Miałam szczerą nadzieję, że po przesiadce będę mogła siedzieć
na angielskim sama, jednak okazało się, że dzisiaj w klasie witamy nową
osobę, która zajęła miejsce akurat koło mnie. Przez całą lekcję nie
miałam spokoju, bo kilka osób siedzących za nami zaczepiało ją z powodu
wcześniejszego pomylenia klas. Zadziwiające było jak szybko wieści się
tutaj roznoszą. Początkowo byłam zainteresowana w jaki sposób tak szybko
się o tym dowiedzieli, jednak szybko wpadłam na to, że stało się to
prawdopodobnie za sprawą znajomości, których mi w tym miejscu brakowało.
Z wielką satysfakcją przyjęłam dźwięk dzwonka, który przerwał długi
monolog nauczyciela. Moja koleżanka z ławki szybko zerwała się z ławki i
w pośpiechu wybiegła z klasy. Nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek tak
spieszył się na obiad. Powoli zwlekłam się z ławki i zauważyłam, że
blondynka w pospiechu zapomniała zeszytu. Przypomniałam sobie wczorajszą
rozmowę z Charliem, i postanowiłam, że tym razem postaram się zawrzeć
jakąś znajomość. Wzięłam przedmiot do ręki i spokojnym krokiem wyszłam z
sali. Skierowałam się w stronę stołówki po drodze zatrzymując się przy
szafce, aby zostawić w niej książki, których już nie potrzebuję, i wziąć
zeszyty, które będą mi potrzebne na kolejną lekcję. Na stołówce panował
tłok i niewiele dało się usłyszeć przez przeraźliwy hałas jaki wydawali
uczniowie. Czasami zdarzało się nawet, że ktoś próbował wszcząć bitwę
na jedzenie, więc w powietrzu można było zobaczyć samotnie przelatującą
kulkę puree, którą jakiś nieszczęśnik dostawał potem w twarz, jednak
bluzgi rzucane pod adresem właściciela gniecionych ziemniaków nie były
już możliwe do usłyszenia, bo topiły się w ogólnym chaosie. Podeszłam do
lady i odebrałam swoją porcję. Dzisiaj na obiad była ryba z frytkami
lub ziemniakami, do wyboru.
Oczywiście zdecydowałam się na tą pierwszą opcję z pełną świadomością, że to czego zaraz spróbuję nie będzie nawet w połowie tak pyszne jak to co można było zjeść na londyńskim Soho. Sala powoli stawała się coraz bardziej pusta wypuszczając pierwszą i największą falę uczniów. Ucieszyłam się, że frytki nie były zbyt tłuste, tylko chrupiące i nieprzesolone. W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę, która zostawiła zeszyt, szukającą miejsca. Stała tuż obok mojego stolika, więc pofatygowałam się i wstałam, aby zaprosić ją do zajęcia miejsca obok mnie.
Oczywiście zdecydowałam się na tą pierwszą opcję z pełną świadomością, że to czego zaraz spróbuję nie będzie nawet w połowie tak pyszne jak to co można było zjeść na londyńskim Soho. Sala powoli stawała się coraz bardziej pusta wypuszczając pierwszą i największą falę uczniów. Ucieszyłam się, że frytki nie były zbyt tłuste, tylko chrupiące i nieprzesolone. W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę, która zostawiła zeszyt, szukającą miejsca. Stała tuż obok mojego stolika, więc pofatygowałam się i wstałam, aby zaprosić ją do zajęcia miejsca obok mnie.
-Hej możesz usiąść ze mną-
powiedziałam opierając się dłońmi o blat.- Jestem Eunice, siedzimy razem
na Angielskim- dodałam wyciągając rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się i
wyminęła mnie, aby zająć miejsce. Zdziwiłam się lekko jednak usiadłam
koło niej.
-Chyba słyszałaś już, że mam na nazwisko Mons...
Nazywam się Margles- powiedziała szybko.- Dla większości "ta co pomyliła
klasę"- dodała wpatrując się w swoją tackę.
-Chyba się trochę denerwujesz... zostawiłaś zeszyt- powiedziałam podając jej zgubę.
-Dziękuję- odpowiedziała, znowu się uśmiechając
-Jak ci się podoba w szkole?-spytałam, aby rozpocząć rozmowę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz