Spojrzałem na sklep, na który ta spoglądała i
lekko się skrzywiłem. Wyglądało jak zwykły sklep z tanimi markami. Mówią, że
niby tanie ciuchy się niczym nie różniły z drogimi, poza ceną, ale jednak
wolałem szukać w sklepach droższych. Nie zawsze było na to kasy, ale jednak.
Coś się od czasu do czasu dało znaleźć. Przeszedłem z nią na drugą stronę i
spojrzałem krytycznym wzrokiem na wystawę przy drzwiach. Nie wyglądało źle w
sumie. Przecież jak wejdę się rozejrzeć to nic mnie nie zje. Ale za to się
zgubię. Nawet nie zauważyłem, kiedy i gdzie poszła Naomi, ale zbytnio mi to nie
przeszkadzało. Przejrzałem to ciekawsze ciuszki, zapłaciłem i wyszedłem z
siatką przed sklep. Postanowiłem, że tam będzie najlepiej poczekać na moją
towarzyszkę, jako że nie miałem do niej numeru. Nie byłoby to zbyt dziwne
poprosić kogoś o numer telefonu po paru godzinach znajomości? Możliwe, że tak.
Z mojej kieszeni nagle wydobył się refren jednej z
lepiej sprzedających się piosenek rodzaju pop, a ja wydobyłem swój telefon.
Krótkie spojrzenie na ekran i od razu wiedziałem, kto dzwoni. Przesunąłem
kciukiem zieloną słuchawkę i odebrałem połączenie. Telefon wylądował przy moim
uchu. Nie lubiłem, kiedy ludzie na ulicy rozmawiali na głośno mówiącym i sam
tego unikałem.
- Yo – przemówiłem do słuchawki.
- Ehm... Gdzie moja madame poszła?... Byliśmy
umówieni... – zabrzmiał lekko podirytowany głos Mepha.
- Byliśmy? – spytałem pełen zdziwienia i zacząłem
szukać w głowie jakieś podpowiedzi.
- Wczoraj wieczorem ci mówiłem... –
westchnął ciężko.
Wczoraj wieczorem? Chyba serio mam słabą pamięć,
bo w trakcie masowania karku nie byłem w stanie nic sobie przypomnieć.
- Pamiętam tylko, że w miarę szybko zasnąłem –
powiedziałem w końcu.
- Nie ważne, pojadę z Mattem dodatkowo do pracy i
tak prosił mnie o pomoc, miłej zabawy. – Powiedział oschle i się
rozłączył.
Schowałem telefon i zacząłem się zastanawiać. Cóż
takiego mu obiecałem, że aż sprawiłem, iż ten zachował się jak kobieta w
trakcie okresu, której obiecało się zakup nowych szpileczek, a w zamian poszło
się na mecz z kumplami. Może zacznę sobie zapisywać tego typu info? Trzeba
będzie dowiedzieć się później, o co chodziło. Skoro ten uparł się na dodatkową zmianę
w pracy, nie da rady zmienić jego nastawienie. Był jak ten osioł. Tylko jeszcze
bardziej uparty.
- Hej, długo czekałeś? – usłyszałem za sobą głos
mojej towarzyszki, który sprawił, że prawie podskoczyłem. Zamyślony byłem i nie
spodziewałem się tego. – Jak tam, kupiłeś coś ciekawego? – spytała.
Kiwnąłem głową z uśmiechem i wyciągnąłem z siatki
białą koszulkę z napisem „I went outside once. The graphics were good, but the
gameplay sucked!”
- A ty? – odwzajemniłem się pytaniem, chowając
materiał z powrotem do plastikowej siatki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz