Czas dłużył mi się niemiłosiernie, coraz częściej sięgałam po
telefon sprawdzając, która jest godzina. Dzwonek okazał się
wybawieniem. Po napisaniu kolejnego testu umiejętności i konieczności
bezczynnego siedzenia przez trzydzieści minut irytujący dźwięk stał się
wręcz melodią dla moich uszu. Wstałam z pośpiechem, i ociągając się
zasunęłam krzesło. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi, więc poczekałam
aż kilka wytoczy się z sali po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Zajęłam
miejsce w środku klasy dziękując za to, że mimo tego, że trafiłam tu w
połowie roku większość z ławek pozostawała pusta. Ciekawiło mnie po co w
klasach znajduje się tak dużo ławek skoro większości i tak nikt nie
zajmuje. Z resztą nawet liczba uczniów początkowo mnie zdziwiła. Tam
gdzie chodziłam poprzednio klasa liczyła około trzydziestu pięciu osób,
kiedy tutaj nie przekraczała piętnastu. Wytoczyłam się na korytarz wraz z
grupą średnio towarzyskich kolegów. Starałam się złapać z kimś kontakt,
jednak niewiele z tego wyszło, szczególnie zważając na to, że składała
się głównie z mózgowców, cieni i badboy'ów. Jako dwójka powinnam się z
nimi dogadywać, jednak szybko zrozumiałam, że nie zbyt pasuję do swojej
klasy. Grupa składał się z czterech wytatuowanych dziewczyn patrzących
na ludzi z pogardą, spóźniających się i palących, i chyba tylko na
podstawie tych zachowań można było odgadnąć ich rangę. Pomijając
oczywiście wygląd. Nie żebym narzekała, bo nie miałam specjalnie ochoty
już pierwszego dnia być świadkiem aktu przemocy lub wandalizmu
spowodowanego grupą skacowanych kolegów. Sama nie czułam się zbyt
komfortowo jako członek tej grupy i miałam nadzieję, że uda mi się ją
zmienić przy z dnia na dzień zbliżającym się losowaniu. Zdjęłam kapelusz
i poprawiłam burzę turkusowych włosów, nie chciałam, aby zupełnie
oklapły. Cieszyłam się, że nauczyciele w tej szkole w miarę tolerowali
mój styl i nie było konieczności, abym cały czas zdejmowała nakrycie
głowy z powodu ich nakazu wydanego zapewne z czystej przyjemności. Z
powrotem założyłam go i zaczęłam zwracać się ku schodom prowadzącym do
głównego wyjścia. Podniosłam wzrok znad ekranu telefonu i zobaczyłam
Charliego, który był ode mnie oddalony o jakieś piętnaście metrów.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Miło będzie z kimś porozmawiać, szczególnie
z kimś w miarę znajomym. Pisałam z Mayą, Shawnem i resztą, ale to nie
to samo co rozmowa twarzą w twarz.
-Hej Eunice. Masz jakieś plany, czy też trochę wolnego czasu?- spytał.
-O, cześć. Szczerze, nic nie planowałam. A ty?- odparłam
-Jak można wywnioskować z pytania, raczej nie
-To
było raczej pytanie retoryczne- odpowiedziałam- Właściwie to mógłbyś mi
pokazać, gdzie w mieście można wypić dobrą kawę, albo gdzie można kupić
coś ładnego- powiedziałam. Mało oryginalna propozycja, ale nie miałam
innych pomysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz