Obudził mnie denerwujący dźwięk budzika w
telefonie. Miałem ochotę rzucić tym cholernym urządzeniem o ścianę, no, ale
telefon jest mi potrzebny, więc jedynie wyłączyłem alarm. Szósta rano, a ja już
na nogach, niedorzeczność… Kto wymyślił śniadanie od szóstej i lekcje od
siódmej? Chyba jakiś samobójca… Jakby nie można było tego przesunąć o godzinę
do przodu. Chociaż, może lepiej nie, tak przynajmniej wcześniej kończymy
zajęcia.
Leniwie zwlokłem się z łóżka, mając wielką
ochotę do niego wrócić, lecz niestety musiałem przerwać ten nasz namiętny
romans. Ręką przeczesałem włosy, które wpadły mi do oczu, uniemożliwiając mi
zobaczenie czegokolwiek. Włosy miałem już na tyle długie, że wcale się nie
dziwię, iż zaczynają mi przeszkadzać.
W samych bokserkach (a po co mam się ubierać,
skoro mój pokój jest jednoosobowy?) podszedłem do szafy i wybrałem pierwsze
lepsze ciuchy, nie musiałem nawet do niej zaglądać, bo i tak wszystko w niej
było koloru czarnego.
Wziąłem jeszcze kosmetyczkę wraz z ręcznikiem
i poszedłem do łazienki. Po piętnastu minutach wyszedłem spod prysznica, który
skutecznie mnie rozbudził. Jeszcze tylko odniosłem kosmetyczkę, zgarnąłem
telefon oraz torbę i byłem gotowy do wyjścia.
Podczas drogi na stołówkę przeglądałem
instagrama. Uroki posiadania smartfona i własnego internetu, nie musiałem
szukać wi-fi. Następnie wszedłem jeszcze na facebook’a, trzeba ogarnąć jakie
głupoty wypisują ludzie i jakie kompromitujące zdjęcia dodają, co nie?
Zapatrzony w ekran nie zwracałem uwagi na to
gdzie idę ani kogo mijam. W rezultacie na kogoś wpadłem, a może to ten ktoś na
mnie? Zresztą nie ważne.
Był to niższy ode mnie chłopak o czarnych
włosach i drobnej budowie ciała. Chyba Andreas… czy ja koś tak..
-Ajć.., przepraszam.. – usłyszałem tylko, a ten
tylko na mnie zerknął, wyminą i poszedł dalej. Rękaw jego bluzy lekko podwinął
się do góry ukazując zakrwawiony bandaż na jego nadgarstku. Od razu przed
oczami pojawił się obraz mojego młodszego brata.
Szybko do niego podbiegłem i złapałem za
ramię, odwracając twarzą do siebie. Ten odskoczył jak poparzony. Przyznam
szczerze, że zdziwiła mnie jego reakcja. Zupełnie jakby się bał, że coś mu
zrobię. Chłopak zdążył już otworzyć paczkę żelek i zacząć ją jeść.
-Tak? – zapytał.
-Co ci się stało w rękę? – zapytałem prosto z
mostu, nawet nie myśląc o tym, jak on może zareagować na moje pytanie. Może
uznać, że wtrącam się w jego życie i mnie zwyzywać. Może odejść bez komentarza
i mieć na mnie wyjebane, albo jeszcze co innego. Podejrzewałem, że chłopak się
pociął, więc nie mogłem przejść obok tego tak obojętnie. Nie po tym co dalej
mam w pamięci. Nie chcę mieć na sumieniu kolejnej osoby, której nie udało mi
się pomóc…
<Andreas? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz