakrwawiony od nadgarstka aż do łokcia, co oznaczało według mnie, że strupek puścił w dwóch albo trzech miejscach, ale nie cały. Nie odczuwałem by był strasznie wilgotny, czy też ubywała zbyt duża ilość szkarłatnej cieczy. - Nie przejmuj się tym... - dodałem z lekkim uśmiechem. Jestem zbędnym człowiekiem, tak jak większość, do niczego się nie przydaję. Chociaż, może do utylizowania pedofilów, którzy wierzą mi na słowo, że nie jestem pełnoletni. Jednak przez to staje się mordercą, gorszym ścierwem, szkoda, ze nie pamiętam dokładnie jak to robiłem, jak ich zabijałem, ani tego co wtedy czułem. Mimo wszystko zawsze jestem świadomy tego czynu, ale nie kontroluje tego przez NIEGO. Może gdybym teraz po prostu odszedł uwolnił bym się od tego?
- Musisz iść z tym do pielęgniarki... Nie prezentuje się to zbyt dobrze... - mruknął.
- Y.. Sam nie pójdę..- próbowałem się jakoś wymigać od tego. Liczyłem na to, że chłopak mnie zostawi w spokoju i pójdzie na lekcje. Ku mojemu zaskoczeniu tak nie było.
- Więc pójdę z tobą..
Nie zaprotestowałem, kiedy ten zaczął mnie ciągnąć do pielęgniarki. Zacząłem panikować, gdy byłem już przed drzwiami gabinetu, w którym miały odbyć się tortury.
- J-Ja nie chce... Ona jest zła.. - próbowałem iść w przeciwną stronę, jednak nie było mi to dane. Cały zacząłem się lekko trząść, a ciało zostało sparaliżowane przez strach. W drzwiach stanęła młoda kobieta, która uniosła brwi zaskoczona moją miną, chyba już bardziej bledszy być nie mogłem. "Boisz się jej co? Może ją zabije hmmm? A jego przy okazji też? Miły chłopak, szkoda go, ale... Takich powinno się w końcu zabijać" Zamknąłem oczy bagatelizując JEGO komentarz i jednocześnie pozwalając kobiecie mnie wciągnąć do środka i posadzić na krześle. Towarzysz stał w drzwiach i obserwował poczynania rudowłosej. Ta zacmokała niezadowolona z rany jaką zastała pod bandażem.
- Co się stało? Widzę szwy, byłeś w szpitalu? - zadała pytanie z ciekawości.
- Nie wiem co się stało... - powiedziałem chłodno i patrzyłem na nią spod byka. Chciałem stąd uciec, nie wyglądała na sympatyczną osobę. Nie ufałem jej. Zdziwiłem się gdy nagle poczułem dziwne ukłucie w sercu, jakby żalu z niewiadomych przyczyn. Kobieta westchnęła i zajęła się moją raną, podałem jej nazwisko, kiedy o nie poprosiła zawiązując bandaż. Następnie wyszedłem z gabinetu ze spuszczoną głową, dzięki czemu grzywka zasłaniała moje oczy. Poprawiłem rękaw, aby nikt już nie robił z tego sensacji.
- Przeze mnie się spóźnisz na lekcje.. - powiedziałem cicho zamykając za sobą drzwi od gabinetu. Było mi smutno, ale dlaczego ? -Jak masz na imię? - spytałem niepewnie podnosząc na niego wzrok.
<Alex? sorka ze takie opko ;-; wracam do wprawy po baardzo dłuugiej przerwie x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz