Wziąłem jego delikatną, nie zranioną dłoń, w swoje i
pocałowałem z uśmiechem, po chwili zaczynając kciukiem jeździć po jego
kostkach, zdawało się, jakby nie istniało dla mnie w tej chwili nic innego,
lecz także na niczym innym się nie skupiałem większej uwagi. W pewnym momencie
jednak westchnąłem, splatając nasze palce, bez pytania, czy ten się nie
krępuje, może i było to nieco podłe, lecz nie przejmowałem się tym w tej
chwili.
-Miki… przecież rozumiem że masz wątpliwości, ale mimo wszystko… –Umilkłem na chwilę, ściszając głos i drugą ręką zacząłem głaskać go po policzku –…Mimo wszystko chciałbym cię pozbawić tych wątpliwości, nie zrobię tego, jeżeli mi nie pozwolisz. Wiem jak to zabawnie brzmi, ale mi zależy i ciężko jakoś zebrać słowa. – Zaśmiałem się cicho i lekko, nie chcąc go speszyć.
-Skąd mogę mieć taką pewność? – Zapytał chłopak, czerwieniąc się i przenosząc wzrok na stół, uśmiechnąłem się smutno, milknąc na chwilę.
-Miki… przecież rozumiem że masz wątpliwości, ale mimo wszystko… –Umilkłem na chwilę, ściszając głos i drugą ręką zacząłem głaskać go po policzku –…Mimo wszystko chciałbym cię pozbawić tych wątpliwości, nie zrobię tego, jeżeli mi nie pozwolisz. Wiem jak to zabawnie brzmi, ale mi zależy i ciężko jakoś zebrać słowa. – Zaśmiałem się cicho i lekko, nie chcąc go speszyć.
-Skąd mogę mieć taką pewność? – Zapytał chłopak, czerwieniąc się i przenosząc wzrok na stół, uśmiechnąłem się smutno, milknąc na chwilę.
Dobrze wiedziałem, jak przeszłość bywa uciążliwa, mimo że nie ma
już większego znaczenia, ciągle nieustępliwie klei się do człowieka, nie
pozwalając o sobie zapomnieć, czasami przychodzi we śnie, a innym razem gdy nie
spodziewając się jej wizyty, spokojnie czytasz książkę. Tak, przeszłość to
podła suka, męcząca człowieka bez ustanku, do końca jego dni.
-Nigdy nie można mieć pewności, myślę że takich rzeczy nie można
potwierdzić prostymi słowami. – Westchnąłem głęboko i zabrałem dłoń z jego
policzka, by wziąć łyk kawy. – Jesteś pierwszą osobą na jakiej mi zależy Mike,
stąd moje gwałtowne zachowanie. Ta…zdaje sobie sprawę jak żałośnie to brzmi –
Mieszałem łyżeczką w kubku, wpatrując się weń, byle uniknąć wzroku Mike’a,
jednak nadal splatałem nasze palce.
-Nie jest żałosne – Stwierdził chłopak po chwili ciszy jaka zapadła między nami
i uśmiechnął się delikatnie.
-To…spróbowałbyś ze mną…? –Zapytałem wprost, zdając sobie sprawę że nie wymyślę
już nic bardziej przekonywującego czy pięknego. – Chociażby na próbę, nie
zmuszałbym cię do niczego…ani nic…po prostu… -Znów umilkłem, nie mogąc zebrać
słów, co poradzę, że żaden ze mnie poeta czy wybitny romantyk.
- Tak... spróbowałbym – Zaśmiał się cicho i złapał za moją drugą rękę,
splatając nasze palce. Nie przejmując się osobami w lokalu, pocałowałem go,
próbując jakby uczcić tym gestem nasz związek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz