22 marca 2016

Od Charliego C.D: Eunice

Lekcje były jak zwykle nudne. Może poza historią, podczas której dane mi było grać przez całość. Mieliśmy spoko nauczycielkę na zastępstwie. Uznała, że ona w sumie się na tym nie zna, ale ma dla nas stronę zadań. Szybko się je przepisało z podręcznika i był czas na konsolę. Co prawda moja przyzwoitka palnęła mnie w tył głowy, by następnie wskazać na zeszyt, ale ja zaledwie mruknąłem ”zrobione” bez odrywania wzroku od ekranu. Jak zwykle odpowiedziano mi westchnięciem, a ja tylko się uśmiechnąłem w odpowiedzi. Zbyt pochłonięty grą nawet nie zauważyłem, czym też mój współlokator się zajmuje. Znając jego, znów coś bazgrolił w zeszycie czy coś takiego. Nie to, że brakowało mu talentu. Ale plastyka była chyba najnudniejszym przedmiotem świata. Bleh. Zadzwonił w końcu dzwonek, a ja spakowałem wszystko do torby, po tym jak zapisałem progres swojej gry. Konsola trafiła do pokrowca, a ten do plecaka. Niby łatwo ukraść by było, ale jednak ufałem pozostałym uczniom. Poza tym raczej czuć, kiedy ktoś ci grzebie w plecaku.
- Obiecałem nowej, że ją oprowadzę po szkole – powiedziałem do Mepha, choć nie do końca była to prawda. Ale tak chyba było najłatwiej wytłumaczyć – będę później, okey?
- Czy musisz pomagać tym wszystkim ofiarom losu, jakie spotkasz na swojej drodze? – padło pytanie.
- Najwidoczniej – powiedziałem z typowym dla siebie uśmiechem, jaśniejszym od letniego słonka - znasz mnie przecież.

Ten pokręcił zaledwie głową i pocałował delikatnie w wargi.
- A kysz nieczysta duszo – mruknąłem ocierając usta dłonią, powoli przyzwyczajając się do jego zachowania.
Jak zwykle w jego ustach znalazł się papieros, a ja się zaśmiałem. Pożegnałem z nim i rozejrzałem po korytarzu. Wyglądało na to, że nic ciekawego się nie działo, a i nie było mojej towarzyszki. Już zamierzałem wyciągnąć konsolę, gdy ją zauważyłem.
- Hej Eunice. Masz jakieś plany, czy też trochę wolnego czasu? – spytałem z uśmiechem.
- O, cześć. Szczerze, nic nie planowałam. A ty?
- Jak można wywnioskować z pytania, raczej nie.
- To było raczej pytanie retoryczne - odpowiedziała - Właściwie to mógłbyś mi pokazać, gdzie w mieście można wypić dobrą kawę, albo gdzie można kupić coś ładnego.
- Wpierw kawka, a potem mały shopping? W sumie to czemu nie, za niedługo wychodzi nowa gra to od razu ją zakupię – powiedziałem z uśmiechem. Jeśli teraz zapłacę za nową grę, nie będę musiał się pchać w kolejce jak już pojawi się na półkach. Luzik w zakupie, relaksik w pokoju. O ile nauczyciele nie zrzucą tony zadań.
Wyruszyliśmy wpierw do recepcji po przepustki, a następnie wyruszyliśmy do miasta. Teoretycznie szkoła była w ów mieście, ale Charleston High stawało się po jakimś czasie własnym w sobie miastem dla niektórych. Tak jakby to był totalnie inny świat. I tak w sumie było.
- Starbucks czy Mc Donald’s? – spytałem. Sam wolałem Costę, której brakowało mi w Ameryce. Ponoć w Mc Donaldzie była dobra kawa, ale jakoś tak… Iść do fast fooda na kawę? Z tego też powodu zostawało mi chodzenie do konkurencji lub zwykłych małych kafejek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz