30 marca 2016

Od Jen C.D: Chrystian

Zignorowałam jego słowa. Nie musiałam się spierać. Moje stawianie się zaledwie oznaczałoby, że jestem winna. A i z dziećmi się nie kłóci. Te zawsze będą uważały, że mają racje. Z drugiej strony może i by było lepiej dla mnie, jakbym się wykłócała? Albo jakbym odwróciła się, kiedy debil biegł w moim kierunku? Pośladek zapiekł niemiłosiernie, a ja zatrzymałam się powstrzymując gardłowe warknięcie. W zamian moje prawe ramię znalazło się pod jego ramieniem, zaś lewa dłoń spoczęła na tyle jego karku. Niemalże w tym samym czasie oberwał z kolana w brzuch, gdy tylko obróciłam się przodem do niego. Ten zaledwie stęknął, nic więcej. Cóż. Lepsze to, niż rzygi na mojej osobie. A i tak miałam nadzieję, że trafię trochę niżej. Chyba będę musiała wrócić do ćwiczeń… Odsunęłam się od niego i zaczęłam poprawiać kurtkę, po czym skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Sam jesteś sobie winien - powiedziałam, odgarniając włosy z twarzy.
- Uważaj, co mówisz, tępa dzido!
Dziecko. Niepełnosprawne psychicznie dziecko. I co tu teraz z takim zrobić? Odwrócić się i pokazać plecy? Dalej ciągnąć jego teatrzyk? Męczył mnie. Był wkurwiający. Szybko człowiek tworzy opinię na temat innego człowieka. Pytanie jest tylko czy ów opinia jest poprawna czy też nie? Bo skąd ma wiedzieć czy druga osoba zawsze się tak zachowuje, czy nie udaje, czy nie ma złego dnia. Może się najzwyczajniej naćpał? Wszystko było możliwe, co sprawiało, że ta sytuacja była zaledwie bardziej męcząca. Pomasowałam nasadę nosa i westchnęłam.
- I co ja mam z tobą zrobić? - zadałam retoryczne pytanie.
- Co tylko chcesz - niemalże od razu padła odpowiedź, a na jego ustach pojawił się ten męczący uśmiech.
Wciąż mokra stwierdziłam, że nie ważne, co powiem, on i tak zrobi, co będzie chciał. Dlatego też powiedziałam, aby robił, co sobie chce. A ja w tym czasie kontynuowałam podróż do swojego pokoju z zamiarem przebrania się w końcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz