12 kwietnia 2016

Od Alexandra C.D: Andreas

Obudził mnie denerwujący dźwięk budzika w telefonie. Miałem ochotę rzucić tym cholernym urządzeniem o ścianę, no, ale telefon jest mi potrzebny, więc jedynie wyłączyłem alarm. Szósta rano, a ja już na nogach, niedorzeczność… Kto wymyślił śniadanie od szóstej i lekcje od siódmej? Chyba jakiś samobójca… Jakby nie można było tego przesunąć o godzinę do przodu. Chociaż, może lepiej nie, tak przynajmniej wcześniej kończymy zajęcia.
Leniwie zwlokłem się z łóżka, mając wielką ochotę do niego wrócić, lecz niestety musiałem przerwać ten nasz namiętny romans. Ręką przeczesałem włosy, które wpadły mi do oczu, uniemożliwiając mi zobaczenie czegokolwiek. Włosy miałem już na tyle długie, że wcale się nie dziwię, iż zaczynają mi przeszkadzać.
W samych bokserkach (a po co mam się ubierać, skoro mój pokój jest jednoosobowy?) podszedłem do szafy i wybrałem pierwsze lepsze ciuchy, nie musiałem nawet do niej zaglądać, bo i tak wszystko w niej było koloru czarnego.
Wziąłem jeszcze kosmetyczkę wraz z ręcznikiem i poszedłem do łazienki. Po piętnastu minutach wyszedłem spod prysznica, który skutecznie mnie rozbudził. Jeszcze tylko odniosłem kosmetyczkę, zgarnąłem telefon oraz torbę i byłem gotowy do wyjścia.
Podczas drogi na stołówkę przeglądałem instagrama. Uroki posiadania smartfona i własnego internetu, nie musiałem szukać wi-fi. Następnie wszedłem jeszcze na facebook’a, trzeba ogarnąć jakie głupoty wypisują ludzie i jakie kompromitujące zdjęcia dodają, co nie?
Zapatrzony w ekran nie zwracałem uwagi na to gdzie idę ani kogo mijam. W rezultacie na kogoś wpadłem, a może to ten ktoś na mnie? Zresztą nie ważne.
Był to niższy ode mnie chłopak o czarnych włosach i drobnej budowie ciała. Chyba Andreas… czy ja koś tak..
-Ajć.., przepraszam.. – usłyszałem tylko, a ten tylko na mnie zerknął, wyminą i poszedł dalej. Rękaw jego bluzy lekko podwinął się do góry ukazując zakrwawiony bandaż na jego nadgarstku. Od razu przed oczami pojawił się obraz mojego młodszego brata.
Szybko do niego podbiegłem i złapałem za ramię, odwracając twarzą do siebie. Ten odskoczył jak poparzony. Przyznam szczerze, że zdziwiła mnie jego reakcja. Zupełnie jakby się bał, że coś mu zrobię. Chłopak zdążył już otworzyć paczkę żelek i zacząć ją jeść.
-Tak? – zapytał.
-Co ci się stało w rękę? – zapytałem prosto z mostu, nawet nie myśląc o tym, jak on może zareagować na moje pytanie. Może uznać, że wtrącam się w jego życie i mnie zwyzywać. Może odejść bez komentarza i mieć na mnie wyjebane, albo jeszcze co innego. Podejrzewałem, że chłopak się pociął, więc nie mogłem przejść obok tego tak obojętnie. Nie po tym co dalej mam w pamięci. Nie chcę mieć na sumieniu kolejnej osoby, której nie udało mi się pomóc…
<Andreas? :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz