25 marca 2016

Od Eunice C.D: Charlie

-Zapach przystarego gorącego oleju... Starbucks- powiedziałam po krótkiej chwili zastanowienia. Nie przepadałam za McDonaldem, jeżeli już jadłam fast food zdecydowanie wolałam KFC. Przynajmniej "mięso" miało strukturę mięsa, a nie różowej pianki. Przeszliśmy przez ulicę i weszliśmy do kawiarnia. W środku pachniało prażonymi ziarnami kawy. Ucieszyłam się, że wybrałam dobrze, tutaj przynajmniej nie będzie aż takiego tłumu, i smrodu. Wybraliśmy stolik, który znajdował się w samym rogu przy oknie. Zdjęłam czarny płaszcz i powiesiłam go na oparciu beżowego fotela. Oboje zamówiliśmy czarną kawę. Wbiłam się w fotel i zaczęłam sączyć aromatyczny napój wpatrując się w ulicę pełną zabieganych ludzi. Po chwili odstawiłam papierowy kubek na stół i spojrzałam na kolegę. 
-Oglądasz Sherlock'a?- spytał po chwili. Zastanowiłam się z jakiego powodu o to zapytał. Po chwili zorientowałam się, że noszę dokładnie taki sam płaszcz i szalik.
-Tak... Można by powiedzieć, że moje życie opiera się na oglądaniu seriali... takie niewinne uzależnienie- powiedziałam z lekkim uśmiechem. "Zżerające po kilka godzin dziennie"- dodałam w myślach. Znowu zapadło milczenie. Miałam ochotę wypytać go o ulubione postacie, ale powstrzymałam się.
-Miło posiedzieć z kimś z Wielkiej Brytanii, starałam się nawiązać kontakt z kilkoma osobami z tond, ale oni są zupełnie inni niż ludzie, z którymi miałam do tej pory kontakt.  Nie mogę się z nikim dogadać- powiedziałam. Poczułam się dość niezręcznie przez trwające przed chwilą milczenie.
-Nie może być aż tak źle- odpowiedział- Coś się stało?
-Miałam kilka kłótni ze współlokatorką, a co by nie gadać spędziłyśmy ze sobą tylko kilka godzin. Do tego moja klasa składa się w większości z asów i dwójek, z którymi trudno pogadać, a na angielskim siedzę z jakimś turbo ruskiem, który zachowuje się jakby nosił kałach w plecaku- dopiero po chwili zrozumiałam jak strasznie to brzmiało. Trzeba mieć talent do przedstawiania się jak rozwydrzona piątoklasistka.
-Myślę, że przesadzasz. Z resztą sama jesteś dwójką.
-I straszną hipokrytką- dodałam po chwili
-Pewnie źle się do tego zabrałaś, zachowujesz się jakbyś cały czas była na "nie"- odparł odrywając wzrok od szyby- może podejdź do tego jak do wyzwania, albo przynajmniej nie jakby to było zadanie.
-Masz rację- powiedziałam spoglądając w kubek- od początku mówiłam sobie, że nie będę się zamykać, ale chyba zrobiłam coś dokładnie odwrotnego- dodałam po chwili.
-Nie chciałaś tu przyjechać?- spytał zdziwiony.
-Nie, było mi dobrze tak jak było.
-To czemu tu przyjechałaś?- spytał spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
-Miałam problemy i musiałam wyjechać z kraju- powiedziałam i dopiero po chwili zrozumiałam jak to zabrzmiało. Charlie mimowolnie odsunął się lekko do tyłu.- W sensie... Powiedzmy, że moi rodzice są dość znaczącymi postaciami w pewnym towarzystwie, i gdyby wyszło na jaw to co zrobiłam splamiłabym ich wizerunek. Podobnie jak swój.
-Mogę spytać co to znaczy?- spytał zmieszany.
-Ok, wolę na razie o tym nie mówić, ale możesz być pewny, że niczego nie ukradłam, ani nie zamordowałam. Nie miałam żadnych problemów z prawem. Słowo- przez kilka kolejnych minut w ciszy sączyliśmy napój wyglądając przez okno.
-Dobra to teraz shopping, tak?- spytał chłopak kiedy zobaczył, że już skończyłam. Przytaknęłam i zaczęłam się ubierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz