4 marca 2016

Od Chrystian'a C.D: Laurence

Spoważniał. Wygląda na to, że chłopak nie żartuje. Wyglądało to jakby oszalał. Niejeden raz oberwał od Chrystiana lub tamten patrzył na niego w trudnych chwilach z pogardą, ani myśląc wysunąć pomocną dłoń, a ten teraz wystrzelił z takim czymś... W dodatku w pełną wiarygodnością, chociaż kto wie... To może być podstęp. Jednak Chrystian podejmie ryzyko.
- Niech ci będzie, tylko nie męcz mnie już z tym. - westchnął przeciągle - Kiedy zaczynamy?
- ...Możemy już dziś... - Powiedział po chwili ciszy Lau, spuszczając wzrok, unikał spojrzenia Chrystiana jakby się czegoś obawiał.
Takiej odpowiedzi mógł się spodziewać...
- O dziewiętnastej pasuje? - odparł krótko - Właściwie która już jest godzina?
Chłopak burczał coś pod nosem przez chwilę, by zerknąć na Chrystiana i odwrócić wzrok z rumieńcem -...tak...pasuje, teraz jest...-Zerknął na zegarek - Po 15.
- Świetnie, widzimy się za 4 godziny. - mówił, nie oczekując na odpowiedź. Na odchodne machnął obojętnie ręką.
Wsadził ręce w kieszeń, wzdychając ciężko. Teraz idzie, idzie na świeże powietrze, rujnować sobie płuca. Już przed wyciąga jednego Lucky Strike'a i trzyma w ustach. Na placu nikogo nie ma. Czas refleksji i zamyśleń. Zapalił końcówkę papierosa i wciągnął toksyczny posmak. Eh, oby rodzice nie dostawali wiadomości o punktach... Matka znów będzie wściekła, jak zawsze. "Oblałeś, i to jest to za co płaciliśmy?! Mnóstwo pieniędzy wyrzucasz w błoto swoim podejściem do nauki! Po co wybierałeś tę szkołę jak nawet nie uważasz na lekcjach?!"
Właśnie. Po co? Chrystian po raz pierwszy dokładnie zastanawiał się dlaczego wybrał akurat tę szkołę. Wiedział o wysokim poziomie trudności, jednak przy wyborze nie grało to roli. Chodziło o Mikołaja. Chciał być blisko niego. Jakby znów się bał, że puści jego rękę, wyleci na ulicę ruchomą za znajomą twarzą i prawie wpadnie pod koła nadjeżdżającego samochodu. Obydwaj byli ze sobą ściśle związani, pomimo różnicy wieku i charakterów. Jeden wskoczyłby w ogień za drugim. I po drugie oboje wiedzieli o swoich problemach lepiej niż kto inny. Tylko bliskie relacje gwarantują by tajemnice pozostały tajemnicami.
Niedopałek spadł na ziemię. Przygasając go butem, chłopak wrócił do środka. Resztę czasu spędził, chodząc po budynku bezczynnie, uciekając przed obecnością innych. Akurat tylko o 18 pobył dłużej w jednym miejscu; stołówce. Po obfitej obiado-kolacji wrócił do pokoju, kwadrans wcześniej niż umówili się. Laurence już tam był, gotowy na lekcje widząc po stosie książek szkolnych na biurku. Zaczytany w jakiejś z nich zerka, po czym ponownie pochłania się w lekturze.
- Widzę, że na serio gadałeś z tymi korepetycjami... - zrzuca plecak na łóżko, nie odrywając wzroku od chłopaka.
Spogląda na niego również z lekkim uśmiechem, po chwili wbijając wzrok w książkę.
-...To od czego chciałbyś zacząć?
- Ty decyduj. - rzucił się na łóżko.
Poczuwszy nieprzyjemny uścisk w sercu pomyślał, że przyjście kwadrans później w sumie nie byłoby takie złe... Ale co robiłby przez ten czas? To samo co teraz - nudził się śmiertelnie. Na samą myśl o nauce z nudy chciało mu się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz