-Zapach przystarego gorącego oleju... Starbucks- powiedziałam
po krótkiej chwili zastanowienia. Nie przepadałam za McDonaldem, jeżeli
już jadłam fast food zdecydowanie wolałam KFC. Przynajmniej "mięso"
miało strukturę mięsa, a nie różowej pianki. Przeszliśmy przez ulicę i
weszliśmy do kawiarnia. W środku pachniało prażonymi ziarnami kawy.
Ucieszyłam się, że wybrałam dobrze, tutaj przynajmniej nie będzie aż
takiego tłumu, i smrodu. Wybraliśmy stolik, który znajdował się w samym
rogu przy oknie. Zdjęłam czarny płaszcz i powiesiłam go na oparciu
beżowego fotela. Oboje zamówiliśmy czarną kawę. Wbiłam się w fotel i
zaczęłam sączyć aromatyczny napój wpatrując się w ulicę pełną
zabieganych ludzi. Po chwili odstawiłam papierowy kubek na stół i
spojrzałam na kolegę.
-Oglądasz Sherlock'a?- spytał po
chwili. Zastanowiłam się z jakiego powodu o to zapytał. Po chwili
zorientowałam się, że noszę dokładnie taki sam płaszcz i szalik.
-Tak...
Można by powiedzieć, że moje życie opiera się na oglądaniu seriali...
takie niewinne uzależnienie- powiedziałam z lekkim uśmiechem. "Zżerające
po kilka godzin dziennie"- dodałam w myślach. Znowu zapadło milczenie.
Miałam ochotę wypytać go o ulubione postacie, ale powstrzymałam się.
-Miło
posiedzieć z kimś z Wielkiej Brytanii, starałam się nawiązać kontakt z
kilkoma osobami z tond, ale oni są zupełnie inni niż ludzie, z którymi
miałam do tej pory kontakt. Nie mogę się z nikim dogadać- powiedziałam.
Poczułam się dość niezręcznie przez trwające przed chwilą milczenie.
-Miałam
kilka kłótni ze współlokatorką, a co by nie gadać spędziłyśmy ze sobą
tylko kilka godzin. Do tego moja klasa składa się w większości z asów i
dwójek, z którymi trudno pogadać, a na angielskim siedzę z jakimś turbo
ruskiem, który zachowuje się jakby nosił kałach w plecaku- dopiero po
chwili zrozumiałam jak strasznie to brzmiało. Trzeba mieć talent do
przedstawiania się jak rozwydrzona piątoklasistka.
-Myślę, że przesadzasz. Z resztą sama jesteś dwójką.
-I straszną hipokrytką- dodałam po chwili
-Pewnie
źle się do tego zabrałaś, zachowujesz się jakbyś cały czas była na
"nie"- odparł odrywając wzrok od szyby- może podejdź do tego jak do
wyzwania, albo przynajmniej nie jakby to było zadanie.
-Masz
rację- powiedziałam spoglądając w kubek- od początku mówiłam sobie, że
nie będę się zamykać, ale chyba zrobiłam coś dokładnie odwrotnego-
dodałam po chwili.
-Nie chciałaś tu przyjechać?- spytał zdziwiony.
-Nie, było mi dobrze tak jak było.
-To czemu tu przyjechałaś?- spytał spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
-Miałam
problemy i musiałam wyjechać z kraju- powiedziałam i dopiero po chwili
zrozumiałam jak to zabrzmiało. Charlie mimowolnie odsunął się lekko do
tyłu.- W sensie... Powiedzmy, że moi rodzice są dość znaczącymi
postaciami w pewnym towarzystwie, i gdyby wyszło na jaw to co zrobiłam
splamiłabym ich wizerunek. Podobnie jak swój.
-Mogę spytać co to znaczy?- spytał zmieszany.
-Ok,
wolę na razie o tym nie mówić, ale możesz być pewny, że niczego nie
ukradłam, ani nie zamordowałam. Nie miałam żadnych problemów z prawem.
Słowo- przez kilka kolejnych minut w ciszy sączyliśmy napój wyglądając
przez okno.
-Dobra to teraz shopping, tak?- spytał chłopak kiedy zobaczył, że już skończyłam. Przytaknęłam i zaczęłam się ubierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz